Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu w Paryżu z mamą, siostrą i babcią.

Radek, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-02-11

Pewnego zimowego, mroźnego popołudnia udało się Nam – nierozłącznie jak zawsze z Marzeną – odwiedzić naszego Marzyciela- Radka.

Całe szczęście , że spytałyśmy wcześniej Mamę Radka o dojazd i zaoferowała Nam swoją pomoc.. bo trafić do Naszego Księcia byłoby naprawdę ciężko.

Na szczęście Radek dzielnie na Nas czekał i bardzo ucieszył go prezent jaki dla niego przygotowałyśmy.. w końcu prawdziwy z niego kolekcjoner gier na PSP ;)

Radek to bardzo otwarty, wesoły i mądry chłopiec. Zanim zdecydował się wyjawić nam swoje marzenie dokładnie nas przepytał o to, jakie inne dzieci mają marzenia i .. jakie my mamy? Musiałyśmy i my wyjawić Radkowi nasze sekrety i dopiero potem dowiedziałyśmy się, że Nasz Marzyciel marzy o odbyciu podróży życia i zabawie na najlepszych karuzelach świata .. w Disneylandzie.

Chłopiec oniemiał z zachwytu jak dowiedział się, że podczas wyjazdu z najbliższymi wszyscy będą robili to co On zapragnie, że będzie mógł całe dnie bawić się na różnych atrakcjach, a na obiad … jeść hamburgery, pizze i inne przysmaki dzieciaków.

Z niecierpliwością czekamy na cieplejsze dni , ale przede wszystkim szukamy kogoś kto pomoże Nam zrealizować marzenie Radka. Czasem wystarczy tak niewiele, żeby oczy dziecka zaświeciły ze szczęścia.

Jeśli właśnie Ty jesteś tą osobą, która mogłaby Nam w tym pomóc prosimy o kontakt:

- Monika Ochrymiuk, email: m.ochrymiuk@wp.pl

- Marzena Malinowska, tel. 0600 370 006 email. malinowska.m@gmail.com

spełnienie marzenia

2010-06-10

    Pierwszy dzień wyjazdu upłynął pod znakiem emocji związanych z podniebną podróżą samolotem z Warszawy do Paryża. Z całej grupy uczestników jedynie Radek zachował zimną krew i to mimo turbulencji, jakie pojawiły się w końcowej fazie lotu. Być może osobiste powitanie chłopca przez kapitana samolotu i wizyta w kokpicie, utwierdziły go w przekonaniu, że jesteśmy wszyscy w dobrych rękach i bezpiecznie wylądujemy na francuskiej ziemi?
    Po krótkim oczekiwaniu na taksówkę, rozpoczęliśmy kolejny etap podróży tym razem na lądzie i znacznie krótszy, bo trwający niecałą godzinę. W hotelu Explorers byliśmy krótko, po godzinie dwunastej w południe i zaraz po krótkium odpoczynku wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia w teren.
   Disneyland przywitał nas wspaniałą pogodą i tłumami zwiedziedzających. Po krótkich formalnościach związanych z otrzymaniem przez Radka specjalnej przepustki uprawniającej do omijania kolejek ( ale tych złożonych z ludzi a nie wagoników! ), rozpoczęła się najwspanialsza przygoda w pierwszym z parków Disneylandu czyli Disneyworld. Każdy znalazł tu coś dla siebie – babcia spokojną przejażdzkę łódką po krainie dziecięcej fantazji, Mama w świecie Piotrusia Pana , siostra w palacu Śpiącej Królewny a nasz Marzyciel w czeluściach Kosmicznej Góry ( ultra szybkiej kolejki, po której długo trzęsą się ze strachu nogi).
Do hotelu wróciliśmy na obiad po ósmej wieczorem wykończeni od nadmiaru emocji, ale z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku wyśmienitej zabawy.
   Następny dzień to czas na zwiedzanie drugiej części Disneylandu, czyli studia filmowego gdzie kręcone są filmy produkowane przez tę wielką wytwórnię. Tam również czekały na nas niesamowite emocje – największą grozę wywołał spadek z 13tego piętra Hotelu Hollywood, gdzie jechaliśmy windą , która akurat się urwała. Jest to atrakcja dla ludzi o mocnych nerwach, ale Radek tak ją sobie upodobał, że postanowił wsiąść do niej dwa razy! A my oczywiście z nim, ale czego to się nie robi dla Marzycieli.
Potem jeszcze pokaz kaskaderski na planie filmowym, pełna wrażeń przejażdzka spacerowym autem po terenie studia, wizyta (z przygodami) na planie filmu Armagedon i na zakończenie dnia pyszna kolacja w restauracji Planet Hollywood w towarzystwie Rockiego i innych gwiazd kina.
   Kolejny dzień wyprawy do Disneylandu zakończony – wszyscy padamy bezładnie na łóżka i to jest najlepsze podsumowanie naszych wrażeń z wizyty w fantastycznej krainie filmów Disneya.
   Ostatni dzień pobytu w Disneylandzie upłynął nam na odwiedzeniu tych atrakcji, ktore Radek uznał za najfajniejsze. Byliśmy, więc po raz kolejny gośćmi przerażającego Hotelu Hollywood, jeżdzili w zwariowanymn tempie kolejką przy muzyce Aerosmith i podróżowali we wnetrzu Kosmicznej Góry....
Kilka razy pod rząd, no bo w Disneylandzie nie bywa się codziennie i trzeba się było najezdzić na zapas...
Po powrocie do hotelu atrakcją obiadu były ..... gotowane ślimaki. Radek odważnie spróbował francuskiego przysmaku przy akompaniamencie zdegustowanych członków jego rodziny... po czym uroczyście oświadczył, że slimak był dla nie go za ostry i wypluł go z obrzydzeniem ku uciesze babci i siostry.
Nastepnego dnia czas wracać do domu. W drodze na lostnisko zatrzymujemy się w centrum Paryża, aby rzucić okiem na wieżę Eiffla, Łuk Triumfalny i główną ulicę paryskiej stolicy Champs Elliseys.
Tam spotykamy się z przemiłą Eweliną – Polką mieszkającą na stałe w Paryżu, która wielokrotnie pomagała naszym marzycielom podczas realizacji ich paryskich marzeń. Wspólny lunch we wloskiej restauracji jest najlepszym podsumowaniem tego miłego spotkania.
Póżnym popołudniem docieramy na lotnisko Charles de Gaulle i po 2 godzinach lotu jesteśmy znów Warszawie.
Marzenie Radka dobiega końca ale tak naprawdę to dopiero początek jego wielkiej przygody z marzeniami. Teraz, kiedy już wie na pewno że marzenia się spełniają jeśli tylko znajdą się ludzie, którzy pomagają nam je zrealizować, wierzymy że spełni się wiele jego kolejnych marzeń.