Moim marzeniem jest:

WIELKI PLUSZOWY MIŚ

Wojciech, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2013-06-02

Do naszego Marzyciela przyjechaliśmy w dniu szczególnym - Dniu Matki. Gdy weszliśmy na górę, zobaczyliśmy ślicznego, małego chłopca i Jego nieco starszego brata. Obaj chłopcy byli troszkę nieśmiali. Ale po chwili najpierw ożywił się Aron, czyli starszy brat naszego trzyletniego Marzyciela, a później główny zainteresowany, czyli Wojtuś. Bardzo pomogły nam nasze niezawodne Fundacyjne balony, którymi wszyscy bawiliśmy się przez cały nasz pobyt. Podrzucanie, uderzanie, odbijanie. Jednym słowem balony na wszystkie sposoby.

Później chłopcy zainteresowali się swoimi nowymi prezentami. Wojtek dostał piękną czerwoną poduszkę ze swoim ulubionym Zygzakiem McQueenen, oraz puzzle postaci z bajki Auta. Jesteśmy szczęśliwi, prezenty się spodobały, ponieważ poduszka od razu powędrowała do innych misiów, czyli do łóżeczka. Czekolada, którą dostał brat Wojtka wszystkim smakowała, a chłopcom najbardziej.

Graliśmy w gry planszowe i oglądaliśmy zdjęcia z rodzinnego albumu. Widzieliśmy wszystkie etapy rozwoju Wojtusia, a nasz Marzyciel jest niezwykle fotogeniczny. Potrafi też ruszać się w rytmicznie do muzyki. Mama pokazała nam kilka nagrań, jak Wojtek tańczy. Idzie mu świetnie. Trzymamy kciuki za dalsze rozwijanie talentu tanecznego.

Gdy przyszedł czas na rysowanie marzenia, mieliśmy trudności. Wojtuś jest jeszcze mały i nie potrafi samodzielnie skonstruować pełnego zdania. Jego słowa są umowne. Na przykład auto to brum brum. Wojtek troszkę porysował i świetnie operował nożyczkami, jednak rysowanie Jego konkretnego marzenia zostawiliśmy na później. Mimo, że nasz Marzyciel mało mówił, świetnie się z nim porozumiewaliśmy.

Spotkanie uważamy za bardzo udane. Nie udało nam się ustalić marzenia Wojtka, ale cieszymy się z tego, że nasz Marzyciel jest uśmiechniętym i radosnym smykiem.

 

spotkanie

2013-11-28

Gdy przekroczyliśmy próg mieszkania naszego marzyciela, już po chwili bawiliśmy się naszymi fundacyjnymi balonami. Nasz mały marzyciel jest wzorowym pacjentem. Pielęgniarki oraz inni rodzice bardzo cieszą się i patrzą w podziwem na Wojtka, ponieważ jest posłuszny, jeśli trzeba wziąć lekarstwa, zmienić wenflon czy iść na naświetlania. Inne dzieci bardzo się tym stresują, a nasz Wojtuś się nie przejmuje. Mama jest z tego powodu bardzo dumna, ma wyjątkowe dziecko. W prezencie przynieśliśmy Wojtkowi trzy bajki, które czyta Małgosia Kożuchowska. Na pewno przydadzą się jako bajki na dobranoc.

Nasz marzyciel śmiał się i bawił w najlepsze, ale co najważniejsze coraz więcej mówił. Używa coraz więcej słów, więc na drugi plan odchodzi dźwiękonaśladownictwo. Wojtek przedstawił nam anatomię swojego misia. Powiedział, że miś ma dwie ręce, nogi, uszy i oczy, ale pojedynczy nos i buzię.

Gdy przyszedł czas na rysowanie marzenia, Wojtek usiadł na zielonym krześle przy czerwonym stole. I na pytanie o czym marzy, znów lekko się speszył i odpowiedział, że nie wie... Potem podszedł do mamy, powiedział jej swoje największe marzenie na ucho, a później wykrzyczał je głośno i wyraźnie. WIELKI PLUSZOWY MIŚ. Wojtuś wciąż uwielbia misie, dostał je od personelu medycznego w szpitalu, od innych rodziców dzieci z oddziału.

Oglądaliśmy film, który nakręciła mama, rejestrując trwającą trzy lata jego przyjaźni z misiami wszelakimi. Ciągle są obecne w jego łóżeczku i nie ma spania bez wszystkich pluszaków. Dlatego taki wielki miś, do którego Wojtek będzie się mógł przytulić całym sobą, będzie świetną zabawką, a nawet przyjacielem.  Miś będzie chciał podążać wszędzie za swoim Wojtkiem, co może nastręczyć wiele problemów logistycznych, ale takie właśnie jest marzenie naszego malca. Duży Miś!

A już w sobotę, 30 listopada w salonie KRUK-owski Style w Poznaniu odbędzie się zbiórka na marzenie Wojtka. Każdy klient, który w ten dzień przyjdzie do salonu wyczarować na swojej głowie piękną fryzurę, będzie sponsorem Marzenia Wojtka. Salon przekaże bowiem należność za usługę na zakup Dużego Misia. Zapraszamy!

 https://www.facebook.com/photo.php?fbid=548710388556771&set=a.447764845317993.1073741826.359479580813187&type=1&theater

 Relacja: Mateusz

spełnienie marzenia

2013-12-31

Koniec roku, to czas w którym wszyscy podsumowują miniony czas, starają się wyciągnąć wnioski i deklarują postanowienia noworoczne. Oddział Poznań w roku 2013 spełnił ponad 70 dziecięcych marzeń! Ostatnim tegorocznym Marzycielem, któremu podarowaliśmy uśmiech kilka godzin przed nowym rokiem był Wojtuś – 3,5 letni chłopczyk, który marzył o wielkim, pluszowym misiu. Marzenia się spełniają! A jak doszło do spełnienia marzenia tego malca?

Spotkałyśmy się z Misiem na pewnym parkingu w Poznaniu. Miś olbrzym! Z trudem ubrał na siebie koszulkę Fundacji Mam Marzenie! Udało się. Już po chwili miał na sobie piękną białą koszulkę oraz cudowną muszkę pod szyją - jak na dżentelmena przystało. Zapakowałyśmy Misia do auta, przypięłyśmy pasami i w drogę. Każdy kierowca przejeżdżający obok nas, zauważał Misia i z uśmiechem na twarzy jechał w dalszą drogę.

Kiedy dojechałyśmy do Wojtusia, postanowiłyśmy najpierw odwiedzić go same, bez Misia. Pod pretekstem balu sylwestrowego wprosiłyśmy się do naszego Marzyciela. Wojtek, przygotował wystrój pokoju, były balony i uśmiechy na twarzy. Po chwili, kiedy Wojtek już przełamał swoje zawstydzenie, Sylwia udała się do auta po Misia. My natomiast z Wojtkiem i jego bratem Aronem zaczęliśmy czary. „Bo co by się stało, gdyby ten Misio właśnie dzisiaj pojawił się u Ciebie w domu?”- Wojtuś spojrzał na mnie i chyba nie wierzył. „Czary mary, hokus pokus i morele bęc”- nic. Misia jak nie było tak nie ma. Próbowaliśmy kilka razy, aż w końcu czarowaliśmy innym zaklęciem „ Czary mary, hokus pokus, MISIU bęc” – nadal nic. Już trochę zrezygnowani, stwierdziliśmy, że spróbujemy ostatni raz.. „czary mary..” i nagle ! Puk, puk, słychać już od drzwi. Wojtuś dyskretnie spogląda i jakby wszystkie siły świata wstąpiły w malca. Zobaczył swojego wymarzonego, pięknego, dużego Misia.

Nie jestem wstanie opisać radości Wojtka. Była chyba jeszcze większa niż ten Misio. Biegał od pokoju do pokoju, od drzwi do drzwi. Zabrał Misia, przywitał się i już nie odstąpił go na krok. Nosił swojego nowego przyjaciela na plecach, siadał mu na kolanach a nawet przygotował miejsce dla niego w swoim łóżeczku. I jak pięknie wyglądał Wojtuś, odpoczywający na brzuszku swojego pluszaka. Radości nie było końca. Chłopcy zgodnie stwierdzili, że mają nowego członka rodziny. A skoro tak, to na przyjęciu musi być również tort. Świeczek nam też nie zabrakło – jedna świeczka dla Misia, bo to jego pierwsze urodziny. Trzy świeczki dla Wojtusia i sześć świeczek dla Arona. Wszyscy zadowoleni, wszyscy myślą o kolejnych marzeniach.

Po wielkiej uroczystości przyszedł czas na zabawę. Aron śpiewał nam kolędy więc zrobiło się świątecznie. Aby się trochę rozruszać, postanowiliśmy pobawić się w chowanego. Nawet Misia zaprosiliśmy do zabawy. A kiedy nasz Misio się zmęczył, Wojtuś zaprowadził go do łóżeczka. Po chwili stwierdził, że jeszcze nie ma nocy więc nie wolno chodzić spać. Podszedł do Misia, dotknął uszka i powiedział „nie idź spać Misiu!”. Proszę mi wierzyć, że te słowa wypowiedziane z pełną radością i miłością do nowego przyjaciela, pozostaną w naszych sercach na zawsze.

Wszystko co dobre, szybko się kończy i nasz bal sylwestrowy u Wojtusia również musiał dobiec końca. To był najpiękniejszy sposób na zakończenie 2013 roku, możliwość spełnienia kolejnego marzenia. Kochany Wojtusiu, dziękujemy Ci za tak wspaniałe marzenie! Dziękujemy za Twoją dziecięcą, prawdziwą radość. Dziękujemy, że w tym dniu, mogliśmy być z Tobą.

Jeśli przysłowie „ Jaki sylwester taki cały rok” jest prawdziwe i jeśli ma się spełnić, to nadchodzący 2014 rok, będzie rokiem radości, uśmiechu, miłości, przyjaźni i przede wszystkim rokiem spełnianych marzeń. Wszystkich, tych małych i tych dużych! Bo na marzenia nigdy nie jest za późno!

Relacja: Klaudia