Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu

Patrycja, 12 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2005-12-02

To ważny dzień. Ważny bo mój pierwszy raz, gdy miałam zaszczyt wraz z moimi koleżankami zapukać do drzwi jednej z naszych podopiecznych.

Zapukałyśmy do mieszkania nr 1, w drzwiach ukazała się uśmiechnięta blondynka, to mama Patrycji, a za jej plecami stała lekko speszona dziewczynka, to do niej przyszłyśmy. Patrycja urocza, uśmiechnięta panienka zaprosiła nas do swojego pokoju i przeniosłyśmy się do Diddlowej krainy. Jej pokój był pełen uśmiechniętych myszek.

Przyniosłyśmy ze sobą Diddlowy lodołamacz, ale zapewniam was, że przy Patrycji topnieją wszystkie lody świata, a jej uśmiech otwiera serca. Nasza mała księżniczka doskonale wiedziała po co do niej przyjechałyśmy, z wielkim zapałem zabrała się do przeniesienia swojego marzenia na kartkę papieru. W czasie gdy Patrycja tworzyła dzieło, mama poczęstowała nas herbatką , a że dzień był bardzo zimny ,raczyłyśmy się tym napojem z wdzięcznością.

Nawiązała się bardzo miła rozmowa, choć co jakiś czas przerywana odgłosami z drugiego pokoju , to ulubienica domu suczka rasy Shar-Pei. Była bardzo ciekawa co się u nas dzieje i dlaczego bez jej obecności.

Nasza Patrycja tworzyła. Plastuś? - padło pytanie - nie może jakiś miś z bajki?- też nie, to myszka -odpowiedziała Patrycja-chce jechać do Disneylandu. A więc juz wiemy ,pragnienie zostało wszem i wobec wypowiedziane. Czas na realizacje i niestety, na koniec naszej wizyty. Ten ciepły i życzliwy dom, opuszczałyśmy z uśmiechem. Z miła chęcią zagościłybyśmy tu jeszcze nie jeden raz.

spełnienie marzenia

2006-05-20

Wspomnienia Marzycielki:

Dzień pierwszy:
Środa rano o 5:23 mamy pociąg do Warszawy, w Gdańsku dosiada się Pani Monika, wszyscy jedziemy i rozmawiamy. W Warszawie przesiadka do taksówki i na lotnisko. To mój pierwszy lot w życiu strasznie się bałam. Przeszliśmy odprawę i czekamy na nasz lot. W samolocie coraz większy stres, bolał mnie brzuch, ale to raczej z nerwów. Ruszyliśmy całkiem fajnie w tym samolocie, wzbiliśmy się wysoko w chmury ale SUPER. Tata zasnął, mama i Pani Monika rozmawiały. Po 2 godz. lądujemy we Francji. Odebraliśmy bagaże i wyszliśmy z lotniska, a tam już czekał na nas Pan taksówkarz, który zawiózł nas do hotelu, a było to dość daleko bo ok.120 km. W hotelu odebraliśmy karty do pokoi, a ja dostałam prezent, który bardzo mnie zaskoczył. Windą pojechaliśmy na 8 piętro do naszego pokoju. Po 30 min. poszliśmy na spacer, aby coś zobaczyć. Park był już zamknięty, więc poszliśmy cos zjeść. Zmęczeni wróciliśmy do hotelu i poszliśmy spać.

Dzień drugi:
Wstaliśmy na śniadanko o 8:00 a po śniadanku czas w drogę. Po wejściu do parku zastanowiliśmy się od czego zacząć. Wybraliśmy najpierw Frontierland -tam była SUPEROWA kolejka na której jechałam 5 razy i dom strachów, to najfajniejsze atrakcje. Drugi świat to Adventureland ta część aż tak bardzo mnie nie zachwyciła. Fantasyland to piękny świat bajek, wiele ciekawych atrakcji, ja zachwyciłam się laleczkami, które tańczyły i śpiewały, a my płynęliśmy po środku łódką. Tu też miałam spotkanie na tyłach Disneylendu z wszystkimi postaciami, oczywiście tylko Ja sama. Discoveryland to świat bardziej kosmiczny to właśnie tam mama namówiła mnie na przejażdżkę RAKIETĄ (Space Mountain) razem z Panią Moniką po której byłam przerażona, a podobno mieliśmy tam strzelać do celu haha. Oczywiście zobaczyłam wszystko ponieważ miałam SUPER fajną plakietkę z niebieską myszką z którą wszędzie wchodziliśmy bez kolejki, ale od WYJŚCIA, o 16.00 odbyła się parada ,gdzie podziwialiśmy wszystkie zwierzaczki i postacie z bajek .to tu właśnie PLUTO tańczył ze mną na środku ulicy podczas parady, cóż za zaszczyt!!! Towarzyszyła jej głośna muzyka i piękne stroje. Po wyjściu z parku poszliśmy coś zjeść i do hotelu nabrać siły na ostatni dzień wyprawy.

Dzień trzeci:
Rano śniadanko i w drogę. Dzisiaj - Disney Studio w planach. Powitała nas parada poranna , później udaliśmy się uliczkami podziwiać. Pierwsza atrakcja to Roller Coster nie wsiadłam na nią bałam się, ale mama z Panią Moniką przetestowały dwukrotnie. Mnie najbardziej podobała się przejażdżka kolejką do efektów specjalnych, gdzie mogłam zobaczyć sztuczny deszcz i burze super to było. Druga fajna rzecz to pokazy rajdowe samochodów i motorów to trzeba zobaczyć bo nie da się tego opisać- POLECAM !!!A zapomniałabym jeszcze kino -4D -coś pięknego myszy miałam w nogawce ,a na koniec pies na mnie kichnął SUPER -też .Wróciliśmy jeszcze w tym dniu do Disneylad parku na ponowną przejażdżkę kolejką i jeszcze raz zobaczyć dom strachów.Zrobiłyśmy sobie zdjęcia na kolejce na pamiątkę Po 18 na jedzonko i do hotelu odpoczywać przed podróżą do domku.A tak się nie chciało wyjeżdżać. Tak szybko ten czas zleciał. Dzieciaki jeśli kiedyś ktoś będzie chciał spełnić wasze jakieś MARZENIE - POLECAM - DISNEYLAND! Wszystkie komputery świata, które możecie dostać nie są tego warte co taki wyjazd.

Dzień czwarty:
Pobudka rano, śniadanko i czas wyjazdu. Przyjechała po nas taksówka, która obwiozła nas jeszcze po Paryżu, zobaczyłam : Więżę Eiffla , Łuk Triumfalny, Pola Elizejskie, Katedrę Notre Dame. Wszędzie robiłam sobie zdjęcia. Przyszedł czas przyjazdu na lotnisko. Udaliśmy się do odprawy paszportowej. No i lot do Warszawy .Taksóweczką na dworzec. Z Warszawy pociągiem do Gdyni. Było tyle wrażeń, że nie mogłam zasnąć. Wycieczka ta była naprawdę spełnieniem mojego marzenia. Nawet nie przypuszczałam, że będzie tak ŚWIETNIE !!!!!

Relacja Moniki:

Marzenie Patrycji było pierwszym, które spełniliśmy w ramach naszej współpracy z Disneylandem w Paryżu. Jeśli będzie ona przebiegała tak pomyślnie jak to miało miejsce w czasie tego wyjazdu to... wiele pięknych chwil przed naszymi marzycielami!
Zarówno podróż, transport z i na lotnisko, hotel a przede wszystkim to co czekało na nas po przyjeździe było na najwyższym poziomie takim, jaki powinien stanowić oprawę każdego marzenia...
A co na nas czekało!? Wspaniałe przyjęcie już w recepcji hotelu Newport Bay Club, prezenty dla Patrycji, miłe listy powitalne... Już następnego ranka przekonaliśmy się, że to był jedynie miły wstęp do iście królewskiego traktowania nas w samym parku... Czuliśmy się jak wyjątkowi goście, których jedynym zadaniem jest... dobrze się bawić! Tak też było! Dzięki "Blue Badge" (niebieskiej plakietce), która jest integralną częścią programu "Children's Wishes" mogliśmy w pełni skorzystać z tego co można znaleźć na terenie Parku... Karuzele, studia filmowe, kino 4D a to wszystko... bez kolejki!
Marzenie dzięki wspaniałej organizacji ze strony Disneylandu jak również z niemałym udziałem naszego limitu szczęścia do wykorzystania (zawsze świeci słońce, nigdy nie pada, samoloty się nie spóźniają, tyle lądowań ile startów...) marzenie PIĘKNIE SIĘ SPEŁNIŁO a Patrycja i jej rodzina na pewno przywieźli ze sobą mnóstwo wspomnień, które będą ożywać za każdym gdy zerkną na zdjęcia, które aż kipią kolorami...

Fundacja Mam Marzenie pragnie podziękować:
- Panu Ryszardowi Zaręba z firmy POLCONSULT Sp. z o.o. za nieocenioną pomoc w organizacji transportu z i na lotnisko,
- Panu Henrykowi Ptak - kierowcy, który zapewnił nam bezpieczną podróż, a także pokazał Paryż,