Moim marzeniem jest:

Zobaczyć wysokie góry

Magda, 12 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2007-03-06

Dzień jak każdy... praktycznie niczym szczególnym nie wyróżniał się od pozostałych, a jednak... z kilku powodów stał się dla nas wyjątkowy. Najważniejszy to taki ,że razem z Grzegorzem i Asią udaliśmy się na pierwsze spotkanie z naszymi nowymi marzycielkami, siostrzyczkami 9-letnią Moniką i 12-letnią Magdą, ale o tym za chwilę...

Powodem mniej wyjątkowym była sama droga do małej miejscowości pod Poznaniem... Naszym drajwerem był Gregory . Tego dnia zafundował nam iście królewski-rajdowy przejazd swoim samochodem bocznymi drogami prowadzącymi do punku docelowego czyli domu marzycielek . Asia tak się ucieszyła ,że powiedziała ,że już więcej z nami nie jeździ ..no chyba ,że... wykupi sobie dodatkową polisę ubezpieczeniową... ja tam nie wiem... mnie się podobało. ;-)

Jak mamy w zwyczaju zabraliśmy ze sobą lodołamacze czyli coś co pozwoli nam przełamać pierwsze lody z marzycielami. Dziewczynki otrzymały od nas książki o tematyce fantastycznej m.in. Harry'ego Pottera i Opowieści z Narnii. Na początku Monika i Magda rozmyślały nad swoimi marzeniami... po krótkim zastanowieniu zabrały się do rysowania... Asia dzielnie wspierała dziewczynki w werbalizowaniu marzeń za co byliśmy jej dozgonnie wdzięczni z Grzesiem... natomiast Asia i Grzegorz dziękowali mi za to, że wziąłem na siebie pomoc w wypełnianiu papierów fundacyjnych.

Największym marzeniem Magdy jest wyjazd w wysokie góry z całą rodziną, drugie marzenie to kamera cyfrowa.

spełnienie marzenia

2007-09-07

Dzień I
Pierwszego dnia naszych górskich wakacji Zakopane przywitało nas na tyle dobrą pogodą, że razem z Panem Sławkiem, który spisał się na medal nie tylko jako przewodnik udaliśmy się na pierwszy spacer. Mimo zmęczenia po długiej podróży przeszliśmy sporą część miasta. Zaczynając od Krupówek pełnych sklepów, kawiarenek i straganów z regionalnymi wyrobami doszliśmy do Gubałówki. Z jej szczytu naszym oczom ukazała się piękna panorama całych Tatr! Magda i pozostała część naszej załogi była zachwycona! Na jednym z wyższych szczytów widać było nawet śnieg! Spacerując po Gubałówce zajęliśmy się zwiedzaniem, podziwianiem i wdychaniem górskiego powietrza? Kolejnym etapem poznawania Zakopanego był najstarszy Kościół na ul. Kościeliskiej cały z drewna oraz Stary Cmentarz, gdzie pochowani są znani poeci (np. Kornel Makuszyński) czy zasłużeni ratownicy górscy. Zbliżał się czas posiłku, więc powoli wracaliśmy do hotelu, nieustannie podziwiając widok otaczających nas z każdej strony gór. Po obiadokolacji był czas na odpoczynek i zebranie sił na kolejne dni.

Dzień II
Rano niestety obudził nas ulewny deszcz. Szybka zmiana planów i zamiast nad Morskie Oko, postanowiliśmy poznawać kulturę i tradycję Podhala. Zwiedziliśmy Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego, gdzie znajduje się największa ilość wiadomości zarówno historycznych, przyrodniczych jak i ciekawostek regionalnych o góralach i okolicy. Wszyscy zafascynowani byli wystawą wyposażenia góralskiej chaty, regionalnych strojów, instrumentów.
Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy było Muzeum Pod Kuźniczym Młotem. I tu kolejna porcja ciekawostek, informacji, fotografii. Co nas mile zaskoczyło, to fakt, że każdy może się tu przez chwile poczuć jak prawdziwy góral lub góralka. Magda została wybrana do prezentacji stroju góralki! Pani przewodnik szybciutko przebrała Marzycielkę i już po chwili wszyscy zwiedzający mogli ją podziwiać! (Nawet siostra i tata Magdy tez skorzystali z okazji przebrania się!) Kolejną atrakcją tego miejsca był pokaz filmu o Tatrach. Wrażenia: cudownie!
Tego samego dnia pojechaliśmy również do Bacówki, gdzie przybliżono nam tradycyjną technikę wyrabiania regionalnego przysmaku. oscypka! Każdy oczywiście skorzystał z degustacji! Po drodze podziwialiśmy okoliczne wioski, szczególnie Chochołów, znany z najstarszych góralskich chat mających nawet ponad 200lat! Później małe zakupy na Słowacji i czas było już wracać.
Na pocieszenie paskudnego deszczu, wieczór osłodziliśmy sobie pyszną szarlotka w jednej z licznych restauracji na Krupówkach!

Dzień III
Tego dnia obudziło mnie śpiewanie. kolędy! Tak, tak, kolędy! To Magda i Monika z wrażenia, że za oknem ujrzały spadający śnieg (co prawda z deszczem, ale co śnieg, to śnieg!) poczuły już święta!!! Mimo wszystko postanowiliśmy wyruszyć nad Morskie Oko. Po drodze jednak zamiast już tylko deszczu, zaczął sypać się biały puch, a temperatura spadła do ok. 0o C!!! Wszyscy byli zdumieni ilością śniegu, którego czasem zimą nie ma w Poznaniu tyle, ile tego wrześniowego dnia w Zakopanem! Za radą pana Przemka, naszego "zakopiańskiego" kierowcy, zmieniliśmy plany. Również w trosce o zdrowie dziewczynek, nie wystawialiśmy się na śnieg i zimno. Naszym celem stał się teraz Zalew Czorsztyński i Zamek w Niedzicy. Po drodze zatrzymaliśmy się przy Przełomie Białki, gdzie kręcono "Janosika"! Później pojechaliśmy już prosto do Niedzicy, gdzie podziwialiśmy wnętrze starego zamku. W drodze powrotnej poznawaliśmy różne historie i legendy ciekawych wiosek i kościółków. Zwiedziliśmy również stary, typowy dla tamtejszej okolicy dworek w Łopusznej, skąd pochodził ks. prof. Józef Tischner.
Po obiedzie wygrzewaliśmy się przy herbatce i słodkościach, po zimnym i mokrym, ale atrakcyjnym dniu!

Dzień IV
"Hura! Nie Pada!" - Takie słowa cisnęły się na usta po dwóch deszczowych dniach. Tym bardziej byłam szczęśliwa, iż rano mogłam oficjalnie podziękować panu Sławomirowi Kujawiakowi za pomoc w spełnieniu marzenia Magdy! Było nam bardzo miło gościć w Pana Willi "Złocień".
Z racji, że był to nasz ostatni cały dzień w Zakopanem, postanowiliśmy udać się na zakupy, wybrać pamiątki i kupić oczywiście oscypki! Udaliśmy się na targ pod Gubałówką, a tu. mnóstwo straganów uginających się aż pod ciężarem korali, skór, drewnianych figurek, kapeluszy, serów. Na całe szczęście Magda zdążyła już namyślić się, co chciała zabrać ze sobą z gór. Tradycyjnie jak na kobietę przystało - korale! Wybór padł na zielone. W ślady siostry poszła Monika? Tata natomiast upatrzył sobie prawdziwy góralski kapelusz, a mama rzeźbiony krzyż. Jeszcze kilka pamiątek i ruszyliśmy dalej.
Wykorzystując ładną pogodę poszliśmy spacerkiem na drugą stronę miasta sprawdzić z jak wysoka skacze Adam Małysz. i wszystko jasne - skocznie! Dzielnie wspinaliśmy się na górę i dotarliśmy aż do progu, z którego wybijają się skoczkowie! Widok niesamowity, a jak wysoko!!! Na dowód zrobiliśmy zdjęcia i po nacieszeniu się widokami, powoli schodziliśmy na dół. Z racji, że do kolejnego punktu czwartkowego programu zostało nam trochę czasu, odwiedziliśmy regionalną karczmę. Po dopieszczeniu podniebienia, udaliśmy się do Ośrodka Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, gdzie czekali już na nas ratownicy! Odbył się pokaz filmu o ratownictwie, a potem luźna pogadanka, która przybliżyła Magdzie pracę ratowników, zagrożenia ze strony gór oraz rady jak należy nie zachowywać się w górach. Czas upływał i trzeba było wracać do hotelu.
Po popołudniowym spacerze, nastąpiła część oficjalna naszego wyjazdu. Uroczyście wręczyłam Magdzie dyplom spełnionego marzenia! Dodatkowo Magda, jak i jej siostra Monika, dostały prezenty, które mam nadzieję nigdy nie pozwolą im zapomnieć o tych wakacjach! W ramach świętowania spełnionego marzenia wszyscy ochoczo poszliśmy zjeść "troszeczkę kalorii". Pyszny serniczek, kolorowy deser lodowy, czy może gorąca czekolada? "Po co wybierać, weźmy wszystko!" - myślę, że nie trzeba dodawać, że było słodko.
Miłe zakończenia wyjazdu.

Dzień V
Ostatnie godziny w Zakopanem spędziliśmy na jak zwykle przepysznym śniadanku i spakowaniu reszty rzeczy. O 10 przyjechał Pan Przemek. czas pożegnania się ze wszystkimi. i z górami oczywiście!!! Torby w rękę i w drogę! Przed nami była długa podróż powrotna. Na szczęście bezpiecznie i bez żadnych opóźnień dotarliśmy do Poznania. Na dworcu czekał już wolontariusz Grzegorz, który zawiózł całą radosną rodzinę do domu.
I tak skończyła się nasza podróż.
Magdo! Mam nadzieję, że dzięki temu, iż spełniło się Twoje marzenie, jesteś szczęśliwa i pełna energii. Pamiętaj, nigdy nie przestawaj marzyć!

W imieniu Fundacji Mam Marzenie składam serdeczne podziękowania panu Sławomirowi Kujawiakowi, który ugościł nas w swej Willi "Złocień", był radosnym przewodnikiem i Przyjacielem.