Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneyland'u

Martyna, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2015-07-09

W czwartek 9 lipca udałyśmy się do kliniki, by spotkać się z nową podopieczną naszej fundacji- Martynką. Po wcześniejszym umówieniu się z tatą dziewczynki i zaopatrzeniu się w lodołamacz byłyśmy gotowe do spotkania.

                 Nietrudno było znaleźć Martynkę i jej tatę i już po chwili pukałyśmy do drzwi sali. Dziewczynka okazała się bardzo nieśmiała, więc po przywitaniu zabraliśmy się za lodołamacz. Z różowej torby podarunkowej wystawały uszy, co troszkę nas zdradzało, ale duuuży misio przypadł Martynce do gustu. Bardzo nas to ucieszyło, gdyż w tej sprawie byłyśmy zdane na własne wyczucie. Małe rączki oplotły misia, który prawie całkiem zakrył naszą podopieczną, małe oczka przymknęły się i już nie byłyśmy potrzebne, ale chciałyśmy jeszcze troszkę pobyć z dzieckiem i lepiej poznać naszą nową Marzycielkę.

                 Miś dodał Martynce trochę odwagi, a możliwość schowania się za nim była w sam raz, by schować się przed nami. Jednak udało nam się dowiedzieć, że w domu Martynka ma książkę o Francji. I jest to jej ulubiona książka! Bardzo podoba jej się ten kraj. Dziewczynka jak na dzielną 9- latkę przystało lubi księżniczki i inne bajkowe postacie. Nie zdecydowała się jednak zdradzić nam, która jest tą ulubioną, mimo że wysilałyśmy się, by przypomnieć sobie ich imiona. Po rozmowie nie byłyśmy zdziwione słysząc, że marzeniem Martynki jest wyjazd do Disneyland’ u.

                 Nie chcąc męczyć dłużej naszej nowej podopiecznej pożegnałyśmy się, ale mamy nadzieję na szybkie ponowne spotkanie. W końcu chcemy się dowiedzieć, która księżniczka jest tą ulubioną!

spełnienie marzenia

2016-09-15

Ilekroć jesteśmy świadkami reakcji dziecka na spełnienie marzenia, pojawiają się w nas wielkie emocje, wzruszenie, niesamowita radość i uczucie szczęścia. Tym razem odczułyśmy to po wielokroć, bowiem w jednym czasie przyszło nam spełnić marzenia trzynaściorga dzieci.

15 sierpnia spotkałyśmy się z nimi po raz pierwszy na warszawskim lotnisku Okęcie. Początkowe nieśmiałe spojrzenia i delikatne uśmiechy szybko przerodziły się w bardziej odważne relacje. Dla niektórych dzieci było to spotkanie z dawno niewidzialnymi kolegami i koleżankami, których poznały w szpitalu, dla innych szansa na nowe znajomości, które z czasem być może przerodzą się w przyjaźnie. Bo choć nasi podopieczni przyjechali z różnych stron kraju, łączył je wspólny cel – dotrzeć do EuroDisneylandu.

Kiedy dzień później w godzinach przedpołudniowych naszym oczom ukazała się brama do raju z napisem „Disneyland Paris welcome”, nasi Marzyciele dosłownie wyskoczyli z siedzeń, które zajmowali podczas jazdy autobusem. Nagle w stosunkowo cichym pojeździe zapanował niesamowity gwar, słychać było śmiechy i okrzyki „Hurra Disneyland!”, „Jesteśmy w Disneylandzie!”, „O rety, Disneyland!”.

Dwa dni, które tam spędziliśmy, były przepełnione radością, uśmiechem, fascynacją, okrzykami zachwytu, ale też wzruszeniem, którego głównie dostarczały nam mamy naszych Marzycieli, szczęśliwe, że oto urzeczywistniają się sny ich ukochanych pociech. Obserwując je, podziwiałyśmy, że mimo trudów życia same nie straciły dziecięcej spontaniczności i razem ze swoimi latoroślami korzystały ze wszystkich atrakcji, jakie na tacy podawał im podparyski park rozrywki. A było z czego wybierać. Jednych fascynowały te strefy, w których poziom adrenaliny znacznie wzrastał, spieszyli więc czym prędzej na rollercoastery i do miejsc, które kryją w sobie mroczne tajemnice i w których straszy niejeden duch. Inni woleli atrakcje, które aż tak bardzo nie przyspieszały bicia serca, beztrosko zasiadali więc na kierownicą samochodzików, albo wyruszali w szaloną podróż latającym dywanem czy kręcącą się filiżanką. Grupa młodszych dziewczynek odliczała minuty do spotkania z Anną i Elsą, czyli bohaterkami „Krainy lodu”, kilkuletni chłopcy czym prędzej chcieli spotkać się z Chudym z „Toy Story” u bohaterami bajki „Auta”. Wszyscy cierpliwie czekali w kolejkach, aby móc uściskać swoich ulubionych bajkowych bohaterów i zrobić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia – wśród tych najpopularniejszych były oczywiście Myszko Miki i Minnie. Niesamowitych wrażeń dostarczyła wszystkim wieczorna parada z udziałem najpopularniejszych bajkowych bohaterów, a także nocny pokaz multimedialny na fasadzie zamku, którego kulminacją był pokaz sztucznych ogni. Co zabawne, niektórzy wracali z niego, smacznie śpiąc w ramionach ukochanych mam.

Tak oto minęły nam dwa cudowne dni w Disneylandzie. Gdyby zliczyć, ile w sumie pokonaliśmy kilometrów, zrobiłby się z tego niezły maraton. Grunt, że wszyscy ukończyli go z uśmiechem na ustach i radością w sercu. My do dziś słyszymy zaś chóralne „tak”, wykrzyczane przez naszą wesołą grupkę w odpowiedzi na pytanie: „czy spełniło się wasze marzenie?”. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym było to możliwe.