Moim marzeniem jest:

Auto na akumulator

Piotruś, 7 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Łódź

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pan Rafał Wiercioch

pierwsze spotkanie

2006-02-15

Dzień był pogodny, na termometrze -4 stopnie Celcjusza, świeciło słonko. Zadowolone z lodołamacza ruszyłyśmy do szpitala. Z ciężarówką pod pachą zjawiłyśmy się u Piotrusia o 11.30. Chłopiec nie był w dobrym humorze, przedłużający się pobyt w szpitalu oraz dodatkowo infekcja bardzo negatywnie wpłynęły na chłopca. Piotruś nie przywitał się z nami, nie pozwolił się dotknąć, nie nawiązał nawet kontaktu wzrokowego, odmawiał odpowiedzi na pytania. Miał nas (Dorotkę, Marzenkę oraz Magdę) głęboko w swoim małym zakatarzonym nosku.

Pomoc mamy i nasza cierpliwość w końcu zaowocowały, po 30 minutach Piotr ożywił się i zainteresował prezentem leżącym na łóżku. Poprosił o nożyczki i zaczęliśmy rozpakowywać paczkę (hurrra!). Bardzo się ucieszył gdy zobaczył samochód, a my ucieszyłyśmy się jeszcze bardziej, bo Piotruś się uśmiechnął. Po uruchomieniu ciężarówki radość była jeszcze większa.

Minęła godzina naszej wizyty, chłopiec zmęczył się, stwierdziłyśmy, że pora trochę odpocząć. Kiedy zaczęłyśmy (Dorota z Magdą) rysować czerwone Ferrari, Piotr zainteresował się na tyle, że zaczął obserwować proces powstawania jedynego w swoim rodzaju pojazdu. W dalszym ciągu nie odpowiadał na pytania i dlatego zawarłyśmy z nim umowę, że nie musi mówić jeśli nie chce ale niech odpowiada kiwając głową, potwierdzając TAK lub zaprzeczając NIE.

Zgodził się, kiwnął TAK!

Na pytanie o marzenie Piotruś wręczył nam trzy zaklejone koperty. W każdej z nich był rysunek. Na jednym widniał samochód, ustaliliśmy, że terenowy, z małą konsolą do sterowania; na drugim też był samochód ale zdecydowanie większy; trzeci przedstawiał płytę CD z napisem Gra z Harry Poterem. Uzgodniliśmy, że drugi rysunek przedstawia to o czym Piotruś marzy i co chciałby dostać.

Wizyta trwała około 2 godzin, wyszłyśmy ujęte gościnnąścią i serdecznością mamy Piotrusia oraz szczerym zainteresowaniem naszą wizytą personelu oddziału.

inne

2009-04-14

Piotruś ma dziś wymarzony dzień.

Od kilku dni w moich myślach nieustannie pojawiał się chłopiec ze swoja ciepłą, kochająca mamą. Z niecierpliwością wiec doczekałam soboty i z autkiem na akumulator w bagażniku dotarłam do szpitala, w którym chłopiec przebywa już prawie dwa miesiące. Specjalnie wybrałyśmy sobotę, aby w naszej uroczystości mógł wziąć udział tatuś oraz rodzeństwo Ilonka i Rafal, którzy przejechali ponad 350km by być z nami.

Piotruś rzadko się odzywa, ale jego buzia wystarczyła za 1000 słów.

To elektryzujace i magiczne widzieć jak dziecko choć na pare chwil zapomina o swojej bezsilności wobec choroby, które po bardzo ciężkiej, nieprzespanej nocy z wysiłkiem siedzi u taty na kolanach, a chwilę później POKONUJE SWOJą NIEMOC, swoją słabość. Jakie to niezwykłe uczucie może przekonać się tylko ten, kto tego doświadczył. Każdy z nas lubi otrzymywać prezenty, ale to ich wręczanie jest cudowne, zwłaszcza chorym dzieciom.

Nie opisałam tego tak jak było, opisałam tak jak to zapamietałam.

Wolontariusz - Marzena