Moim marzeniem jest:

Pojechać na mecz FC Barcelona – Real Madryt

Radek, 14 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-10-17

 

W niedzielny poranek wyruszyłyśmy w kierunku Zielonej Góry z misją odkrycia marzenia naszego Marzyciela Radka. Gdy dotarłyśmy na miejsce, od progu serdecznie zostałyśmy przywitane przez Radka, jego rodziców i rodzeństwo. Zniecierpliwiony i lekko zdenerwowany Marzyciel zaprosił nas do pokoju, gdzie od razu rozpakował lodołamacz. Gra komputerowa FIFA 10 okazała się być strzałem w dziesiątkę! Z rozmowy z rodzicami okazało się, że Radek to zapalony kibic piłki nożnej, a pewnie najchętniej siadłby teraz przy komputerze i zaczął w nią grać. Jednak przed Radkiem stało do wykonania zadanie - ujawnienie swoich marzeń. Na początku nie przychodziło mu to łatwo - siostra Julia zadając tysiąc pytań na minutę przeszkadzała mu w pracy, a brat Kamil nieustannie analizował jego posunięcia. Radek długo zastanawiał się od czego zacząć, ale z chwilą kiedy zabrał się do pracy poszło mu już bardzo sprytnie i ujawnił nam to o czym tak bardzo marzy: pojechać na mecz FC Barcelona - REAL Madryt. Wówczas przyznał nam się, że jego hobby to piłka nożna, niestety choroba nie pozwala mu spełniać się w tej dziedzinie sportu. Mamy nadzieje, że niebawem spełnimy marzenie Radka, żeby chociaż przez chwilę zapomniał o swojej ciężkiej chorobie, z którą dzielnie walczy i się jej nigdy nie poddaje. Dzięki pomocy dobrych ludzi na pewno uda nam się spełnić marzenie Radka, więc zabieramy się do pracy, bo warto wierzyć w marzenia: one zawsze się spełniają!!!!!

 

spełnienie marzenia

2011-04-16

Po obejrzeniu wymarzonego meczu Real Madryt kontra FC Barcelona Radek powiedział: „To się nie da opisać". Ale może jednak spróbuję...

Nasza hiszpańska przygoda zaczęła się od nieprzespanej nocy, podróży samochodem na berlińskie lotnisko i lotu Berlin - Madryt. Na lotnisku w Madrycie powitała nas Pani Karolina z Ambasady RP i wręczyła Radkowi kopertę z biletami na wymarzony mecz. Trzeba podkreślić, że zdobycie biletów graniczyło z cudem, Pan Ambasador ma chyba jakieś ukryte czarodziejskie moce! Nie obyło się bez dyskusji, kto ma trzymać drogocenne bilety, czy schować je do kieszeni, czy do damskiej torebki, bo przecież należało ich pilnować jak oka w głowie. Doszliśmy jednak do porozumienia i mogliśmy udać się do hotelu, gdzie zawiózł nas sympatyczny Pan Kierowca z Ambasady.

Po obiedzie udaliśmy się do pobliskiego sklepu, gdzie dokupiliśmy kilka elementów niezbędnego wyposażenia kibica Realu. Madryckie sklepiki z pamiątkami to prawdziwy raj dla miłośników futbolu, są tam całe działy piłkarskie, gdzie można nabyć koszulki, szaliki, czapeczki, szklanki i chyba wszystko, na czym da się umieścić logo klubu.

Po południu trzeba było się zdrzemnąć, bo mecz zaczynał się dopiero o godzinie 22.00. O ósmej, w pełnym rynsztunku udaliśmy się do metra i pojechaliśmy na Santiago Bernabeu. Im bliżej stadionu, tym bardziej wagony wypełniały się kibicami w biało-niebieskich koszulkach. Pod samym stadionem był już niezły tłum. Wiedzieliśmy, że mamy bilety do strefy VIP, ale to, co zobaczyliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Założono nam eleganckie niebieskie bransoletki z napisem AREA VIP i zaprowadzono do stolika z widokiem na boisko. Tam czekały już czipsy i orzeszki, a dookoła stały kolejne stoły zastawione pysznym jedzeniem. Oczywiście skorzystaliśmy z poczęstunku, bo musieliśmy mieć dość siły, żeby zagrzewać Real do walki!

Dobrze, że byliśmy na stadionie sporo przed pierwszym gwizdkiem. Obejrzeliśmy rozgrzewkę, był czas na filmowanie, na spokojne pozowanie do zdjęć na tle murawy, bo przecież potem trzeba było skupić się na kibicowaniu. Nie obyło się bez drobnego incydentu. Staliśmy nad sektorem zagorzałych i świetnie zorganizowanych kibiców madryckiej drużyny i filmowaliśmy boisko. Nagle w naszą stronę skierowały się groźne spojrzenia, a przez megafon usłyszeliśmy tekst: „Jak chcesz filmować, to sobie filmuj u siebie w domu, my sobie nie życzymy!" Trzeba było chować kamerę i szybko uciekać. Kibice byli jednak tak świetni, że filmowaliśmy ich później z ukrycia, a co!

Chociaż trzymaliśmy mocno kciuki, przebieg meczu nie był do końca taki, jak sobie Radek wymarzył. Sędzia pokazał czerwoną kartkę i Real musiał grać w dziesiątkę. Barcelona wykorzystała rzut karny i prowadziła 1:0. Nie muszę chyba pisać, jakie mieliśmy w tym momencie miny. Ale drużyna Casillasa i Christiano Ronaldo tak łatwo się nie poddaje! Kolejny karny, tym razem dla Realu i zrobiło się 1:1. Taki wynik utrzymał się do końca meczu.

Szkoda nam było opuszczać stadion. Kiedy ogląda się mecz na żywo, czas płynie o wiele za szybko... Radek i Kamil cieszyli się też, że wreszcie mogli obejrzeć mecz „bez tych durnych komentarzy" w TV. Fakt, jeden z komentatorów jest zawsze za Barceloną, a to dla kibica Realu jest bardzo, ale to bardzo denerwujące.

Po meczu 80 tysięcy kibiców ruszyło prosto do metra, ale jakoś udało nam się bezpiecznie dotrzeć do hotelu. Były śpiewy, inni kibice widząc nasze koszulki machali do nas radośnie. Pod hotelem wprawiliśmy w zdumienie rodowitego mieszkańca Madrytu, który zazdrościł nam takiego przeżycia - on sam nigdy nie miał szansy obejrzeć meczu Real-Barcelona!

Pozostałe dwa dni wypełniło nam zwiedzanie stolicy Hiszpanii. Pojechaliśmy jeszcze raz pod stadion, żeby obejrzeć go w dziennym świetle. Zwiedzaliśmy Madryt metrem i piętrowym autobusem. Widzieliśmy parki i najciekawsze zabytki. Byliśmy pod Fontanną Cibeles, kultową dla kibiców Realu, bo tam świętują sukcesy ukochanego klubu. Spróbowaliśmy hiszpańskich specjałów, takich jak paella albo ciasteczka churros maczane w czekoladzie. Pogoda dopisywała, humory też, a całą naszą wycieczkę podsumowaliśmy zgodnie stwierdzeniem: „Życie jak w Madrycie!"

 

Gorące podziękowania za spełnienie marzenia Radka kierujemy do ekipy czarodziejów z Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Madrycie. Są to: Pan Ambasador Ryszard Schnepf, Pani Ewa Aleksandrowicz i Pani Karolina Lachowska. Dziękujemy za wyczarowanie biletów na mecz a także za wygodny transport do hotelu i odwiezienie na lotnisko. Pozdrowienia dla przemiłego Pana Kierowcy!

Dziękujemy również Panu Sebastianowi Pamule, właścicielowi internetowego sklepu Pod Stadionem ( WWW.podstadionem.pl) za wyposażenie Radka i jego brata Kamila w koszulki i flagę Realu.

Dzieciom, rodzicom i pracownikom Przedszkola Miejskiego nr 18 w Gorzowie Wielkopolskim przy ul. Łużyckiej dziękujemy za zorganizowanie akcji „Zamień misia na marzenie" i przekazanie zebranych pieniędzy na rzecz Radka.

Film z realizacji marzenia http://vimeo.com/23930390