Moim marzeniem jest:

Wyjazd nad ciepłe morze

Bartek, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-06-27

    27 czerwca 2010 roku udaliśmy się z pierwszą wizytą do 10-letniego Bartka. Jako prezent na przełamanie lodów wręczyliśmy mu piłkę do nogi. Bartek podczas naszego spotkania był dość onieśmielony, ale zdecydowany. Od razu oznajmił, iż chce jechać nad ciepłe morze, nieważne nad jakie, nieważne do jakiego kraju, byleby było ciepło! Staraliśmy się trochę sprecyzować marzenie Bartka i dopytaliśmy się chłopca, co lubi, jakie ma hobby i zainteresowania. Okazało się, że jest fanem piłki nożnej, a jego ulubionym zespołem jest FC Barcelona.

     Doszliśmy z Bartkiem do wniosku, iż dobrze byłoby połączyć wyjazd nad Morze Śródziemne z wizytą na meczu jego ulubionego klubu piłkarskiegoJ Na wycieczkę pojedzie cała rodzina, czyli mama, tata i 14-letnia siostra Bartka - Ola,  bez których chłopiec nie wyobraża sobie wyjazdu. I oczywiście wezmą ze sobą aparat, bo jak stwierdził Bartek: jeśli nie przywiezie zdjęć, to nikt nie uwierzy, że był w takich fajnych miejscach;]

 

spełnienie marzenia

2012-09-15

Bartek, fajny młody chłopak z okolic Słupska, wymarzył sobie wyjazd nad ciepłe morze. Okazało się, że dobrym miejscem na takie marzenie jest wybrzeże Hiszpanii, więc tam też się udaliśmy. Nasza podróż zaczęła się pochmurnego i deszczowego dnia na lotnisku w Gdańsku, gdzie spotkałem się z Bartkiem i jego rodziną. Wszyscy byli podekscytowani i uśmiechnięci. Już sam lot liniami ENTER AIR, który trwał dwie i pół godziny okazał się dla nich wielkim przeżyciem. Każdy, kto podróżował już takim środkiem transportu na pewno pamięta swój pierwszy lot i wie o co mi chodzi ;). Wylądowaliśmy na lotnisku w Barcelonie, skąd ruszyliśmy autobusem do naszego hotelu o nazwie „Reymar Playa”. Znajdował się on w Malgrat de Mar, malowniczym nadmorskim miasteczku położnym 60 km od stolicy Katalonii. Gdy tam dotarliśmy było już ciemno, wszyscy byli zmęczeni podróżą więc usnęliśmy jak susły. Rano obudziło nas hiszpańskie słońce. Przez okno Marzyciela, które znajdowało się na 5 piętrze, ukazał się piękny widok na Morze Śródziemne. Nasz hotel znajdował się 50 m od plaży. Po śniadaniu ruszyliśmy zwiedzić nasze miasteczko. Urzekło nas tamtejsze budownictwo, piękne parki, ciepłe słońce no i oczywiście palmy. Bartek postanowił nawet zrobić sobie zdjęcie z pierwszą napotkaną palmą. Pierwszy dzień minął nam głównie na zwiedzaniu naszego kurortu. Bartek już wtedy upodobał sobie basen znajdujący się na terenie naszego hotelu, odwiedzał go tak często jak tylko mógł. Po zmroku udaliśmy się na spacer głównym deptakiem, który o tej porze był bardziej ruchliwy niż za dnia. Wzdłuż całej ulicy znajdowały się przeróżne hotele oferujące zabawę pod gołym niebem przy hiszpańskiej muzyce, stoiska z pamiątkami, restauracje, kawiarnie. Było ciekawie, jednak postanowiliśmy wrócić do hotelu aby wyspać się na następny dzień. Należy wspomnieć, że takie wieczorne spacery praktykowaliśmy niemal każdego dnia naszego pobytu. Nazajutrz udaliśmy się kolejką do Barcelony, wylądowaliśmy w jej sercu, czyli na Placu Katalońskim. Stamtąd, metrem ruszyliśmy na stadion FC Barcelony. Nasz Marzyciel jest ich wielkim fanem więc wprost musiał zwiedzić ten stadion. Tak też się stało. Dowiedziałem się od nich, że stadion robi wrażenie, ale widać było, że chcieliby tam wrócić aby obejrzeć mecz na żywo. Później zwiedziliśmy ulicę La Rambla i wróciliśmy do hotelu. Kolejnych parę dni spędziliśmy na odpoczywaniu, objechaliśmy okoliczne wzgórza busem, „kolejką”, Bartek odwiedził kino 5D, a w czwartek znowu odwiedziliśmy Barcelonę. Tym razem nasz Marzyciel zwiedził tamtejsze ZOO znajdujące się w pobliżu pięknego parku Ciutadella, dotarliśmy do słynnego kościoła Sagrada Familia. Gdy spacerowaliśmy w stronę kolejki powrotnej mogliśmy też podziwiać inne dzieła Antoniego Gaudiego takie jak Casa Batlló czy Casa Milà. Wieczorem, już w hotelu, mieliśmy przyjemność obejrzeć popisy salsy w mistrzowskim wykonaniu. Następnego dnia było piękne słońce więc pół dnia spędziliśmy wylegując się na plaży. Nasz Marzyciel omywany morskimi falami był naprawdę szczęśliwy. To było widać. Naprawdę warto spełniać marzenia, bo chociaż nazajutrz wróciliśmy do Polski, widok takiej radości na twarzy Bartka jaką mogłem często zobaczyć podczas naszej wyprawy, sprawił że dostałem nowej motywacji do działania w naszej fundacji.

Dziękujemy Biurze podróży „RAINBOW TOURS” za to że kolejny raz pomogli spełnić jedno z kosztowniejszych marzeń. Jesteście wspaniali.