Moim marzeniem jest:

Podróż do Disneylandu by zobaczyć Myszke Miki i Kaczora Donalda

Oliwia, 3 lata

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pani Ewa Lorenz

pierwsze spotkanie

2009-10-18

By odwiedzić Oliwkę wybraliśmy się do Płońska, jej rodzinnego miasta gdzie mieszka wraz
z rodzicami, bratem, babcią oraz dwoma pieskami :) Gdy weszliśmy do domu oczom
naszym ukazała się śliczna i usmiechnięta młoda dama. Oliwka jak się później dowiedziałyśmy
czekała już na nas od samego rana i nie mogła się doczekać gości. Gdy jednak pojawilismy się
w jej domu na początku nasza mała marzycielka przejawiała małą niepewność i lekkie zawstydzenie.
Jednak mineło ono po chwili, gdy wspólnie zaczęłyśmy rozpakowywać lalkę w różowym ubranku, którą
zakupiłyśmy by przełamać pierwsze lody. Juz po chwili lalka okazała się strzałem w dziesiatkę
i zaraz wcielona została do zabawy. Od razu lalka polozona została do wózeczka, a dzięki temu
mogłyśmy zobaczyć przepiękny różowy pokoik Oliwki z delikatnymi i subtelnymi różowymi zasłonkami
i ciepłym żółtym słoneczkiem na scianie. Dopiero w pokoju mzrzycielki zaczęła się
prawdziwa zabawa. Nasza nowa wolontariuszka Ania od razu zyskała sobie wielką sympatię Oliwki
a ja zajęłam się bardziej rozmowa z mamą i wypełnianiem dokumentów. :) Ania profesjonalnie
wcielała się w role i zabawiała Oliwke. Dziewczynka wraz z bratem promienieli z zadowolenia.
Zabawa lalkami i klockami kwitła, a uśmiech na twarzy dzieci z minuty na minute stawał się
coraz wiekszy. Po krótkiej zabawie połozylismy laleczki spać, a mama Oliwci zaprosiła nas
na herbate i przepyszne ciasto które własnoręcznie wypiekał Tata Oliwki. :) Za co bardzo
serdecznie dziekujemy :) Oliwcia jednak nie dała Ani za bardzo odpocząć, bo szybciutko
rozprawiła się z ciastem i zaraz zaprosiła nas do zabawy. :) Poszliśmy do jej pokoju,
ale zanim zaczełiśmy zabawę porozmawialiśmy troszkę o marzeniach... :) I tu Oliwcia
bardzo nas zaskoczyła gdyż najpierw powiedziała, że bardzo chciałaby dostać rekina,
a potem powiedziała że bardzo ciałaby "pojechać" samolotem do myszki miki
i kaczora donalda - słowa te nabrały magicznego znaczenia poprzez przepiekny blask
w oczach dziewczynki w hwili gdy je wypowiadała. Wtedy własnie zrozumiałyśmy że
jest to najwieksze marzenie 3,5 letniej dziewczyki. Oliwka jak nam później powiedziała
chciałaby polecieć wraz z rodziną do Disney Landu by zobaczyc jej ulubione postaci z bajek
Myszke Miki i Kaczora Donalda które bardzo chciałaby poznać i mocno się do nich przytulić...
Po tych słowach zaczęłyśmy dalszą zabawę z dziewczynką i jej bratem. Wiedziałyśmy już że
wyjazd do paryża i odwiedzenie parku rozrywki z myszka miki i kaczorem donaldem jest jej
największym marzeniem...
Zabawa mogłaby trwać dla dzieci wiecznie, ale przyszedł czas powrotu do domu.
Ze smutkiem uściskaliśmy wszystkich domowników i udaliśmy się w podróż do
Warszawy. Przez całą drogę powrotną towarzyszyła nam energia którą przekazała nam Oliwka,
oraz myśl o tym w jaki sposób spełnić marzenie naszej 3,5 letniej Oliwki.
  

spełnienie marzenia

2010-09-28

Pierwsze moje spotkanie z Oliwką, jej bratem Klaudiuszem i rodzicami miało miejsce już na samym lotnisku. Dzieci - co od razu rzuciło mi się w oczy - rozpierała niesamowita energia. Pomyślałem, że to nie będzie łatwy wyjazd :) Tłumy ludzi na lotniskach i w samym Disneylandzie plus dzieci znikające w mgnieniu oka z pola widzenia to w końcu niezbyt dobre połączenie. Mimo wszystko, udało nam się spokojnie dostać do samolotu lecącego do Paryża. Lecącego w dodatku tak szybko, że Klaudiusz w trakcie podróży celnie zasugerował, iż w ten sposób policja nas na pewno nie złapie.

 

Późnym popołudniem zameldowaliśmy się w hotelu, którego wyposażenie sprawiało dzieciom frajdę porównywalną z atrakcjami Disneylandu. Już kilka godzin po przyjeździe Oliwia z Klaudiuszem buszowali w basenie z kilkoma zjeżdżalniami i pirackim statkiem, a następnie bawili się na placu zabaw, który opuścili dopiero o godzinie zamknięcia (ok. 22:30!). Tak intensywny wieczór sprawił, że nawet trochę się zmęczyli :)

 

W niedzielny poranek pobudka z samego rana, śniadanie i przejazd do Disneylandu. Do południa, choć od niektórych atrakcji odstraszały tłumy oczekujące w kolejce, udało nam się zobaczyć cały Fantasyland, najbardziej bajkową część parku. Z czasem zaczął jednak siąpić deszcz, który z każdą godziną stawał się coraz intensywniejszy. W pewnym momencie musieliśmy z jego powodu powrócić do hotelu, gdyż bez parasoli nie byliśmy w stanie odwiedzać kolejnych atrakcji. Dzieci jednakże, niezrażone namoknięciem z powodu deszczu, spędziły następnie dwie godziny na basenie. Dzień ponownie zakończył się dla nas na placu zabaw. Do łóżek kładliśmy się z nadzieją, że następnego dnia pogoda okaże się łaskawsza.

 

W poniedziałek udało nam się zrealizować ambitny plan nadrobienia niedzielnych deszczowych „zaległości”, w tym zrobić zdjęcie z Myszką Miki, przejechać się kolejką Big Thunder i odwiedzić straszny dom. W drugiej części dnia udaliśmy się do sąsiedniego parku Walta Disney’a. Tam największe wrażenie zrobił na nas przejazd szaleńczą kolejką wpisaną w podwodny świat z bajki „Gdzie jest Nemo?”. Oliwia zaraz po wyjściu z toru, nie wypowiadając ani słowa, stała z szeroko otwartymi oczami i ustami. Gdy zaczęliśmy już się martwić o jej stan, czy nie przelękła się za mocno, przejazd skwitowała po chwili słowami: „Ale było fajowsko!”. Potem jeszcze zażyczyła sobie, abyśmy udali się do atrakcji, która unosiła w powietrze na wysokość kilkupiętrowego budynku. Tak więc wyszło na jaw, że ma nerwy mocniejsze niż niejeden z nas. Dzień, oprócz tradycyjnego basenu połączonego z placem zabaw, zakończyła zabawa dostarczonymi do pokoju pamiątkami zakupionymi w Disneylandzie.

 

We wtorek kończyła się Disneyowska przygoda Oliwii. Po śniadaniu udaliśmy się na lotnisko wyczekiwać na nasz lot. Pełni pozytywnych wrażeń wróciliśmy popołudniu do deszczowej Warszawy.