Moim marzeniem jest:

Aparat

Mateusz, 18 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-11-10

Spojrzałem na koleżanki i nie wiedziałem co zrobić...co powiedzieć. Im zakręciła się łza w oku, a ja z trudem walczyłem aby nie zrobić  tego samego. Trudno było powstrzymać emocje ponieważ wypełniona nimi była cała sale w szpitalu uniwersyteckim w Prokocimiu. Tak duże wrażenie wywarło naszej trójce wolontariuszy spotkanie z Mateuszem. Ale od początku...

   Mateusz to osiemnastolatek który interesuje się grafiką komputerową i lubi robić  zdjęcia. Nie lubi jak każdy pobytu w szpitalu, jednak jest w nim już  od miesięcy. Wciąż czeka na przepustkę, przepustki wciąż nie ma...

   Gdy opowiadał  nam o swoim marzeniu trudno mu było powstrzymać emocje, ale trudno się dziwić, ponieważ historia jego marzenia to także opowieść o walce z chorobą i samotności. Gdy zachorował i trafił do szpitala, okazało się kto tak naprawdę jest jego prawdziwym przyjacielem. Niestety stare porzekadło okazało się prawdziwe...  Jednak lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela niż stu kolegów. Takiego prawdziwego przyjaciela ma właśnie Mateusz i dlatego marzenie jego jest też marzeniem kolegi.

   Chłopcy marzą  o wspólnym kursie grafiki komputerowej i video. Kurs można zacząć już teraz gdy Mateusz jest w szpitalu w Krakowie, jednak wtedy nie mógł by w nim uczestniczyć jego przyjaciel, który mieszka w Nowym Sączu. Mateusz więc poczeka aż będzie mógł wyjść ze szpitala aby spełnić swoje marzenie. I nawet jeżeli będzie to dopiero za kilka miesięcy dla niego nie jest to ważne. Ważne aby spełnić marzenie razem ze swoim przyjacielem. 

spełnienie marzenia

2011-02-12

 

Po naprawdę długim czekaniu, dziś wreszcie spełniamy marzenie Mateusza. Chłopak zdążył już dorosnąć i przygotowuje się do matury ( trzymamy kciuki !!! ). Spotykamy się w szpitalu, gdzie Marzyciel chwilowo przebywa. Pierwszy raz widzimy się w takim składzie ( na poprzednich byli inni wolontariusze ) i poznajemy go jako sympatycznego, młodego człowieka pełnego pasji i planów. Mateusz jest bardzo przejęty naszym pojawieniem i jak się wydaje nie do końca przekonany, że to co się dzieje jest rzeczywiste. Dobrze, że w jest podłączony do aparatury, bo w przeciwnym wypadku byłoby zagrożenie, że mógłby oderwać się od ziemi. To my otwieramy pudełka, w których jest aparat i obiektyw, bo jemu tak drżą ręce, że nie jest w stanie nic zrobić. Trudno opowiadać o uczuciach, ale myślę, że w tym momencie chłopak jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a my razem z nim. Dziesięć tysięcy razy pada słowo dziękuję i tyle razy pojawia się wzruszenie...
Jeszcze chwila rozmowy i pakowanie aparatu ( oczywiście robimy to my, bo on jeszcze cały czas nie jest w stanie zapanować nad dłońmi ).
Mateuszu! Rób cudowne zdjęcia, realizuj swoje plany i żyj na maksa!!!