Moim marzeniem jest:

Adam Małysz

Sebastian, 10 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-01-07

Już od samych drzwi wita nas (Mariusza i mnie) uśmiechnięta buzia 10-letniego Sebastiana chorego na mukowiscydozę. Tuż za nim widać mamę i babcię. Sebastian jest pogodnym, energicznym, kontaktowym chłopcem.

Już od pierwszych minut naszej wizyty można było się dużo od niego dowiedzieć. Lodołamaczem w tym wypadku była gra "Spiderman 2" i model samochodu do złożenia, choć tym razem nie trzeba było przełamywać lodów, ponieważ ich w ogóle nie było. Sebastian bardzo się ucieszył z otrzymanych prezentów.

Po kilkunastu minutach dołączył do nas 13-letni Damian, brat Sebastiana również chory na mukowiscydozę i ich kuzynka, z którą Damian chodzi do klasy. Dla Damiana przywieźliśmy strój piłkarski Realu Madryt i podobny do modelu Sebastiana, samochód do składania. Damian jest również bardzo sympatycznym i pogodnym chłopcem o pięknych, brązowych oczach.

Chłopcy są wychowywani w bardzo ciepłej, rodzinnej atmosferze, otoczeni ogromną miłością bliskich. Kiedy zapytaliśmy braci o ich marzenia - opowiedzieli nam o nich bez problemu. Można było zauważyć iskierki w ich oczach, kiedy rysowali swoje marzenia.

Sebastian marzy o wyjeździe do Disneylandu pod Paryżem, chciałby spotkać tam swoich ulubieńców ulubieńców m.in. Myszkę Miki czy Kaczora Donalda. Drugim marzeniem Sebastiana jest skoczyć ze skoczni w Zakopanem, z tej skoczni, z której skakał Adam Małysz.

Damian marzy o wizycie na stadionie Realu Madryt na meczu i spotkaniu się z piłkarzami zespołu. Drugim marzeniem Damiana jest spotkanie z Mariuszem Czerkawskim, hokeistą i zawodnikiem ligi NHL.

Chłopcy maja piękne marzenia, bo któż z nas niechciałby pojechać do Disneylandu czy na mecz Realu Madryt??? My bierzemy się do pracy, by jak najszybciej spełnic te piękne marzenia.

inne

2006-08-27

PIĄTEK

Naszego małego bohatera - Sebastiana, nie sposób nie kochać. Ilość energii jaką emituje jest kilkakrotnie większa od tej jaką pobiera. Śpi ok. 7 godzin dziennie, a szaleje przez pozostałe 17 godzin. Je niewiele, a nadążyć za jego poziomem aktywności nie potrafiłby i Gordon Flash.

Podróż nocnym pociągiem do Zakopanego, dawała szansę na długie ciekawe rozmowy, tym bardziej, że wszyscy, a szczególnie Sebastian i jego brat Damian, twierdzili: "Na nas możecie liczyć, nie zaśniemy zbyt prędko." Jednak już o 23:00 chrapali słodko w objęciach Morfeusza. Na dworcu w Zakopanem czekał Sławek, właściciel pensjonatu "Złocień", były koszykarz Lecha Poznań, który później otrzymał od nas tytuł najbardziej życzliwego mieszkańca stolicy Tatr.

Po rozpakowaniu bagaży i śniadanku, pod opieką Sławka w nowej roli przewodnika, przemierzyliśmy Krupówki, a następnie kolejką wjechaliśmy na Gubałówkę. Później, aby urozmaicić nieco metody przemieszczania się, skorzystaliśmy też z zaprzęgu konnego i quada, ku wielkiej uciesze Sebka.

Po powrocie do ośrodka okazało się, że już dzisiaj, w piątek, podczas kwalifikacji, miało się spełnić marzenie Sebastiana. Ponieważ pojawiające się nieśmiało krople deszczu, przemieniły się szybko w regularny deszcz, ruszyliśmy w stronę skoczni uzbrojeni w parasolki, a niektórzy w przezabawne płaszcze przeciwdeszczowe. Jak się okazało (to tylko z pozoru może wydawać się zabawne), panowie ochroniarze twierdzili, że nie istnieje sektor wskazany na naszej akredytacji. Na szczęście z pomocą pospieszyli organizatorzy zawodów i członkowie ekipy Adama Małysza, z Panem Kotem na czele. Szczęśliwie stanęliśmy tuż przy zeskoczni, czekając na skok Adama, i w końcu na niego samego.

Skoczył, ale spotkanie z nami zostało nieco przesunięte. Adam został wytypowany do badania antydopingowego. Pan Kot poprosił nas, żebyśmy przeszli pod szatnię zawodników, bo tam po badaniu podejdzie do nas Adam. Podszedł. Tajemniczy "ktoś" skrywający się pod płaszczem, okazał się naszym wielkim skoczkiem. Sebastian, który na co dzień zaprzecza zasadzie E = mc2 (waży niewiele, a energii ma naprawdę sporo) w jednej chwili zamilkł. Z milionów pytań jakie miał zadać swojemu idolowi, nie wypowiedział ani jednego. Adam, który szybko zauważył, że deszcz, błoto i miejsce nie nadają się na oprawę spełnienia marzenia, zaprosił nas do hotelu "Zakopane". Po kwadransie, lżejsi o kurtki, płaszcze i parasolki, czekaliśmy na Adama w znacznie przyjemniejszych "okolicznościach przyrody".

Po chwili pojawił się Adam. Sebek wręczył mu własnoręcznie wykonane dzieło - plastelinowy kosz, będący wierną kopią tego największego na świecie, wpisanego do Księgi Rekordów, wiklinowego kosza z Nowego Tomyśla. Małysz zamienił z chłopcem parę słów. Sebastian nie był bardzo rozmowny, ale nie ma co się dziwić - właśnie spełniało się jego marzenie. Dzielnie za to stanął do wspólnych zdjęć. Skoczek podpisał się na koszulce chłopca, a na koniec w ręce Sebastiana trafił wspaniały prezent: czarna czapka z logo Red Bulla, którą Adam nosił w poprzednim sezonie. Sebastiana spotkała jeszcze jedna bardzo miła niespodzianka. Szef ochrony podarował mu plakat z autografami wszystkich skoczków i innych ważnych osobistości związanych ze skokami narciarskimi. Bardzo szczęśliwi, choć nieco zmoknięci, wróciliśmy do pensjonatu.

SOBOTA

Wydawało się, że po spełnieniu marzenia nic już nie może nas zaskoczyć. Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy busem na początek szlaku wiodącego do Morskiego Oka. Planowaliśmy podjechać dalej powozem konnym, ale wspólnie z rodzicami podjęliśmy decyzję, że pójdziemy pieszo. Początkowo wydawało nam się, że to nie był najlepszy pomysł. Nieprzyzwyczajonym do turystycznych górskich wędrówek, dwie i pół godziny zajęło dotarcie na miejsce. Warto było. Jezioro było piękne, wszyscy zgodnie podzielali tę opinię. Odpoczywaliśmy i chłonęliśmy piękno natury. Sebastian i Damian byli z siebie bardzo dumni. Jak dotąd, dystans 3 kilometrów był największą odległością jaką pokonali na piechotę. Dziś, pobili ten rekord już trzykrotnie, a pozostała przed nimi jeszcze droga powrotna.

W pensjonacie, zebraliśmy siły na wielki wieczór - konkurs skoków. Zaopatrzyliśmy się w gadżety polskiego kibica, wymalowaliśmy twarze w barwy narodowe, kupiliśmy polską flagę. Znalezienie naszego sektora, nie było już tak trudne jak w piątek. Mieliśmy dobre miejsca - w strefie, przez którą przechodzili wszyscy skoczkowie. Dzięki temu, w trakcie zawodów, chłopcy zrobili sobie zdjęcia z Martinem Schmidtem i szefem wszystkich szefów - Walterem Hofferem.

Adam spełnił daną nam obietnicę i wygrał zawody. Tak szczęśliwego Sebastiana jeszcze nie widziałem. Cieszyliśmy się wszyscy ogromnie, bardziej niż gdyby polska reprezentacja w piłce nożnej zdobyła mistrzostwo świata... Kolejny wspaniały wieczór... był za nami. Po takiej dawce emocji, mogliśmy już spokojnie myśleć o niedzielnym powrocie do domu. Marzenie spełniło się. Adam Małysz został kumplem mojego kumpla - Sebastiana.

Wiesi, Asi, Karolinie i Grześkowi, za znaczącą pomoc w realizacji "małyszowego" marzenia Sebastiana - dziękuję, wraz ze szczęśliwym, spełnionym Marzycielem i jego Rodziną.