Moim marzeniem jest:

Kino domowe z Bartkiem Wroną

Monika, 13 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-05-09

 

Jest 9 maja 2006 - udaję się do Kliniki przy ul. Szpitalnej w Poznaniu, by spotkać się z Moniką. Przed budynkiem czekają na mnie dwie nowe wolontariuszki Fundacji Mam Marzenie - Sandra i Agnieszka, a po chwili dołącza do nas jeszcze Piotr. W gabinecie lekarskim dowiedzieliśmy się, że Monika, która przebywa w izolatce, może odwiedzić tylko jedna osoba. Wspólnie zdecydowaliśmy, że to będę właśnie ja.

 

Zapukałam więc i weszłam. Zobaczyłam uśmiechniętą 13-letnią dziewczynkę, która cierpliwie czekała na wolontariuszy FMM. Już po chwili wiedziałam, że Monika zna działalność Fundacji, a tym samym cel mojej wizyty. Zanim zaczyłyśmy rozmawiać na temat jej marzenia, podarowałam Monice kilka drobiazgów jako lodołamacze. Jednym z nich była płyta z piosenkami Bartka Wrony. To był strzał w dziesiątkę, w oczach naszej Marzycielki pojawiły się iskierki radości, a na twarzy zagościl piękny uśmiech. Monika jest fanką Bartka, słucha bardzo często jego piosenek i śledzi jego poczynania koncertowe. Temat naszej rozmowy był dla mnie oczywisty i nie pomyliłam się, Monika mówiła o boysbandzie JUST 5, którego liderem do 2002 r. był Bartek Wrona, oraz o takich utworach, jak: "Zapomniałaś" , "Zostalem sam" , "Jedna na milion", "Maria" .

 

Muszę przyznać, że Monika w bardzo dużym stopniu poszerzyła moją wiedzę na temat jej idola Właśnie w tak miłej atmosferze Monika przystąpiła do narysowania swojego marzenia. Zrobiła to po prostu błyskawicznie. Po chwili ujrzałam na kartce zestaw kina domowego z telewizorem a niżej jakąś postać. Któż to może być - pomyślałam. Monika, jakby czytając w moich myślach, powiedziała głośno - to Bartek Wrona. Wszystko było jasne - nasza sympatyczna Marzycielka marzy, by podczas spełniania jej marzenia był obecny właśnie Bartek. Teraz tylko pozostało wziąć się do realizowania marzenia Moniki pamiętając, że kiedy czegoś gorąco pragniemy, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało nam się to osiągnąć.

spełnienie marzenia

2006-05-20

 

Dzisiaj był dla nas - Piotra i dla mnie, bardzo ważny dzień - 20. 05. 2006 r. sobota -spełnienie marzenia naszej Marzycielki Moniki. Rano Piotr przyjechał po mnie samochodem, do którego zapakowaliśmy kino domowe z TV - a nie była to wcale taka prosta czynność.

 

Niestety Bartek Wrona miał w tym czasie koncert i nie mógł przybyć. Obiecał, że gdy tylko przyjedzie do Poznania, to zadzwoni do mnie i odwiedzimy wtedy razem Monikę. A dzisiaj szykowaliśmy dla niej inną niespodziankę, ale o tym za chwilę. Wjechaliśmy na parking szpitala - teraz trzeba było zanieść przywieziony sprzęt do pokoju Moniki. Pomógł nam w tym przypadkowo spotkany sympatyczny, młody człowiek. Panowie wnieśli bez problemu dwa duże kartony, a ja jako ta "słaba płeć" udałam się za nimi. Monika ujrzawszy nas z pudłami roześmiała się delikatnie, a następnie obserwowała z radosną miną walkę Piotra i swojego taty z kartonami i solidnymi taśmami wzmacniającymi je. Ja tymczasem zadzwoniłam do Bartka Wrony, który czekał na mój telefon... Po chwili podałam telefon Monice oznajmiając, że Bartek Wrona chciałby z nią porozmawiać. Nasza Marzycielka przez chwilę nie mogła w to uwierzyć, patrzyła na nas zdumionymi oczyma pełnymi zarazem szczęścia.

 

Nagle wszyscy w pokoju usłyszeliśmy jej pierwsze słowa wypowiedziane przez telefon: Cześć Bartek. Zapanowała cisza, byliśmy wszyscy bardzo wzruszeni a oni rozmawiali. Następnie panowie uruchomili sprzęt i włączyli wybrany przez Monikę film - "Gdzie jest Nemo?" .

 

Nasza wizyta dobiegała końca. Szczęśliwa była nie tylko Monika, ale również jej rodzice, sympatyczny personel oddziału V Kliniki i oczywiście my - wolontariusze. Teraz pozostało nam czekać na powrót do Poznania Bartka Wrony, by zjawić się razem z nim jeszcze raz u Moniki. Wtedy dopiero jej marzenie będzie spełnione w stu procentach.

 

Minęły cztery dni i rano w czwartek zadzwonił do mnie idol Moniki. Właśnie wyjeżdżał z Warszawy, więc umówiliśmy się, by po południu odwiedzić naszą Marzycielkę. Gdy Bartek Wrona zjawił się u Moniki, jej radość była nie do opisania... Rozmawiali ze sobą jak przyjaciele. Rodzice i ja patrzyliśmy z radością na rozpromienioną szczęściem buzię Marzycielki. Myślę, że tego spotkania Monika, rodzice, Bartek Wrona i ja nigdy nie zapomnimy. Czyż nie jest prawdą, że szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek?