Moim marzeniem jest:

Komputer

Dominik, 12 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-10-26

 

Kolejny dzień, kolejny wspaniały marzyciel. Dziś spotkałyśmy się z 12 - letnim Dominikiem i jego mamą. Chłopiec nie jest z Krakowa, przyjeżdża tu tylko do Uniwersyteckiego Szpitala w Prokocimiu. Aby umilić mu czas, jako lodołamacz przyniosłyśmy książki o naszym wspaniałym mieście. 

Długo rozmawialiśmy. Chłopiec posiada ogromne wiadomości na temat sportu, a dokładnie piłki nożnej. 

Jego ulubioną drużyną jest Wisła Kraków. Doskonale zna zawodników i ich partnerki życiowe oraz orientuje się we wszelkich zmianach w kadrze. Pomimo, że na spotkanie udałyśmy się w żeńskim składzie prowadziliśmy poważną dyskusje na temat piłki. 

W końcu przeszedł czas, kiedy padło to najważniejsze słowo dzisiejszego wieczoru. Niespodziewanie okazało się ze największym marzeniem Dominika jest komputer z drukarką, na którym będzie mógł się uczyć oraz grac w gry. 

Dołożymy wszelkich starań żeby udało nam się spełnić to marzenia jak najszybciej.

spełnienie marzenia

2005-12-12

 

 12 - letni Dominik wymarzył sobie komputer. Profesjonalny. Z płaskim monitorem. I z drukarką. Aby zapakować takie marzenie (pakowanie obejmowało wersję podstawą, uzupełnioną o dodatki fundacyjne) trzeba nieźle się pracować. Należy wziąć 4 metry kwadratowe papieru zielonego oraz 12 metrów satynowej wstążeczki. A potem cierpliwie mierzyć i składać, i dopasowywać, i owijać, i sklejać... Aż marzenie pięknie będzie opakowane... 

Drogę do szpitala pokonałyśmy, wespół z marzeniem, w bardzo miłym towarzystwie Pana Taksówkarza. Prowadziliśmy filozoficzne wywody na temat mżawki, tudzież szukaliśmy piękna w mgle krakowskiej... A w ramach nastrajania się do marzeń, Pan Taksówkarz raczył nas zdecydowanie marzeniową piosenką w wykonaniu chóru dziecięcego - więc było: "... jeee-sienią, jeee-sienią jabłka się ruuu-mienią, jeee-sienią, jeee-sienią w sadzie jabłka się ruuuuuu-mieniąąąąąą...". I tak bez przerwy, i tak przez drogi pół... 

Nadzwyczaj szybko (i w nadzwyczaj dobrych nastrojach) znaleźliśmy się w Instytucie. Zabrano marzenie w ramiona i rozpoczęto przygotowania do szczególnej wizyty u Dominika. Było dmuchanie balonów, zakładanie butów i ostatnie ustalenia z Panem Sponsorem Ryszardem, panią Anią i Panem Piotrem (notabene, naszym nowym wolontariuszem). A po kilku chwilach długo wyczekiwane spotkanie. Oficjalne powitanie, przedstawianie Gości. 

I czas rozpocząć odpakowywanie marzenia. Dominik długo nie dał się namawiać. Nie żałował ani czasu, ani energii na poznawanie prezentów. Wszystko bardzo rozsądnie - na jednym stosie elementy składowe marzenia, drugie stanowisko gromadziło zużyty zielony papier. . A upominki bardzo dokładnie były opakowane. Aż trudno było się do nich dostać. Dominik używał rozmaitych , przedziwnych czasem sposobów. Po odpakowaniu ostatniego, największego z pudeł, chłopiec westchnął z ulgą. Wszak marzenie może trochę zmęczyć... 

A potem kilka pamiątkowych zdjęć, podziękowanie dla Sponsora. I wesołe, donośne, a zarazem bardzo wzruszające, Dominikowe "dziękuję". 

Marzycielu Dominiku, mamy nadzieje, że Twoje marzenie sprawi Ci dużo radości, pozwoli na rozwijanie piłkarskich pasji, a także dostarczy wielu okazji do poznawania świata... 



Bardzo dziękujemy Panu Ryszardowi Konstantemu Prezesowi Firmy Meblodom Plus z Krakowa za spełnienie marzenia Dominika.