Moim marzeniem jest:

Pies: labrador

Kuba, 7 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-05-15

     Po wielu perypetiach nareszcie udalo sie! Pierwsze spotkanie z Kuba za nami, a raczej za mna, poniewaz Kubus juz wczesniej mial do czynienia z wolontariuszami FMM. Nasz maly Marzyciel, podobnie jak ja, nie mógl sie juz doczekac wizyty.
Spotkanie odbylo sie w domu chlopca. Kubus okazal sie bardzo sympatycznym i bystrym siedmiolatkiem, wielkim znawca komputerów i Internetu, w którym, jak sam mówi, jest juz "obcykany". Gry komputerowe ( szczególnie na PlayStation ) nie stanowia juz dla niego zadnego problemu, dlatego tez bardzo spodobal mu sie lodolamacz - gra, której glównym bohaterem jest Spiderman, przeznaczona dla, uwaga: dwunastolatków! Na moje pytanie, czy gra nie jest zbyt trudna Kuba stwierdzil, ze doskonale sobie z nia poradzi, nawet jesli instrukcje beda po angielsku! Ponadto poznalam jego nowego przyjaciela, niejakiego... Obcego, malego stworka, hodowanego przez Kube w plastikowym pojemniczku. Obcy podobno rosnie, codziennie przybywa mu rok, a Kuba kilka razy w ciagu dnia kontroluje jego stan zdrowia, wchodzac na odpowiednia strone internetowa... Osobiscie trudno bylo mi pojac ten caly mechanizm, ale cóz... Róznica pokolen.
Inna pasja naszego Marzyciela jest Spiderman i wszystko co z nim zwiazane - gry, róznego rodzaju akcesoria. Takze jedno z Jego marzen odnosi sie do tej postaci. Wlasnie, a propos marzen... Kubus ma ich kilka i trudno mu wybrac to jedno, najwazniejsze, szczególnie kiedy wszyscy w napieciu czekaja na Jego decyzje. Dlatego tez nasz Marzyciel dostal wazna prace domowa - zamknac oczy i marzyc, marzyc, marzyc.
    Mam nadzieje, ze do kolejnej wizyty uda sie Kubusiowi wymyslic cos, czego naprawde pragnie i co pozostanie w jego pamieci na dugi, dlugi czas. A zatem czekamy!

 

inne

2007-10-15

Każde dziecko i każdy dorosły wie, że kiedy się czegoś pragnie, ale tak bardzo, bardzo mocno, to po jakimś czasie, niekiedy dosyć długim, owo pragnienie ziszcza się. Bywa też tak, że ktoś lub coś musi odrobinkę dopomóc losowi, aby marzenie spełniło się troszeczkę szybciej. W takich sytuacjach właśnie wkraczamy MY, wolontariusze Fundacji Mam Marzenie. Żadne pragnienie młodych Marzycieli nam nie straszne. Dlatego też i Kubusiowy biszkoptowy labrador nie wywołał w nas przerażenia, a nawet byliśmy zadowoleni z kolejnego interesującego wyzwania.
Krok pierwszy: wybór odpowiedniego zwierzaka - wykonany dosyć szybko; krok drugi - wybór odpowiedniej osoby, która podjęłaby się tresury pieska - również zakończony sukcesem. Pozostało tylko oczekiwanie, które było najtrudniejszym elementem naszego zadania, ponieważ nikt, a zwłaszcza dzieci, nie lubią czekać! No cóż. Trwało to miesięcy kilka, jednak w końcu nadszedł TEN dzień, dzień w którym Kubuś oraz Harry, który imię otrzymał na cześć ulubionego czarodzieja Kubusia - Harry'ego Pottera, mieli się wreszcie poznać.
Wizyta przebiegła spokojnie, Harry trochę niepewnie poruszał się po obcym jeszcze terenie. Mimo lekkiego niepokoju bardzo chętnie wykonywał wszystkie wydawane przez Kubusia polecenia, jednak nie było to do końca bezinteresowne z jego strony. Otóż nowy pan zaskarbił sobie uczucia psiego czarodzieja niczym innym jak. woreczkiem z magiczną kiełbaską. Za każde wykonane polecenie Harry otrzymywał kawałek (a czasem i kilka) przysmaku, dlatego też nie było powodu, żeby piesek Kubusia nie polubił. Nawet na spacerze, zamiast biegać z innymi przygodnie spotkanymi psami, Harry z ogromnym uczuciem wpatrywał się w . woreczek z przysmakami, który Kubuś trzymał na kolanach. Oczywiście na Kubusia też spoglądał z typowo psim oddaniem, jednak czasem łakomstwo zwyciężało i nie było rady - Kuba musiał poczęstować przyjaciela psim ciasteczkiem. Czas płynął szybko, za oknem powoli zapadała noc, zarówno Kuba jak i Harry poczuli się lekko zmęczeni po całym dniu wrażeń. Dlatego też zdecydowaliśmy, że na dzisiaj dość i czas się rozstać. Harry tego dnia nie mógł jeszcze zamieszkać razem z Kubą, ale mama wraz z treserką ustaliły już terminy kolejnych wizyt, podczas których zarówno piesek jak i jego nowy pan mieli się lepiej poznać i do siebie przyzwyczaić. W tym momencie wypadałoby zakończyć, ponieważ wszystkie bajki powinny kończyć się jak najlepiej. Niestety w tym wypadku historia ma swój dalszy, niezbyt szczęśliwy ciąg. W czasie kolejnego spotkania jakiś zły czarnoksiężnik rzucił urok, zaczarował atmosferę tak, że między Kubusiem i Harrym coś pękło, coś się popsuło - niestety nie polubili się nawzajem. Okazało się, że Kubuś trochę inaczej wyobrażał sobie swojego przyjaciela czarodzieja, a Harry swego pana. Jednak zakończenie mimo że nie szczęśliwe, jak to w bajkach bywa, wcale nie musi być smutne! Harry już odnalazł swojego wymarzonego pana, a my wierzymy, że i Kubuś w końcu trafi na swojego czarodzieja, który spełni wszystkie jego oczekiwania.
I tego Ci Kubusiu z całego serca życzymy!