Moim marzeniem jest:

autko na akumulator

Michałek , 5 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Paweł, Monika, Karol,Mateusz Krasula

pierwsze spotkanie

2009-04-23



Kolejna wyprawa marzeniowa do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Z Elą zwarte i gotowe na poznanie małego urwisa ruszyłyśmy krętymi korytarzami by odnaleźć Michałka.
I udało się. Kiedy weszłyśmy na sale Michaś buszował gdzieś na oddziale zabawiając koleżanki i kolegów, ale kiedy tylko dowiedział się, że przyszłyśmy z odwiedzinami to wjechał na statywie do kroplówki i od razu oznajmił: ,, Mam na imię Michał, mam 5 lat i chciałbym dostać autko na akumulator! Złote autko!’’
Buzie nasze odtworzyły się szeroko ze zdziwienia jak bardzo zdecydowany jest nasz mały pięciolatek. Dodał po chwili, ze jak dorośnie to będzie jeździł takimi dużymi kładami i jak prawdziwy mężczyzna lubi szybkie samochody!
Po krótkiej rozmowie z Michałkiem dotyczącej jak miał by ten samochodzik wyglądać, kogo nim będzie woził i gdzie będzie jeździł pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy spełniać marzenie!

spełnienie marzenia

2009-07-04



Ah ten zawadiacki uśmiech!
Zauroczył mnie po raz kolejny!:)
Michałek to prawdziwy facet, który zdobywa serca kobiet usmiechem i
spojrzeniem. I jeszcze dodatkowo zna się na motoryzacji jak nikt inny.


Zaczęło się kilak tygodni wcześniej: Michałek wymarzył sobie złoty
samochód na akumulator. Zaczęliśmy od razu poszukiwania takiego cacka. I
udało się po kilku dniach odnaleźć najbardziej złoty i najszybszy
samochód marki Jeep. W miedzy czasie równie szybko znalazł się sponsor i
cóż mogliśmy więcej zrobić niż cieszyć się, ze znów odwiedzimy Michałka.

I tak w piątkowe popołudnie udaliśmy się w rodzinne strony naszego
rajdowca. Michałek czekał na nas na podwórku w góralskim kapeluszu i z
skromnym ale cudownie szczerym uśmiechem na twarzy. Już wiedział co się
szykuje. Bez zbędnych ceregieli wyjęliśmy samochodzik z bagażnika i
wtedy straciliśmy kontakt z Michałkiem, którego pochłonęła Jego nowa
maszyna. Był wniebowzięty i oczarowany. I nawet kolor był wymarzony! Od
razu pierwsza próba. I Michał nam odjechał:) Widząc taki zachwyt w
oczach marzyciela zostawiliśmy Go samego ze swoim nowym sprzętem i
przyjechaliśmy opowiedzieć Wam jak było w ten marzeniowy dzień:)