Moim marzeniem jest:

Komputerek edukacyjny

Agnieszka, 11 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-03-26

W niedzielne marcowe popołudnie jedziemy odwiedzić Marzycielkę Agnieszkę do malutkiej miejscowości, w której mieszka. Dzięki szczegółowym wskazówkom otrzymanym od taty Agnieszki, dojazd nie był trudny. Od progu witają nas domownicy: Aga, jej rodzice, a także rodzeństwo w składzie 13-letniego Krzysia i 9-letniej Magdy i maleńki piesek Puszek. Wszyscy cieszą się, że dojechałyśmy.

Agnieszka ma lat 11. Jest drobną, szczupłą dziewczynką i od progu nie dało się nie zauważyć jej pięknych długich jasnych włosów. Z początku dosyć onieśmielona naszym pojawieniem się, spokojna i nieśmiała, niewiele mówi. Ale od czego mamy lodołamacze! Na początek puzzle, które nasza Marzycielka uwielbia układać, choć ostatnio nie ma zbyt wielu okazji. Dlatego ucieszyła się z pudełka puzzli, które przedstawiały rodzinkę bajkowych kotów, każdy był innego koloru, aby łatwiej się układało. Do tego, co jest bardzo oryginalne, po ułożeniu rysunek ma kształt koła. "W środe przychodzi do mnie pani nauczycielka, więc do środy puzzle będą ułożone" - mówi dziewczynka, a mama zgłasza się do pomocy przy układaniu. Kolejnym prezentem od nas był bardzo śliczny mały miś, który zaraz dostał imię Kubuś i już do końca naszej wizyty siedział u Agnieszki na kolanach. Lodołamacze okazały się więc pewnym strzałem.

Agnieszka jest uzdolniona artystycznie, uwielbia malować, najbardziej lwy, pokochała te zwierzęta oglądając bajkę "Król Lew". Razem z siostrą wykleja też na styropianie różne obrazki z kawałków róznokolorowych materiałów. Na jednym obrazku jest kwiatek, na innym domek. Wyklejanie to rodzinna tradycja, zapoczatkowana przez babcie. We wszystkich pokojach na ścianach wiszą takie obrazki. Wiele cierpliwości i pracy trzeba w to włożyć, więc wszystkie trzy jesteśmy zachwycone pomysłowością i wykonaniem. Agnieszka dostała nawet za jeden z obrazków pierwszą nagrodę w konkursie.
Przyjemnie się rozmawia przy kawie, ale czas przejść do konkretów naszej wizyty. Opowiadamy Agnieszce o Fundacji i marzeniach, jakie spełniamy. Mówimy, że chciałybyśmy spełnić także jej najskrytsze marzenie. Aga bierze kredki i zabiera się za malowanie. Pierwszym jej marzeniem jest komputerek edukacyjny. Ponieważ dziewczynka nie chodzi do zwykłej szkoły, to taki komputer pomógłby jej w nauce matematyki, angielskiego czy ortografii. Z kolejnymi marzeniami był niewielki problem, Agnieszka musiała się zastanowić. W końcu namalowała pudełko koralików, z których można samemu komponować i zrobić naszyjnik czy bransoletkę. Na kolejnym obrazku znalazła się płyta z grą "Scooby Doo", a na czwartym lew. "Chciałabym zobaczyć prawdziwego lwa" - mówi Agnieszka. Lew przegrywa jednak z komputerkiem, dostaje dopiero czwarte miejsce.

W domu naszej Marzycielki spedziłyśmy jeszcze trochę czasu. Obejrzałyśmy albumy ze zdjęciami i słuchałyśmy dziecięcych piosenek, ulubionej muzyki siostry - Magdy. "Ja wolę koledy" - mówi Agnieszka. Koło nas kręci się Puszek, zaczepia nas, gryzie i chce się z nami pobawić. Na pożegnanie robimy jeszcze pamiątkowe zdjęcia i obiecujemy odezwać się w najblizszym czasie. Teraz natomiast nie pozostaje nam nic innego, jak zabrać się do pracy i jak najszybciej spełnić marzenia Agnieszki.

spełnienie marzenia

2009-03-19

Wtorek, piękny słoneczny dzień, krótko po 19:00. Jedziemy spełnić marzenie Marzycielki Agnieszki, która wraz z rodziną mieszka w miejscowości oddalonej od Poznania około 50 kilometrów. Do samochodu ledwo zmieściły się wszystkie paczki, tyle ich mieliśmy! Podczas podróży zrobiło się jeszcze ciaśniej od balonów, które dzielnie dmuchała Kasia.

Gdy dojechaliśmy, Agnieszka z siostrą i koleżanką Martą, wesoło bawiły się przed domem. Gdy nas zobaczyły, uciekły prędko do domu. Tam czekali na nas oprócz dziewczynek, także rodzice i brat Marzycielki. Udawaliśmy, że przyjechaliśmy tylko na kawę, ale dziewczynki nie dały się nabrać, gdy zobaczyły wszystkie pakunki. Ciągle powtarzały, że to na pewno prezenty dla Agnieszki, choć my twierdziliśmy, że to tylko kości dla pieska Puszka.

Baloniki od razu bardzo spodobały się dzieciom, urządzały zawody, kto dłużej utrzyma balon na dłoni, czy kto więcej razy go odbije. Tomkowi też się oberwało kilka razy balonem po głowie. Dużo zamieszania wywołały też latawce, a raczej spadochrony, tylko wszyscy myśleliśmy, że to latawce. W pudełku było ich osiem, więc każde dziecko i rodzice dostali swój własny spadochron. Rozwinęli je wszystkie, sznurki się oczywiście poplątały i tata Agnieszki miał ciężkie zadanie, żeby je wszystkie rozplątać i zapakować z powrotem do pudełka. Udało mu się to jednak szybko.

Kawa już prawie była wypita, późno się zrobiło, a emocje były ogromne, więc zapytaliśmy Agnieszkę, czy pamięta, jakie było jej marzenie. Wymieniła wszystko, co narysowała dla nas na pierwszym spotkaniu. Była to gra ze Scooby Doo, pudełko koralików i najważniejsze – laptop edukacyjny. Powiedzieliśmy, że w naszych paczkach jeszcze coś dla niej mamy. Żeby napięcie rosło, najpierw daliśmy jej do rozpakowania paczuszkę z grą komputerową. Radość dziewczynki była ogromna. Od razu poprosiła rodziców, czy mogłaby zagrać. Ale my mieliśmy dla niej przecież więcej prezentów. Dlatego aby na dobre nie rzuciła się w wir gry, szybko wręczyliśmy jej następną zieloną paczkę. Tym razem były w niej śliczne koraliki, z których można komponować wisiorki czy bransoletki, a także pierścionki. Tomek dostał obietnicę, że jeden z takich pierścionków otrzyma. Do zestawu dołączona też była plastelina do wyrobu większych koralików w kształcie gwiazdek czy serduszek. Wszystkie dziewczynki zaraz się zainteresowały koralikami, a Agnieszka cieszyła się, że nareszcie je ma, gdyż do tej pory tylko jej siostra miała takie.

Po tym wszystkim już nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, co znajduje się w ostatniej paczce. Rzeczywiście, gdy zniknął zielony papier, ukazał się laptop edukacyjny, dokładnie taki, o jakim marzyła Agnieszka. Radość dziewczynki mówiła sama za siebie. Marzycielka, do tej pory cicha i skromna, zapomniała o swojej chorobie i poczuła się wyjątkowa, najważniejsza. Rodzeństwo usiłowało przechwycić laptopa, ale Agnieszka sama chciała najpierw poznać wszystkie funkcje. A było ich sporo, nauka gramatyki, ortografii, matematyki, gry, program do karaoke i jeszcze więcej, wszystko w dwóch wersjach, po polsku i po angielsku. Jej radość była dla mnie dużym przeżyciem, nigdy przedtem nie widziałam Agnieszki tak szczęśliwej. Cała rodzina cieszyła się razem z nią. Agnieszka nie chodzi do szkoły, przychodzi do niej dwa razy w tygodniu nauczycielka. Dlatego stwierdzenie dziewczynki, że nareszcie nie będzie się nudzić i jej uśmiech, zdradził jak bardzo jest szczęśliwa i mi ten uśmiech na zawsze pozostanie w pamięci.