Moim marzeniem jest:

Wycieczka po Francji.

Gosia, 16 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-10-23

 

Wieczór kończący piękny i słoneczny dzień zapowiadał przyniesienie odrobiny szczęścia do pokoju szpitalnego, w którym Małgosia - nasza marzycielka oczekiwała na wizytę wolontariuszy.

Jako pierwsza pojawiła się Ela, przywitała się z Małgosią i jej Mamą i zapowiedziała, że już wkrótce dołączy na niej Ryszard i Maciek. Jeszcze chwila oczekiwania i już są, wchodzą. Małgosia otrzymała od wolontariuszy drobny upominek: maskotkę, kubek i książkę o żeglarstwie. Po krótkim przywitaniu rozmowa wciągnęła wszystkich na dobre. Małgosia, pięknie uśmiechnięta nastolatka, opowiadała o letnich wakacjach spędzonych pod żaglami. To była piękna przygoda - każdego dnia pływali po jeziorach, a każdego wieczoru wyszukiwali miejsce na nocleg - zawsze w innym miejscu. Oczywiście nie obyło się bez pełnienia wacht, gotowania i sprzątania na jachcie. Jednak mimo tych obowiązków Małgosia bardzo dobrze wspomina te dni.

Uśmiech zniknął z twarzy Małgosi tylko na chwilę. Gdy opowiada o tym jak po powrocie z obozu rozchorowała się. Wyglądało to na zwykłe przeziębienie. Jednak badania wskazały, że to poważniejsza choroba. I oto uśmiech na twarzy Małgorzaty wrócił znów - a to w związku z jej planami. Małgosia chce zrobić patent żeglarza - i postanowiła sobie, że osiągnie to w trakcie przyszłorocznych wakacji.

Zapytana o marzenie zdradziła nam je od razu. Widać było, że to jej wielkie pragnienie. Niestety marzenie to okazało się niemożliwe do realizacji :(... Otóż Małgosia chciałaby dostać skuter - taki, którym można jeździć mając kartę motorowerową. Jednak Fundacja, zgodnie ze swoim regulaminem, nie może ofiarować marzycielom pojazdów mechanicznych. Małgosia była nieco rozczarowana takim obrotem sprawy. Skuter był jej wielkim marzeniem i trudno jej było pomyśleć o czymś innym. W związku z tym Małgosia dostała "zadanie domowe". A trzeba Wam wiedzieć że Małgosia świetnie się uczy a w drugiej klasie Gimnazjum w nagrodę za bardzo dobre wyniki pojechała na wyjazd szkolny do Grecji! "Zadania domowe" są jej więc nie straszne ;) Zadanie jest proste - otóż późnym wieczorem, gdy już wokół będzie cicho i wszyscy będą się szykowali do snu, Małgosia ma zamknąć oczy i dać się ponieść swoim myślom tak żeby doprowadziły ja do jej Marzenia...

I oto jest Marzenie: wycieczka objazdowa po Francji z uwzględnieniem oczywiście Paryża:-)


 

 

spełnienie marzenia

2007-05-24

Wtorek 15 maja na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Był szczególny z co najmniej dwóch powodów: pierwszym było poznanie Gosi oraz Jej Rodziców; drugim: nasz wspólny wyjazd na wycieczkę objazdową po Francji. Skąd te okoliczności? Otóż przypadł mi w udziale zaszczyt spełnienia marzenia Gosi, którym była właśnie ww. wyprawa.

Wszystko zaczęło się ok. godziny 13:00, kiedy ze swoim monstrulnym wręcz bagażem dotarłam na wrocławski dworzec PKS. Marzycielka wraz z Rodziną była na miejscu już od dłuższego czasu, do Wrocławia musiała bowiem jeszcze dojechać busem z rodzinnego Zgorzelca. Zdenerwowanie przed podróżą udało się "rozładować" dzięki obecności kochanej wolontariuszki Eli, która pomogła nam zapakować się do autokaru i ucałowała wszystkich (z czego najbardziej cieszył się... Tato Gosi:-)), życząc nie tylko dobrej drogi, ale też przede wszystkim cudownych wrażeń z wycieczki.

Podróż do Paryża - jak się tego można było spodziewać- była długa, trwała około doby. Mimo to nikt nie okazywał z tego powodu niezadowolenia i nie narzekał: w końcu każda kolejna godzina drogi zbliżała nas do wymarzonego celu....

16 maja, środa

Jeszcze przed Paryżem, ale już na francuskiej ziemi, nasz przesympatyczny przewodnik Dominik "zaserwował" nam swego rodzaju prolog wycieczki: wizytę w mieście Rimes i zwiedzanie katedry Notre-Dame. Turystka Gosia "rozkręciła się" od razu: z uśmiechem pozowała do pierwszych zdjęć, wraz z Tatą uruchomiła też po raz pierwszy wypożyczoną specjalnie na tę wyprawę kamerę.

Wczesnym popołudniem zostaliśmy zakwaterowani w hotelu "Balladins" na przedmieściach Paryża, skąd po 2 godzinach odpoczynku pojechaliśmy do centrum sławnym metrem podmiejskim RER. Kabaret Moulin-Rouge oraz Bazylika Sacre-Coeur były pierwszymi paryskimi atrakcjami, jakie zobaczyła i uwieczniła Gosia.

17 maja, czwartek Bardzo bogaty programowo był ten dzień. Jako pierwszy odwiedziliśmy Cmentarz Pere Lachaise, miejsce spoczynku Fryderyka Chopina, naszego słynnego rodaka, ale też np. Jima Morissona. Potem przyszła kolej na chyba najbardziej charakterystyczny zabytek Paryża- Wieżę Eiffela. Ta spodobała się Gosi jeszcze widziana od dołu. Decyzja o tym, czy wjeżdżamy na górę była oczywista: TAK! A skoro tak, to "idziemy na całość", czyli wsiadamy do windy na trzecie piętro, na samą górę.... Widok zapierający dech w piersiach! Gosia mogła obejrzeć wspaniałą panoramę miasta (a ja: przekonać się, że wcale nie mam lęku wysokości;-)).

Po "zejściu na ziemię" już na niej tego dnia pozostaliśmy. Dzięki przewodnictwu Dominika Marzycielka mogła zwiedzić Dzielnicę Łacińską: bulwary St-Michel i St-German (gdzie bardzo praktycznie wykorzystała czas wolny: zamiast w jednej z licznych kafejek "przepadła"... w sklepie obuwniczym, skąd też wyszła bogatsza o srebrne buty:-)), Panteon i Sorbonę, a także Katedrę Notre-Dame oraz Hotel de Ville, czyli siedzibę władz miasta, i Centrum Pompidou- muzeum sztuki nowoczesnej.

Podsumowaniem dnia był wieczorny objazd miasta autokarem.

18 maja, piątek

Piątek rozpoczęliśmy od wycieczki do podparyskiego miasta Wersal i zwiedzenia pałacu o tej samej nazwie. Dzięki pięknej pogodzie mogliśmy też wraz z Gosią pospacerować po królewskich ogrodach.

W Paryżu nasza grupa znów wzbiła się w chmury: superszybką windą wjechaliśmy na 56 piętro Tour Montparnasse (38 sekund... hm, moja winda na 7 piętro wjeżdża dłużej...). Po pokonaniu dodatkowych 3 poziomów schodami Gosia mogła podziwiać i fotografować się na tle panoramy Paryża widzianej z wysokości 207 metrów.

Kolejny punkt programu stanowiła nowoczesna dzielnica La Defense z wieńczącym tzw. główną oś Paryża Łukiem Arki. Zakończeniem dnia był natomiast Łuk Triumfalny oraz spacer po Champs-Elysees.

19 maja, sobota

Sobotę można śmiało uznać za dzień muzeów, zwiedziliśmy bowiem dwa: D'Orsay i Luwr. Cała grupa z Gosią na czele mogła się przekonać, jak dobrą kondycję trzeba mieć, by obejrzeć choć część wartych zobaczenia eksponatów. Dzięki pomocy Dominika Gosia wie teraz, jak "na żywo" wygląda m.in. pomnik Nike z Samotraki i Wenus z Milo, czy słynny obraz "Mona Lisa" Leonarda da Vinci.

Był to ostatni nasz dzień w Paryżu. Niejako więc na pożegnanie miasta popłynęliśmy w wieczorny rejs po Sekwanie. Szczególnie zachwycił Marzycielkę widok podświetlonej Wieży Eiffela (która dodatkowo, o każdej pełnej godzinie, rozbłyskuje cała migającymi światełkami- wśród turystów krąży żart, że to japońscy paparazzi;-)...).

Ta noc była drugą w trakcie naszej wycieczki, którą trzeba było spędzić w autokarze: jechaliśmy bowiem do Avignon, na południe Francji.

20 maja, niedziela

Niedzielę rozpoczął spacer po pełnym antycznych pozostałości Nimes z jego główną atrakcją: rzymskim amfiteatrem, gdzie do dziś odbywają się (na szczęście bezkrwawe) walki byków.

Avignon również dostarczyło Gosi mnóstwo wrażeń: całe miasto otoczone jest średniowiecznymi murami, a znajduje się w nim m.in. znany z piosenki most Saint-Benezet.

21 maja, poniedziałek

Zwiedzanie Marsylii rozpoczęliśmy w starym porcie- dobry punkt, żeby przykuć uwagę Marzycielki, która pasjonuje się żeglarstwem. Stąd za pomocą turystycznej kolejki dostaliśmy się do górującej nad miastem Bazyliki Notre-Dame de la Garde (pełna emocji jazda, biorąc pod uwagę 18% nachylenie terenu...).

Kolejny punkt programu okazał się również jak stworzony dla Gosi, była to bowiem wizyta w wytwórni perfum Galimard w słynącym z tych wyrobów Grasse. Nie ma się co dziwić: to oczywiste, że piękna dziewczyna, jaką niewątpliwie jest Marzycielka, chce ślicznie pachnieć. Poznanie procesu produkcji perfum zakończył więc zakup firmowego flakonika?.

22 maja, wtorek

We wtorek wycieczka udała się najpierw do Monaco. Pałac książęcy zapadł nam pamięci nie tylko ze względu na bogactwo i atrakcyjność zgromadzonych w nim eksponatów- było to jedyne miejsce, gdzie w tzw. "elektronicznym przewodniku" była możliwość wyboru polskiego lektora. Przejazd kolejką również był dla Gosi i dla całej grupy dużą atrakcją: wspaniałe widoki i kręte uliczki, a wzdłuż całej trasy ustawione miejsca dla widowni... nie, na razie puste: przygotowane na niedzielne Grand Prix Formuły 1 (żałowaliśmy, że nie możemy zostać, by kibicować Robertowi Kubicy?).

Tego dnia Marzycielka mogła tez "posmakować" hazardu: wycieczka miała bowiem swój ciąg dalszy w Monte Carlo, gdzie zwiedziliśmy kasyno.

Następnie Gosia po raz pierwszy (z pewnością nie ostatni?) w swoim życiu zawitała w Cannes, gdzie trwał właśnie festiwal filmowy. Zobaczyła nie tylko pałac festiwalowy i tzw. promenadę gwiazd, ale też mnóstwo przepięknych żaglówek zacumowanych w porcie.

23 maja, środa

Ostatni dzień wycieczki minął pod znakiem zwiedzania Nicei, z czego najciekawszy był dla Gosi z pewnością spacer nadmorską promenadą des Anglais, a następnie... kąpiel w Morzu Śródziemnym?!

14:00 była godzina naszego wyjazdu, końca pasjonującej wycieczki, niestety... Po trwającej grubo ponad dobę podróży Gosia wróciła do swojego domu w Zgorzelcu. Nieziemsko umęczona, ale- jestem o tym przekonana!- uszczęśliwiona spełnieniem swego marzenia:-).

Składamy serdeczne podziękowania dla sponsora wyjazdu - Kopali BOT, jak również biura podróży "Itaka" za udzielenie nam rabatu na wycieczkę "Paryż i Prowansja".