Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Watykanu i audiencja u Papieża

Dawid, 13 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2014-09-28

Niedziela, samo południe. Nasza trójka spotyka się aby wyruszyć w podróż do nowego Marzyciela. Jest nim dwunastoletni Dawid. Już jadąc do Dawida napotykamy wiele niespodzianek, choćby 36 Maraton Warszawski, o którym żadne z nas nie wiedziało. Tak samo jak maraton nie wiedział o nas. To na pewno dlatego tak pokierował swoją trasę, że zmusił nas do godzinnej jazdy po stolicy. Ale wybaczamy, chociaż mieliśmy okazję pozwiedzać.
Kiedy docieramy do celu wita nas przesympatyczna rodzina. Od razu widać, że będzie nam się świetnie rozmawiało. I tak właśnie się dzieję. Z uśmiechami na twarzach przedstawiamy się rodzicom naszego dzisiejszego bohatera i dzielnie podążamy do salonu, aby wreszcie spotkać jego samego. Dawid bez wahania podaję nam rękę, choć widać, że jest leciutko skrępowany. Jednak któż by nie był? Wręczamy  chłopcu nasz tradycyjny lodołamacz i siadamy przy stole, aby móc spokojnie go obejrzeć. Bo cóż takiego znajduje się w magicznej torebce? Tym razem wybór padł na „Farmera”. Nie ma się więc nad czym zastanawiać i należy wypróbować grę. Wspólnymi siłami i odrobinkę przy pomocy instrukcji, dowiadujemy się na czym polegają zasady gry. Akurat każdy z nas miał już do czynienia z tą grą. Zaczynamy! I z rzutu na rzut idzie nam coraz lepiej. A śmiechu jest przy tym co niemiara. Nie uchodzi naszej uwadze, że Dawid ma na sobie koszulkę z Robertem Lewandowskim. I rozpoczyna się cała gama dyskusji na temat piłki nożnej. Oczywiście nie przerywając naszego mini turnieju. Zdecydowanie przodują w niej nasi dwaj panowie. Udaje nam się dowiedzieć, że Dawid kibicuje klubowi Real Madryt, a w szczególności Cristiano Ronaldo, którego poczynania śledzi na bieżąco. W międzyczasie nasza rozgrywka dobiega końca. A zwycięzcą tego dnia staje się Basia. Gratulujemy!
Nadszedł więc czas, aby przejść do najważniejszego tematu. Pytamy więc Dawida o jego największe marzenie. Chłopak z entuzjazmem odpowiada, że zastanawiał się nad quadem. Lecz ku rozczarowaniu naszego podopiecznego tego marzenia nie możemy spełnić. Niestety nie możemy obdarowywać dzieci pojazdami mechanicznymi, do których zalicza się właśnie quad. Zaczynamy więc opowiadać Dawidowi o czterech kategoriach marzeń. A w szczególności o jednej, która najbardziej go zainteresowała. Mianowicie o wyjazdach. Otwieramy mapę Europy i po kolei omawiamy znajdujące się w niej państwa. Okazuje się że jest wiele miejsc, które Dawid bardzo chciałby zobaczyć. Ale czy jest to jego prawdziwe marzenie? Tego na razie nasz Marzyciel nie jest pewien. Potrzebuje jeszcze troszkę czasu na porządne zastanowienie się. Dojadamy więc przepyszne ciasto, które specjalnie dla nas upiekła mama Dawida i zbieramy się do powrotu do domu. W końcu niedługo zobaczymy się znów mając nadzieję, że poznamy największe marzenie naszego podopiecznego.

spotkanie - poznanie marzenia

2014-10-17

W piątkowy poranek po raz kolejny wybrałam się z wizyta do naszego uroczego Marzyciela. Tym razem odwiedziłam go w szpitalu, gdzie chwilowo przebywał. Kiedy dotarłam na odział Dawid właśnie kończył lekcje z matematyki. W końcu trwa rok szkolny! Ucięłam więc sobie miłą pogawędkę z jego mamą podczas której dowiedziałam się że Dawid wybrał już to czego najbardziej pragnie. Jednak mama chłopca nie chciałam zdradzić mi tego sekretu. Na odpowiedź na nurtujące mnie pytanie musiałam jeszcze chwilkę poczekać   W niepewności, z setkami pomysłów przelatującymi mi przez głowę, ale także z uśmiechem na twarzy wkroczyłam do sali i po przywitaniu się z Dawidem i krótkiej rozmowie przeszłam do najważniejszego tematu jakim jest marzenie. Dawid z pewnością jaką przystało na młodego mężczyznę i szerokim uśmiechem zaczął opowiadać jak bardzo chciałby wybrać się do Watykanu i spotkać się z Papieżem. Zaraz przyznał, że od dawna myślał o wyjeździe właśnie do Rzymu, ale do tej pory nie miał ku temu sposobności. Teraz dzięki Fundacji ma szanse spełnić swoje największe marzenie. Od razu zaczęliśmy dyskusję na temat niepowtarzalnej architektury zarówno Watykanu jak i Rzymu. Jest w nich wiele pięknych miejsc do zwiedzania, które nasz podopieczny konicznie chce zobaczyć.  Niestety nasze spotkanie musiało dobiec końca. Nadszedł czas na leki, a i na mnie czekała praca. Jednak oboje mamy nadzieję, że niedługo będziemy mogli znów się spotkać i dokończyć naszą rozmowę. 

spełnienie marzenia

2015-06-19

Szu, szu... Co to takiego? Czyżby już było słychać silniki samolotu? Tak, startujemy! Zaczyna się nasza przygoda :) Lecimy spełnić marzenie Dawida o wyjeździe do Watykanu i spotkaniu z Papieżem. W skład naszej małej drużyny wchodzi Pani Ewa- mama Dawida, ja- wolontariuszka i oczywiście sam Dawid. Lot pomimo małych opóźnień upływa nam bardzo szybko. Przysparzają się do tego ciągle uśmiechy na naszych twarzach jak i poczucie, że rozpoczyna się w naszym życiu niezapomniana przygoda. Migiem docieramy do miejscowego lotniska, a stamtąd już kierujemy się prosto do naszego pensjonatu u sióstr Soure di Cristo. Teraz należy się nam zasłużony odpoczynek. Z radością wyciągamy nogi na łóżkach i zastanawiamy się co dalej. Nie musimy długo debatować. Zaraz postanawiamy, że przyszedł czas aby spróbować prawdziwych włoskich lodów, z prawdziwej włoskiej lodziarni. I już po chwili zaskoczeni stoimy przed wielką zamrażalką pełną lodów o przeróżnych smakach patrząc jak uśmiechnięty Rzymianin jakąś dziwną łyżką- tak jakby szpachelką, nakłada nam wybrane smaki do wafelków. Jednak jest to dziwne tylko dla nas. We Włoszech używanie właśnie takich przyrządów to normalna sprawa. Kiedy cała nasza trójka zadowolona trzyma już przysmaki w rękach wyruszamy na mały spacerek. Skręcamy za róg ulicy i nasze usta układają się w wielkie OOO.... Przed nami jest legendarne Kolosemum. Jak przystało na prawdziwych poszukiwaczy przygód bez zastanowienia wyruszamy w jego stronę. Po dotarciu do celu pełni zapału robimy sobie masę zdjęć i obiecując sobie powrót jutrzejszego dnia wracamy do hotelu. Przecież po tak emocjonującym dniu należy nam się kilka godzin snu. 

We wtorek pozwalamy sobie na dłuższe leniuchowanie w łóżkach co oczywiście przynosi efekty. Z werwą i zapałem wraz z naszą Panią przewodnik- Dominiką wyruszamy na Schody Hiszpańskie. Jest przedpołudnie, turyści leniuchują jeszcze dłużej niż my dlatego mamy pole do popisu. Możemy swobodnie rozsiąść się na schodach i napić chodnej wody. Oczywiście nie omieszkamy wykonać kilku zdjęć. Zaraz też ruszamy do stojącej obok fontanny oraz kawiarni, w której gościli się tak znamienici polscy artyści jak Mickiewicz czy Norwid. Nadchodzi czas na ostatnie spojrzenie na schody z ich szczytu i wyruszamy na obiad. A po nim mała sjesta, którą urządzam sobie razem z Dawidem. Pani Ewa i Dominika są niezmordowane i pozwalają porwać się szałowi zakupów. Kiedy słońce postanawia nie palić już nas tak bardzo swoimi promieniami wyruszamy do Koloseum. Już podczas przekraczania jego progów Dominika opowiada nam historie tego miejsca. Trzeba przyznać- jesteśmy oczarowani jej słowami. I z jeszcze większym błyskiem w oczach oglądamy to zabytkowe miejsce. Ach jakże tu pięknie! Zakochani w starożytnych ruinach spędzamy w nich resztę wieczoru poznając wszystkie zakamarki.  

Trzeci dzień nadchodzi tak niepodziewanie, że nawet nie zdążyliśmy się zorientować, a już musimy wyruszać na audiencje do Ojca Świętego. Wszyscy jesteśmy rozemocjonowani tym podniosłym wydarzeniem, które zapewne na zawsze wpłynie na nasze życie. Siedząc w specjalnym sektorze uważnie słuchamy Ewangelii oraz kazania wygłoszonego przez Papieża Franciszka. Na szczęście zostają one przetłumaczone na język polski więc nie musimy głowić się nad tłumaczeniem. Teraz następuję pożegnanie Ojca Świętego z wiernymi oraz najważniejsza dla nas chwila- spotkanie z nim samym. Widzimy jak Papież schodzi ze schodów i kieruje się w naszą stronę. Z entuzjazmem wita się z osobami obok nas. I choć się tego spodziewaliśmy nie mamy pojęcia kiedy znajduje się naprzeciwko. Cała nasza czwórka jest oczarowana- inaczej nie da się tego określić. Dominika ze łzami w oczach tłumaczy Ojcu Świętemu kim jesteśmy. Wtedy następują uściski, wymiany uśmiechów i  specjalne pobłogosławienie Dawida. Wypływają z nas wszystkie emocje. Dla każdego z nas jest to jeden z najcudowniejszych momentów w życiu :) Kiedy Papież przechodzi do pozostałych wiernych od razu dzielimy się wrażeniami. Postanawiamy dać sobie czas na ochłoniecie i dopiero po pół godziny wyruszamy na zwiedzanie bazyliki. Nie trudno się domyślić, że co rusz wspominamy to wydarzenie. Dlatego też wracamy do hotelu i umawiamy się na dokładniejsze zwiedzanie bazyliki następnego dnia. Dopiero późnym popołudniem jesteśmy w stanie kontynuować naszą przygodę. Wyruszamy do Bazyliki Matki Bożej Większej, której piękno skrada nam serca, a zaraz potem na wielkie kupowanie pamiątek. W końcu każdy chce, aby chociaż jakieś drobnostki przypominały nam o pobycie w Rzymie i Watykanie.

Czwartek zaczynamy od Mszy Świętej przy grobie Św. Jana Pawła II w Bazylice Św. Piotra. Tego dnia jest ona odprawiana po polsku co bardzo nas cieszy. Dzięki temu możemy w niej w pełni uczestniczyć. Zaraz po niej Dawid dostępuję zaszczytu dotknięcia grobu zmarłego Papieża. A jest to nie mała rzecz. Myślę, że wystarczy kiedy powiem tylko, że nikt więcej z nas nie miał takiej możliwości. Następnie kontynuujemy zwiedzanie świątyni i poznajemy wiele jej tajemnic, które opowiada nam Dominika. Gdy już nasze uszka nasycone są intrygującymi wiadomościami wybieramy się na obiad, aby niedługo po nim wyruszyć nad morze. Dlaczego tam? Wciąż czując emocje wypływające ze wczorajszego spotkania z Papieżem Franciszkiem postanawiamy ochłonąć. W takim razie czemu mamy nie pojechać nad morze, gdzie ukoi nas szum fal? Tak też się dzieje. Z zachwytem przyglądamy się wodzie, słuchając ulicznego grajka wygrywającego przepiękne melodie na swej gitarze. Cóż za rozkosz! Nie obywa się także bez lodów. I to najlepszych jakie do tej pory jedliśmy. Teraz możemy już tylko przypominać sobie ich aksamitny smak... Mniam... Wieczorem wracamy do Rzymu zostawiając za sobą niezapomniane wspomnienia, które postały tego dnia. 

 

Wtedy nadchodzi piaty dzień naszego wyjazdu. Znów wybieramy się na Mszę Świętą po polsku- tym razem sprawowaną w intencji Dawida. A po niej wspólnie z siostrami przy kawce i herbatce oglądamy zdjęcia z audiencji. Nie możemy uwierzyć, że nadszedł moment powrotu do Polski. Żal żegnać się z tym pięknym miastem, ale także z cudownymi ludźmi, których tu poznaliśmy. Jednak mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie nam dane wspólnie spędzić choć kilka godzin, dlatego spokojnie wsiadamy do samolotu. A po lądowaniu z uśmiechami witamy przedstawicieli sponsora, którzy czekają na nas na lotnisku. Jak dobrze jest spotkać tak wspaniałych ludzi i móc im osobiście podziękować za dobro, do którego się przyczynili. Tak więc zakończyliśmy naszą przygodę. Czas zacząć nowy rozdział w nszym życiu :)

Bardzo, bardzo, bardzo chciałabym podziękować:

* Firmom Europapier i IP Kwidzyn za przeznaczenie środków na spełnienie marzenia Dawida. Bez Państwa pomocy nie byłoby to możliwe.

* Ambasadzie RP w Watykanie za pomoc w organizacji spotkania z Papieżem Franciszkiem

* Paniom Agnieszce Kaczmarczyk i Magdalenie van der Linden za piękne przywitanie na lotnisku.

* Sistrom z Soure di Cristo oraz Pani Renacie za tak miłe przyjęcie w Waszym pensjonacie oraz bezpłatny nocleg.

* Dominice Wronikowskej za każdą poświęconą minutę, nawet te kiedy nie byłaś bezpośrednio z nami i wyjątkowe oprowadzenie po Wiecznym Mieście. Jesteś cudowna :)

* Aleksandrze Janczak za wsparcie, którego mi udzieliła przed i podczas wyjazdu oraz Magdalenie Balcerzak za przekonanie mnie bym podjęła się wyzwania jego zorganizowania.

* Przede wszystkim jednak dziękuję Tobie Dawid, za każdą wspólną chwilę, każdy uśmiech, radość w oczach oraz sprawienie bym poczuła jak to jest mieć brata. Dziękuję