Moim marzeniem jest:

Komputer stacjonarny

Emilka, 17 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Białystok

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2007-02-17

         Jasne promienie słońca doprowadziły nas dzisiaj do Suwałk, gdzie mieszka nasza Marzycielka Emilka wraz ze swoją przesympatyczną rodziną. Emilka to bardzo delikatna, filigranowa istotka, niezwykle silna duchem i dzielna! Wytrwale walczy z chorobą, dotyka spraw najtrudniejszych, niekiedy bardzo bolesnych. Niedawno odeszli jej dwaj bracia (chorowali, tak jak Ona na dystrofię mięśniową). Teraz wierzy, że czuwają nad nią i opiekują się swoją niezwykłą Siostrą. Niezwykłą, bowiem nasza Marzycielka ma w sobie wielką energię i pogodę ducha, nie poddaje się, a każdy dzień to dla niej nowe wyzwanie. Codziennie jest podłączana pod tlen, znosi trudny rehabilitacji i stara się każdą chwilę przeżyć jak najpiękniej i jak najmocniej.
         Podczas naszego spotkania Emilia i Jej mama zabrały nas w duchową podróż. Były rozmowy o tematach trudnych i trochę łatwiejszych. Opowiadały o codziennych zmaganiach, troskach i radościach. Nie bały się mówić o chorobie i śmierci, którą ciągle starają się oswoić. Nadały tej rozmowie wymiar metafizyczny, pokazały jak wiara pozwala odbić się od dna, unosić na powierzchni, nie pozwala utonąć!
         Kiedy Mada wypełniała z mamą Marzycielki rodzinny pakiet marzenia, Emilka i ja poszłyśmy w kierunku marzeń, droga krętą, pełną atrakcyjnych wyjazdów, spotkań, przedmiotów. Emilka wiedziała doskonale czego tak prawdziwie pragnie. Jej największe marzenie, to komputer stacjonarny, który umożliwi Jej spełnianie dalszych marzeń o studiach przez Internet. Pozwoli także na rozwijanie pasji i zainteresowań oraz chwilę rozrywki i relaksu przy romantycznym filmie albo grze przygodowej W tej chwili Emilka korzysta z komputera, który został jej wypożyczony ze szkoły, niestety nie spełnia on podstawowych wymagań, a niedługo upływa termin zwrotu...
        Kiedy Emilka opowiadała o swoim marzeniu do pokoju wpadały jasne promyki słońca - iskierki nadziei, że uda się sprawić tej wspaniałej osóbce odrobinkę radości. Oby nie musiała zbyt długo czekać!

 

spełnienie marzenia

2007-05-20

        Od rana słońce świeciło tak mocno, jakby samymi promieniami wołało "Już jest dziś! Już jest dziś!" Bez słowa sprzeciwu podchwyciliśmy tą myśl i radośnie zapakowaliśmy się do samochodu wraz z marzeniem Emilki i jego oprawą. Kierunek - SUWAŁKI. Droga minęła nam nie wiedzieć kiedy, co tylko upewniło nas w prawdziwości powiedzenia, że szczęśliwi czasu nie mierzą. Wszak my czuliśmy się szczęśliwi! Szczęśliwi świadomością tego, co nas czeka za kilka godzin, bo spotkanie z uśmiechniętym marzycielem jest jednym z najpiękniejszych wydarzeń, jakich doświadczamy.
        Emocjonalnie rzecz biorąc - trzask-prask i byliśmy w Suwałkach. Wysiedliśmy z samochodu naładowani energią aż po brzegi i... tu nastąpił jedyny punkt programu, którego nam się nie udało zrealizować zgodnie z planem, a mianowicie: element zaskoczenia. Nasz genialny plan polegał na tym, że prawdziwy powód naszego przyjazdu znała jedynie mama marzycielki, zaś wersja Emilkowa brzmiała: "Odwiedzimy Cię w niedzielę, bo chcielibyśmy Ci złożyć życzenia z okazji nadchodzącego Dnia Dziecka". Głęboko przekonani o tym, że Marzycielka uwierzyła naszym słowom weszliśmy uzbrojeni jedynie w trzyczęściową grę przygodową (przygodówki to jej ulubiony gatunek gier). Złożyliśmy życzenia, wręczyliśmy gry i tartę owocową (zgodnie z sugestią mamy, że torty z kremem są za słodkie), po czym jakby nigdy nic zaczęliśmy pogawędkę. Emilka ze stoickim spokojem mówiła o swoich postępach w nauce, nie okazując ani zaciekawienia ani rozczarowania. Wtedy pękliśmy. Marek z Basią pod byle pretekstem wyszli na chwilę z pokoju, wracając z pudłami i wielką torbą. Wszyscy liczyliśmy na zaskoczenie w oczach naszej coraz bardziej blondwłosej marzycielki, ale na próżno go tam szukaliśmy. Cóż - wyraźnie nie doceniliśmy kobiecej intuicji, którą Emilka ma bardzo mocno rozwiniętą :) ONA PO PROSTU WIEDZIAŁA. Bez słowa sugestii z niczyjej strony.
         I kiedy myśleliśmy, że wszystko, co najlepsze już za nami... bardzo subtelnie i nieśmiało zaczęła się z Emilki sączyć radość. Radość niewerbalna, ukryta w ciepłym dotyku nowej klawiatury, w uśmiechu na widok możliwości nowego monitora, w dyskretnych spojrzeniach rzucanych w stronę ustawianego sprzętu. Radość podbita ciekawością nowego gościa w domu, objawiająca się poszukiwaniem wszelkich dołączonych do niego instrukcji, do których raczej nikt nigdy dobrowolnie nie zagląda. Wszystko działo się poza słowami. W niej i w nas.
         A kiedy zainstalowaliśmy pierwszą grę, wszyscy poczuliśmy smak wielkiej przygody. Z wypiekami śledziliśmy losy głównego bohatera, uwięzionego w kapsule gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Gorąco dopingowaliśmy wysiłki naszej Marzycielki, żeby dostarczyć mu tlenu. Kawałek po kawałku zaczynaliśmy odkrywać karty jego tajemniczej historii, ale nie chcieliśmy towarzyszyć w tej wyprawie zbyt długo. W końcu to była Emilkowa przygoda. Pozostawiliśmy marzenie w rękach Marzycielki i zarządziliśmy cichy odwrót.
        Wyjeżdżaliśmy z pięknym widokiem zachowanym pod powiekami - widokiem dziewczyny z innego wymiaru. Dziewczyny pochłoniętej tworzeniem, szukaniem i przyglądaniem się drugiemu światu. Do końca dnia słońce było po naszej stronie :))))))))