Moim marzeniem jest:

Laptop z Internetem i myszką

Arkadiusz, 8 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2013-04-16

 

Droga do domu Arka wiodła przez pola, na których wreszcie zadomowiła się wiosna. Po drodze boćki machały do nas skrzydłami jakby wskazując drogę. Kiedy na horyzoncie pojawiło się zabudowanie, widać było z oddali niewyraźne sylwetki. Chłopiec czekał już na nas niecierpliwie w towarzystwie starszego i młodszego rodzeństwa oraz mamy. Na powitanie wręczyłyśmy zieloną paczuszkę z lodołamaczem. Przywiozłyśmy mały samochodzik ze znanej disnejowskiej kreskówki. Arek sprawnie odpakował prezent i spokojnie odłożył autko na bok. Potrzebował trochę czasu żeby dokładnie rozeznać, do jakich  akrobacji zdolny jest ten mały pojazd.



Rodzeństwo chłopca obserwowało nas z zaciekawieniem, najstarszy Eryk z progu pokoju, Wiktoria z perspektywy kanapy a największą śmiałością i ruchliwością wykazywała się roczna Michalina. Arek dość szybko zaczął nam opowiadać o szkole, wyjął zeszyty i pokazywał rozwiązane zadania z matematyki. Hmm, niełatwe, tekstowe, wszystkie poprawnie rozwiązane. I jak się okazało, chłopiec  rozwiązał już nawet kilka zadań na zapas! Uważnie przejrzałyśmy obliczenia Arka, podziwiając jego pracowitość i zapał. Pytałyśmy o ulubione przedmioty w szkole i o to, jak spędza wolny czas. Zapytałyśmy także, czym są według niego marzenia. Bardzo rezolutnie odparł, że to jest coś co się spełnia, choć łatwe to nie jest. Że myśli się o tym często, bo jest to bardzo ważne. I trzeba o tym dużo myśleć, bo inaczej się nie spełnia. Po tych precyzyjnych wyjaśnieniach Arek był gotów rysować własne marzenia.



Na pierwszej kartce szybko pojawił się układ większych i mniejszych prostokątów wraz z owalnym elementem. Chłopiec wyjaśnił, że to laptop z myszką. Myszka jest bardzo potrzebna do gier. Bez niej zabawa z komputerem nie sprawia takiej frajdy. Po chwili na kolejnej kartce pojawiły się żółto-niebieskie zygzaki i niewielka postać. Arek narysował piasek i morze, nad które chciałby pojechać. Morze było lazurowe, piasek wypełniał znaczną część kartki. Zapełnienie trzeciej nie trwało długo, po paru minutach wyłoniło się boisko piłkarskie i 2 postaci. Chłopiec chciałby rozegrać mecz piłki nożnej z Erykiem, starszym bratem.
Nie był jeszcze zdecydowany, czy miałby grać z Erykiem w jednej drużynie, czy też nie i jak miałyby się nazywać obie drużyny. Sądzę, że bracia potrafiliby się w tej kwestii dogadać.



Marzenia zostały narysowane i nazwane. Pozostała najtrudniejsza decyzja – wybór i wskazanie tego najważniejszego. O czym ostatnio stale myślał? Co jest trudne do spełnienia? Chłopiec nachylił się do mnie i szepnął: chyba morze i piasek… Kolejna chwila refleksji i znów szept: laptop… Na coś trzeba się zdecydować. Zaproponowałam ponumerowanie marzeń i ustawienie ich jak na podium dla zwycięzców podczas zawodów sportowych. Arek zastanowił się króciutko i podjął decyzję: najważniejszym marzeniem jest laptop! To na tym rysunku postawił "1". Marzeniem nr 2 jest morze i piasek, a na kartce z boiskiem piłkarskim Arek szybko dopisał nr 3.



Wszystko już wiemy, poznałyśmy marzenia chłopca. I znów kolej na nasze działania i pomysły, które pozwolą na szybkie spełnienie marzenia Arka. Jesteśmy pełne nadziei, że już wkrótce znów odwiedzimy chłopca przywożąc ze sobą dużo większą paczkę niż podczas pierwszej wizyty.


Relacja: Roma

spełnienie marzenia

2013-06-29

 

Arek chyba się nie domyślał, co jest prawdziwym celem podróży do Konina. Mama powiedziała chłopcu jedynie, że zostali zaproszeni przez studentów konińskiej PWSZ na uroczystość absolutoryjną. Poprzedniego dnia świadectwo Arka odebrała w szkole mama, bo chłopiec 2 dni wcześniej wrócił ze szpitala. Wizytę u studentów potraktowaliśmy więc jako rekompensatę za nieobecność na rozdaniu świadectw w szkole Arka.


Marzyciel z rodzicami i rodzeństwem, Wiktorią i Erykiem, cichutko zajął miejsce w nowej amfiteatralnej Sali Centrum Kongresowo-Dydaktycznego konińskiej uczelni. Z uwagą przyglądał się ceremonii, a najbardziej intrygowały go togi i birety studentów. Uczniowie nie mają przecież takich strojów. Szepnęłam chłopcu, że wkrótce będzie niespodzianka. Upewniłam się też, że wejdzie razem ze mną na scenę. Odważnie się zgodził, dodając, że wejdzie tam z bratem i rodzicami. Chyba już przeczuwał, że jego obecność na scenie nie będzie przypadkowa.


Absolutorium dobiegało końca, do wypełnienia pozostał ostatni punkt scenariusza uroczystości. Moment, w którym absolwenci uczelni realnie zamieniają kwiaty na marzenia. Już od 2010 roku w ten wyjątkowy sposób konińscy studenci żegnają się ze swoją uczelnią, z jej wykładowcami. Magia spełnianych dziecięcych marzeń dzieje się tu i teraz. Arek stał już ze swoimi najbliższymi na scenie, kiedy z jej odległego, ciemnego miejsca studenci przynieśli dwie ogromne zielone paczki. Nie mogło być mowy o pomyłce! Tam był laptop dla Arka! Cała postać chłopca się śmiała, jego radość i szczęście udzieliło się wszystkim obecnym. W marzyciela i jego rodziny podziękowałam studentom, a właściwie już absolwentom, za ten wspaniały gest, za to, że zamienili kwiaty, które szybko więdną na marzenia, które uskrzydlają, które dają siłę do walki z chorobą. To była wyjątkowa i wzruszająca chwila.


Ale, ale, na rozpakowanie czekały przecież ogromne zielone paczki! Arek zabawnie rozrywał zielony papier, z którego najpierw wyłoniła się torba do laptopa ze specjalną myszką do gier. Kolejna paczka to już był laptop, który wyjęty z kartonu wywołał na buzi chłopca najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam! Chłopiec jaśniał i promieniał szczęściem! To było niezwykłe! Laptop został szybko uruchomiony – sprzęt przygotowali informatycy z konińskiej uczelni – panie Karolu, dziękuję w imieniu chłopca!

 

Relacja: Roma