Moim marzeniem jest:

Spotkać Scooby'ego Doo

Łukasz, 5 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-02-28

Kiedy spotykamy się z Łukaszem i jego rodziną jest chłodny i wietrzny dzień, za to atmosfera niesamowicie gorąca. Chłopiec ma zaledwie pięć lat, ale energii może mu pozazdrościć niejeden dorosły. Po prostu żywe srebro.

Grzecznie się wita, z wielką radością przyjmuje i dokładnie ogląda lodołamacz - rozciągliwego Scoobiego Doo, prezentuje go wszystkim po kolei, także babci i dwóm wujkom. Na krótką chwilę wraca, by zaraz zniknąć ponownie. Nie pomagają ani nawoływania brata ani prośby mamy. Żeby choć na moment skupić jego uwagę, dzielimy się na grupy - mama i dwie z nas uzupełniają dokumenty, kolejne dwie wraz z Szymonem (brat) budują odrzutowy samochód z klocków Lego. Łukasz - zainteresowany jak nigdy - ciągle wkłada i ściąga koła.

Gdy kończymy dzieło przechodzimy do sedna sprawy - marzeń. Tego ogromnego wyzwania podejmuje się Aneta. Uzbrojona w kolorowy papier, kredki i nożyczki dogania Łukasza i w niedługim czasie powstają trzy śliczne obrazki. Na pierwszym z nich jest postać Scoobiego Doo, wielkiego idola Łukasza, którego chłopiec bardzo chciałby spotkać. Na drugim widnieje Disneyland, a na trzecim rycerz, w którego chętnie wcieliłoby się dziecko. Gdy już wszystko wiemy nadchodzi czas rozstania. Łukasz uśmiechnięty od ucha do ucha macha nam na pożegnanie.

Odwzajemniamy uśmiech, przybijamy piątki i szybciutko zmierzamy w stronę "Marcinka" - I LO, na rozpoczynające się właśnie fundacyjne spotkanie, by opowiedzieć pozostałym, jakie "nasz" chłopiec ma śliczne marzenia.

inne

2007-09-10

W poniedziałek rano przeczytałam w gazecie artykułu o kradzieży eksponatów w kórnickim Zamku. Co za zbieg okoliczności. Akurat tam wybieramy się z naszym marzycielem Łukaszem!

Gdy zadzwoniliśmy do mieszkania Łukaszka usłyszeliśmy: "No wreszcie!". Na pytanie: "Dokąd dzisiaj jedziemy?", nasz marzyciel odpowiedział: "Jadę się spotkać ze Scoobym". "Łukasz, skąd ci to przyszło do głowy"? "Zawsze wiem, gdzie jest Scooby. Teraz na pewno jest tam, dokąd jedziemy".

Przed domem czekał na nas piękny, zabytkowy Rolls Royce. Wsiedliśmy do tego jeżdżącego eksponatu i zadowoleni ruszyliśmy w drogę. Dla uprzyjemnienia podróży pan kierowca włączył radio. W Radiu Afera, rozpoczęły się właśnie wiadomości. Jakież było nasze zdumienie, gdy usłyszeliśmy wywiad radiowy z Panią Dyrektor kórnickiego zamku. Opowiadała w nim, że... Scooby rzeczywiście przybył do Muzeum. Wezwała go zdesperowana zaginięciem cennych eksponatów. Psi detektyw niestety zniknął i nikt nie wie, gdzie jest! Niektórzy podejrzewają Biała Damę o udział w spisku... Pani dyrektor wygłosiła też apel, w którym prosiła o pomoc w znalezieniu Scoobiego. Jeżeli Scooby nie wróci wkrótce na plan filmowy, Muzeum obciążone zostanie ogromną karą finansową. Łukasz od razu zadeklarował pomoc dla Scoobiego. Przez całą drogę do Zamku powtarzał "Złapię Białą Damę i jej pokażę!".

Kiedy dotarliśmy na miejsce, na dziedzińcu zamkowym stały radiowozy policyjne, policja konna, oddział realizacyjny, policjanci z wyszkolonym psem oraz funkcjonariusze z kórnickiej komendy. Wszyscy przybyli ratować Scoobiego, jednak nie byli w stanie nic zdziałać bez kogoś, kto byłby mózgiem całej operacji. Brakowało kogoś takiego jak... Łukasz. Nastąpił szybki przegląd zebranych oddziałów i Łukasz był gotowy do akcji. Dziennikarze chcący sfotografować najdzielniejszego i najsprytniejszego detektywa na świecie, pilnie obserwowali każdy ruch Łukasza i czekali niecierpliwie na rozwój wypadków.

W końcu Łukasz powiedział "Chcę iść do zamku". Udał się tam wraz z asekurującymi go dwoma uzbrojonymi po zęby policjantami. Pani Dyrektor i Pani Przewodniczka opowiedziały o kradzieżach oraz o niefortunnym zniknięciu Scoobiego. Wizja lokalna zaczęła się od przeglądu sal. Uchylone okno i biały szal od razu zwróciły uwagę małego detektywa, tym bardziej, że ze stojącego tuz obok kufra wystawał worek. Znajdowały się tam kajdanki, latarka, kredki, kolorowanka oraz puzzle. To pewnie wskazówki dla nas, a biały szal świadczy o tym, komu je zawdzięczamy. Biała Dama jest zatem niewinna i stoi po naszej stronie. Dziękujemy. Po złożeniu układanki oczom wszystkich ukazała się postać Scoobiego. Teraz należało połączyć ze sobą wskazówki. Łukasz pomyślał chwilę, posłuchał co na ten temat mają do powiedzenia inni i stwierdził, że Scooby został uwięziony w piwnicy. Wydawało się, że wystarczy już tylko dostać się tam. Niestety, drzwi były zamknięte, a przewodniczka poinformowała Łukasza, że klucz ktoś ukradł jej poprzedniej nocy. O wyważeniu drzwi nie było mowy. Zabytków nie wolno niszczyć.

Wtedy ktoś przypomniał sobie o kredkach i kolorowance z worka. Łukasz połączył kropki znajdujące się na niej i... oczom wszystkich ukazał się jeleń, z kluczem na szyi. To mogło oznaczać, że klucz znajduje się w pokoju myśliwskim, więc zaczęło się jego pieczołowite przeszukiwanie. I sukces. Łukasz natknął się na zieloną teczkę, w której mimo protestów przewodniczki znaleziono... klucz.

Szybko do piwnicy... Wąskie, kręcone schody, podziemia, puste sale. W końcu w jednej z nich... związany Scoobi!! Łukasz szybko uwolnił przyjaciela. Znalazł też zegarek, który okazał się być własnością pani przewodniczki. Nie wiadomo dlaczego kobieta zaczęła uciekać, potknęła się i z walizki, którą miała w ręce, wypadła szkatułka z cenną biżuterią. To mogło oznaczać tylko jedno - pracownica Zamku okradała Muzeum, a kiedy przybył Scooby, uwięziła go. Zdumienie wszystkich było ogromne, co pozwoliło złodziejce uciec z piwnicy. Jednak Policjanci, którzy cały czas asekurowali Łukasza zdołali złapać ją tuż za drzwiami Muzeum. Rozległy się straszne krzyki: "Na ziemię! Gleba! Ręce, ręce!". Przewodniczka została aresztowana. Łukasz przyglądał się całej akcji ze spokojem. Gdy pracownica Muzeum była już obezwładniona powiedział: "Masz za swoje!".

Po udanej akcji wokół Łukasza zebrał się tłum dziennikarzy. Każdy chciał sfotografować bohatera i przeprowadzić z nim wywiad, wszyscy byli bardzo przejęci.. Nagle w drzwiach pojawił się uratowany Scooby. Łukasz miał dla niego niespodziankę. Sięgnął do swojego plecaka i wyjął cukierek. To była na pewno najlepsza rekompensata za czas spędzony w niewoli.

W tym też momencie na dziedzińcu zamkowym pojawiły się dzieci z przedszkola detektywa Łukasza. Przyjechały świętować jego imieniny, które wypadły akurat w tak pełnym chwały dniu, jednak nie mogły oprzeć się pokusie poznania policjantów, którzy tak dzielnie wspierali Łukasza w złapaniu przestępcy. Obejrzały radiowozy, konie, zaprzyjaźniły się z psem policyjnym Harrym i dopiero po tym mogła zacząć się uroczystość imieninowa. Łukasz z radością rozpakowywał prezenty i wszystkie pokazywał swojemu przyjacielowi Scoobiemu. Robił sobie z nim zdjęcia i mocno przytulał. Prawdziwą przyjemność sprawił mu również tort w kształcie głowy Scoobiego. A co było dalej?

Zabawy, radość i śmiech. Łukasz jeszcze kilkakrotnie przemierzał korytarze i sale Zamku w poszukiwaniu być może innych złodziei lub innych ukrytych skarbów. Każdy kogo napotkał musiał odpowiedzieć na kilka rutynowych pytań m.in. "Czy to Ty porwałeś Scoobiego?".

Scooby mógł spokojnie wrócić na plan filmowy. Muzeum uniknęło bankructwa i odzyskało utracone skarby, a nasz mały detektyw ściskając przyjaciela zapewniał go wiecznej przyjaźni. Wsiadł do pięknego Rolls Royce'a i odjechał do domu, gdzie zapewne czekać będzie na kolejne odcinki filmu ze swoim idolem - Scoobim Doo.

Dziękujemy:
Białej Damie,
Cartoon Network,
Prof. Tomaszowi Jasińskiemu i wszystkim pracownikom Muzeum Zamku w Kórniku,
st. asp. Zbigniewowi Paszczyńskiemu z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu,
Grupie Realizacyjnej z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu,
Policjantom z Ogniwa Konnego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu,
policjantom opiekującym się psem Harrym z Sekcji Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu,
Komisariatowi Policji w Kórniku, Panu Andrzejowi Roszkiewiczowi,
Panu Robertowi Werle z Automobilklubu Wielkopolskiego,
stacji radiowej Afera 98,6 MHZ,
Pani Ewie Malickiej,
Pani Magdzie Pomierskiej,
Pani Magdzie Sobkowiak
Pani Joanny Chomickiej oraz
firmie Opel Szpot za okazane serce i wiarę w magiczną moc marzeń.

Fotoreportaż dzięki uprzejmości Pani Basi Tajl.