Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Francji

Sławek, 17 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Łódź

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-03-17


Piątkowy wieczór, 17 marca 2006. Zaczyna robić się ciemno, kiedy wyruszamy na spotkanie z naszym nowym Marzycielem, Sławkiem. Mieszka kilkadziesiąt kilometrów od Łodzi, wiec jechałyśmy zaopatrzone w mapę, wydruk trasy z Internetu i rady znających okolice. Przy czym każde z tym śródeł mówiło co innego i w końcu ratowałyśmy się pytaniem o drogę napotkanych autochtonów (z których również każdy miał odmienne zdanie na temat trasy, jaką powinnyśmy wybrać).

Ale w końcu się udało.

Z lekką tremą - pierwszy raz miałyśmy do czynienia z tak "dorosłym" Marzycielem - wręczyłyśmy Sławkowi lodołamacz: płytę z przebojami kanału muzycznego Viva i tomik poezji, bo ze swoich śródeł dowiedziałyśmy się, że pisze wiersze. Wyglądało na to, że się ucieszył (albo nie chciał zrobić nam przykrości:-). Z późniejszej rozmowy wynikło, ze Sławek ma tak szerokie zainteresowania i jest tak otwarty na nowe doświadczenia, iż właściwie prawie każdy prezent by go ucieszył.

Niesamowite jest to, jak Sławek nie poddaje się obawom i zwątpieniu - on wręcz kipi entuzjazmem, jest pełen planów, marzeń. Potrafi dostrzec pozytywne strony tam, gdzie inni widzieliby tylko powód do rozpaczy. Kiedy mówił nam o tym, dlaczego jest wdzięczny losowi za swoja chorobę, zrobiło mi się wstyd za siebie i swoich znajomych, za nasze wieczne narzekania i znajdowanie dziury w całym. Powinniśmy uczyć się optymizmu od Sławka.

Jak można się domyślić, w otwartej głowie Sławka nie brakuje Marzeń. Nasz nowy znajomy marzy bez przerwy, często długie godziny bezczynności w szpitalu wypełniał marzeniami, które pomagały mu przetrwać najgorsze chwile. O czym marzy? Przede wszystkim chciałby odwiedzić Francję, a szczególnie Paryż i południe kraju, bo zaczął uczyć się języka francuskiego i uległ fascynacji Francją. Oprócz tego chciałby się spotkać z Billem Gatesem, którego podziwia. Albo dostać kamerę cyfrową, aby rejestrować ludzkie emocje.

Mamy wrażenie, że Sławek mógłby godzinami wymieniać swoje marzenia... Ale robi się późno, a najważniejsze już wiemy - żegnamy się więc, a ja wyraźnie czuję, że spotkanie z nowym Marzycielem (choć nic tego nie zapowiadało) zmieniło coś w moim spojrzeniu na świat.


Sławek

inne

2009-04-15


Wymarzona wyprawa Sławka rozpoczęła się pod teatrem Wielkim w Łodzi, skąd odjeżdżał autokar, mający zawieźć nas daleko, daleko na południe. A może nawet dwie godziny wcześniej, kiedy samochód z wolontariuszką podjechał pod dom, torba podróżna została zapakowana do bagażnika, marzyciel z tatą na tylne siedzenie, mama i siostry pożegnane... Można ruszać!

Trasa wycieczki wiodła od Chamonix przez najważniejsze miejsca w Prowansji i na Lazurowym Wybrzeżu aż po Monako, a nawet troszkę dalej, bo do Werony i Wenecji. Piękne, znane z podręczników historii i telewizji miejsca teraz odkrywały swoje uroki przed marzycielem z niedużej wsi pod Łodzią.

Maleńkie Chamonix u stóp Mont Blanc, znane z zimowych igrzysk olimpijskich, również olimpijskie Grenoble i Albetville, historyczne Avinion z papieskim pałacem i Marsylia, często wspominane w kolorowych czasopismach, luksusowe Cannes i St.Tropez, jeszcze bardziej luksusowe Królestwo Monako z szczytowo luksusową dzielnicą Monte Carlo... Wielka, tłoczna Nicea i maleńkie, średniowieczne Saint Paul de Vence na szczycie pagórka. Kontrasty. Egzotyczna przyroda i miejskie aglomeracje. Zima na Aiguile do Midi i pełnia lata niespełna cztery tysiące metrów niżej. Monumentalne pałace i skromne, zaniedbane domki. A to wszystko w otoczeniu przepięknych, lazurowych plaż.

Szkoda tylko, że wymarzona podróż tak szybko się skończyła... nie chciało się wracać!