Moim marzeniem jest:

Aparat fotograficzny - lustrzanka.

Sebastian, 17 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2012-02-28

Na spotkanie z marzycielem Sebastianem wyruszyliśmy po południu. Pogoda tego dnia była wyjątkowo nie sprzyjająca, ale przecież nie jesteśmy z cukru ;)
W sali z Sebastianem leżało dwóch małych chłopców. Nie chcąc im przeszkadzać w oglądaniu bajek, wyszliśmy na korytarz, gdzie inne dzieci grały w gry komputerowe i urządzały sobie „strzelanki” plastikowymi pistolecikami.
Na dobry początek wręczyliśmy Sebastianowi lodołamacz w postaci albumu z motocyklami i książki o samochodach. Swoją reakcją wyraził autentyczną radość z otrzymanego prezentu. Od tego momentu rozmowa potoczyła się błyskawicznie. Chłopak okazał się niezwykle sympatyczny i otwarty. Rozmawialiśmy o motorach, piłce nożnej, a także o szpitalnej codzienności i rodzinie Sebastiana. Chwilę później postanowiliśmy w końcu zapytać go o czym marzy. Bez zastanowienia odpowiedział, że chciałby dostać skuter. I tu pojawił się mały problem, gdyż takich marzeń fundacja spełniać nie może; są one bowiem zaliczane do grupy zagrażających zdrowiu czy nawet życiu.
W najbliższym czasie planujemy kolejne spotkanie z Sebastianem i pewnie wtedy powie nam, jakie inne marzenie moglibyśmy pomóc mu spełnić ;)

 

Jesli chcesz pomóc w realizacji tego marzenia, proszę o kontakt:

Martyna - 663 685 544

spełnienie marzenia

2012-07-18

Na spełnienie marzenia Sebastiana przyjechaliśmy do jego rodzinnego domu w Skotnikach. Jednakże… nie zastaliśmy marzyciela, który w tym czasie wybrał się na męską wyprawę z dziewięcioma motocyklistami, wśród których wypatrzyliśmy i duchownego (nie mylić z amerykańskim aktorem). Gdy zobaczyliśmy radosną twarz Sebastiana wiedzieliśmy, że nasz prezent nie pobije widoku motorów, jednak nie zniechęciliśmy się Gdy Sebastian chwilę odpoczął, a pani doktor sprawdziła jego stan, okazało się, że ciśnienie ma wręcz idealne (kolejny dowód na to, że spełniać marzenia warto!). Pora więc na kolejną niespodziankę – lustrzankę. I kolejny raz byliśmy świadkami uśmiechów radości i podziękowań. Naprawdę nie ma dla wolontariusza nic piękniejszego niż rozpromieniona twarz marzyciela! Dobrze, że był ze mną Marcin, który orientował się w temacie lustrzanek zdecydowanie bardziej niż ja. Zaczęło się pstrykanie fotek siostrom, bratu, psu, a nawet… podłodze. Dalej, robienie zdjęć z samowyzwalaczem, i wreszcie – kręcenie filmików. Niesamowita frajda zaczęła jednak, po pewnym czasie, ustępować miejsca lekkiemu zmęczeniu. Postanowiliśmy więc pozwolić Sebastianowi na spokojne przeżywanie tych samych wydarzeń, ale już w myślach. Podejrzewam, a nawet jestem pewna, że przez kilka następnych dni będzie wspominał ten cudowny dzień z wielkim rozrzewnieniem. I o to właśnie nam chodziło! Trzymaj się ciepło Seba i naprawiaj maszyny, które stoją za domem, bo sezon na jazdę już trwa!