Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu

Joanna, 6 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Gimnazjum nr 12 w Poznaniu

pierwsze spotkanie

2007-11-17

Wietrzne i deszczowe przedpołudnie rozjaśniała nam perspektywa spotkania z nową marzycielką - sześcioletnią Joasią. Już u drzwi powitał nas uśmiech Joasi, który nie opuszczał jej buzi podczas całego spotkania. Nasza sześciolatka okazała się rezolutną, bardzo kontaktową blondyneczką. Nie trzeba ją było długo namawiać, żeby opowiedziała o przedszkolu, ulubionych koleżankach i zabawach. Z własnej inicjatywy opuściła nawet bezpieczne schronienie na kolanach mamy, by po chwili pojawić się z rodzinnymi albumami. Wybrała te ze zdjęciami z przedszkolnych uroczystości. Główną bohaterką większości fotografii była oczywiście ona. A to z towarzystwie Świętego Mikołaja, a to znów w roli artystki. Przyzwyczajona do publicznych występów mała gwiazda, bez oporu dała się namówić do odśpiewania ulubionej piosenki. Nie krępowały jej brawa, nie przeszkadzała też prośba o namalowanie marzeń.

Żywiołowość Joasi, szybkość z jaką znosiła do salonu swoje albumy oraz ulubione zabawki i łatwość w nawiązywaniu nowych znajomości sprawiły, że zapomniałyśmy o chorobie, z jaką się zmaga. Wszyscy skupiliśmy się na rysunkach. Tę poważną pracę na moment przerwała tylko lalka, która wraz z zapasową garderobą, wyłoniła się z naszego pokaźnego "lodołamaczowego" pudła. Niestety było to jednak totalne pudło. Okazało się, że Joasia nie bawi się lalkami. Nie i już. Szybko porzuciła długowłosą, plastikowa piękność oraz jej liczne stroje i powróciła do rysowania.

Gdy na jednej z kartek zaczęły pojawiać się siedzenia przytwierdzone linami do wielkiego koła, Dawid - starszy brat Joasi, ciekawy co siostra rysuje "oderwał się" na moment od komputera. Rysunek nie pozostawiał wątpliwości - to była karuzela. Z tym, że apetytu Asi na przejażdżkę łódką, koniem, czy karocą nie może zaspokoić zwyczajne wesołe miasteczko. Żeby nie było żadnych wątpliwości, dziewczynka domalowała zderzające się z sobą samochodziki i poprosiła o podpisanie rysunku - ,,Disneyland". To największe i chyba jedyne marzenie Joasi. Na następnych kartkach pojawił się co prawda ogromny miś i robot, ale widać było, że narysowała je tylko dlatego, żeby nie zrobić przykrości nowym ciociom.

A więc daleka podróż i szaleństwa w bajkowym świecie? Czy to bezpieczne? Rozmowa z lekarką Joasi dodała nam otuchy. Neurolodzy też są zgodni - Joasia powinna korzystać z wszelkich uciech. Dziewczynka gotowa jest wyruszyć w podróż w każdej chwili. "Mam paszport" - informuje rzeczowo. Rodzice muszą jednak zaplanować urlopy. Ustaliliśmy ewentualny wstępny termin na maj -czerwiec 2008 rok. Reszta to już zadanie wolontariuszy .

inne

2008-06-04

Nadszedł wreszcie wytęskniony przez Asię dzień spełnienia marzenia - wyjazd do Disneylandu. W piątek 30 maja w Lesznie czekała na mnie mała Marzycielka ze swą rodzinką: mamą , tatą i starszym bratem Dawidem. Kiedy autobus podjeżdżał na miejsce spotkania, Asia podskakiwała z radości. Dziewczynka dobrze przygotowała się do długiej, bo 24-godzinnej podróży. W bagażu podręcznym miała ulubione maskotki, książeczki do czytania i do kolorowania, kredki i gry. O nudzie nie było więc mowy. Asia powoli oswajała się również ze mną, lody topniały, rozmawiałyśmy sobie na różne tematy.

Autokar mijał kolejne kraje, do celu dotarliśmy o godzinie 7 rano. Francja przywitała nas deszczem i chłodem. Zasnute chmurami niebo trochę nas niepokoiło, ale humory nam dopisywały. Nasza grupa wycieczkowa zakwaterowana została w hotelu na przedmieściach Paryża. Po godzinnym odpoczynku rozpoczęła się nasza przygoda ze stolicą Francji.

Głównym punktem pierwszego dnia pobytu była wyprawa słynnym paryskim metrem do centrum. Asia szczególnie upodobała sobie jazdę ruchomymi schodami. Tutaj zobaczyliśmy: Centrum Pompidou, Hotel de Ville oraz zwiedziliśmy Katedrę Notre Dame. Po pięciu godzinach zwiedzania powróciliśmy do hotelu utrudzeni, ale pełni wrażeń. Zmęczona Asia bardzo szybko odzyskała energię i postanowiła lepiej poznać innych uczestników wycieczki, zwłaszcza Magdę - koleżankę o rok starszą od siebie, z którą szybko nawiązała kontakt. Tak minął nam pierwszy dzień w Paryżu.

Następny dzień rozpoczął się od życzeń z okazji Dnia Dziecka. Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy do Parku Rozrywki Asterixa. Tutaj czekały na nas liczne atrakcje i bohaterowie kultowego już komiksu i filmu "Asterix i Obelix". Po krótkiej naradzie ustaliliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie podział naszej grupy na część męską i żeńską. Panowie czyli Dawid z tatą udali się w jednym kierunku, a my tzn. mama, Asia i ja w drugim.

Było wiele atrakcji. Naszej Marzycielce najbardziej podobały się karuzele oraz przejażdżka samochodzikiem po specjalnie przygotowanym torze pełnym niespodzianek. Po wesołej zabawie obiad i mała niespodzianka - stoisko pełne pamiątek. Asia zdecydowała się na figurkę Asterixa. Uśmiechnięci wsiadaliśmy do autobusu , który zawiózł nas do naszego hoteliku.

Następny dzień rozpoczęliśmy od wycieczki statkiem po Sekwanie. Później wieża Eiffla. Asia była nią oczarowana. Nie bała się wjazdu na najwyższą kondygnację. Podziwiała piękne widoki i z pasją fotografowała wszystko i wszystkich. Posileni goframi i zaopatrzeni w pamiątki wyruszyliśmy dalej. Na naszej trasie zwiedzania były: Bazylika Sacre - Coeur, Łuk Triumfalny, Montmartre, gdzie pooddychaliśmy atmosferą dawnej paryskiej bohemy. Asi spodobały się rysowane przez ulicznych artystów karykatury i zdecydowała się , aby jej postać również w ten sposób została uwieczniona. Dzień zakończyliśmy nocnym przejazdem przez Paryż. Asia żywo reagowała na bajeczne widoki, które na długo zastaną w pamięci dziewczynki.

Ostatni dzień pobytu to wizyta w upragnionym Disneylandzie. Baśniowy świat stworzony przez Walta Disneya oczarował nas od pierwszej chwili. Kształty, kolory, atmosfera, uśmiechnięci turyści, postacie z bajek na wyciągnięcie ręki. Asia była wniebowzięta. Tym razem również postanowiliśmy się rozdzielić. Panowie wybrali bardziej ekstremalne rozrywki, my natomiast chciałyśmy zrelaksować się na licznych karuzelach i przejażdżkach wodnych. Wszystko było, jak mówiła Asia, po prostu prześliczne. Najbardziej prześliczna i zapierające dech w piersiach była parada baśniowych postaci.

Po obiedzie zakup kolejnych pamiątek, pluszaków i figurek. Dodatkową atrakcją stała się zabawka przedstawiająca Myszkę Mickey - prezent od współuczestników wycieczki do Paryża. Asia była zaskoczona i szczęśliwa. W imieniu Asi i FMM bardzo serdecznie podziękowałam wszystkim za okazaną życzliwość i prezent.

Pobyt w Paryżu dobiegł końca. Zmęczona , ale szczęśliwa Marzycielka przespała całą drogę powrotną. Również szczęśliwi byli jej rodzice i brat Dawid. W rodzinnym gronie będą często wracali do chwil spędzonych w Paryżu. Ja również jestem szczęśliwa, że dzięki sponsorowi - uczniom z Gimnazjum nr 12 - wyjazd Asi doszedł do skutku.