Moim marzeniem jest:

Spotkanie z Tomaszem Kucharem

Marcel, 18 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2005-06-28

Za górami, za lasami, bardzo bardzo daleko... i jeszcze dalej, w malowniczo położonej wiosce opodal Kalisza mieszka dwóch braci, którzy mają piękne i wielkie marzenia...

Gdy tylko dowiedzieliśmy się o tym, bez zastanawiania wyruszyliśmy w daleką podróż (28.06.br), aby dowiedzieć się co to za pragnienia. Skład naszej drużyny był następujący: Tomek, Czarny i Ja, miał być z nami jeszcze Mateusz, ale niestety nie mógł pojechać. Mimo obaw, dojechaliśmy do miejscowości Marszałki bez żadnych problemów. Podróż upłynęła bardzo przyjemnie - wierzcie mi z Tomkiem i Czarnym można się uśmiać do łez. Byliśmy u naszych Marzycieli koło godz.19, co Tomek podkreślił, że dzisiaj zamiast dobranocki jesteśmy MY!!! :o) :o) Dowiedzieliśmy się od "tajnego informatora", że chłopcy są zapalonymi kibicami piłkarskimi, w szczególności upodobali sobie Wisłę Kraków. Marzyciele namiętnie oglądają także rajdy samochodowe. Niestety większość czasu spędzają w rodzinnym domu, gdyż dalsze podróże są dla nich męczące (chłopcy chorują na dystrofię mięśniową).

Lodołamacz - sportowy samochód, zdalnie sterowany stał się prezentem dla trzynastoletniego Jarka, a WIELKA encyklopedia sportu była dla siedemnastolatka Marcela. Chłopcy ucieszyli się z podarunków, i zaprosili nas wraz z mamą i siostrą Mariolą, do suto zastawionego słodkimi smakołykami stołu. W końcu przyszedł czas, aby dowiedzieć się jakie są te MARZENIA. Po mojej propozycji narysowania ich, chłopcy z wielką chęcią rozpoczęli pracę. W trakcie powstawania malarskich dzieł wyszło na jaw, że Jarek i Marcel bardzo pięknie rysują - Jarkowi cudnie wychodzą kościoły, a z kolei Macelowi samochody.

Okazało się, że największym marzeniem Jarka jest spotkanie króla strzelców Wisły Kraków - Tomasza Frankowskiego. Awaryjne marzenia to: zobaczenie samochodu rajdowego na żywo i posiadanie własnego konia. Drugi Marzyciel o przepięknym imieniu - Marcel wymarzył sobie spotkanie z rajdowcem Tomaszem Kucharem. Awaryjnym marzeniem jest spotkanie z piłkarzem Wisły Kraków. Jak widać chłopcy mają podobne zainteresowania, a tym samym marzenia - wszystko dlatego, że są bardzo zżyci ze sobą, i dużo czasu spędzają razem. Jarosław i Marcel są przesympatycznymi chłopcami, ale nieco nieśmiałymi. Myślę jednak, że pierwsze lody zostały przełamane i choć mieszkają tak daleko mam nadzieję, że zobaczymy się już niedługo...

inne

2005-09-12

Marcel marzył o spotkaniu z Tomaszem Kucharem (dla nie w temacie - kierowca rajdowy). Spełnienie miało nastąpić na początku lipca, wszystko było przygotowane i... Marcel się rozchorował. Tym razem staraliśmy się dopiąć wszystko na ostatni guzik i oczywiście cały czas monitorowaliśmy stan zdrowia Marcela. Spełnienie miało nastąpić w poniedziałek, a że samochód pożyczaliśmy z IKEA udałem się po niego w niedzielę wieczorem by od rana ruszyć w drogę - mieliśmy do pokonania trasę Poznań - Marszałki (okolice Ostrowa) następnie Marszałki - Lubiń bo tam w okolicznych lasach miał trenować tego dnia Kuchar. Jakież było moje zdziwienie gdy samochód nie odpalił! Wyładowany akumulator, który był tego przyczyną, dodatkowo zblokował alarm! W poniedziałek rano pomoc drogowa zabrała samochód do serwisu gdzie mechanicy robili co mogli żeby uruchomić pojazd. W tym czasie zjadały nas nerwy bo czas leciał i leciał... i tak zleciał do godz. 13.

Nie zwlekając ani chwili ruszyliśmy w drogę i teraz już mogę to przyznać łamiąc wszelkie ograniczenia prędkości po drodze dotarliśmy do oczekującego nas Marcela i jego rodziny która co tu dużo ukrywać już zaczynała wątpić czy w ogóle dotrzemy. Zapakowaliśmy się wszyscy i ruszyliśmy w drogę. Po przejechaniu ok. 100 km byliśmy zmuszeni zrobić postój żeby nasz Marzyciel mógł odpocząć i nabrać sił do dalszej podróży a byliśmy 40 km przed Lubinem. Wreszcie dotarliśmy na stację benzynową pod miastem gdzie oczekiwał nas sympatyczny członek ekipy QHR Team który poprowadził nas na miejsce. Wjechaliśmy na plac w jakimś dawnym PGR-ze i zobaczyliśmy Subaru Kuchara wracającego z trasy treningu na postój w serwisie. Zanim zdążyliśmy się wszyscy wypakować z auta Tomek już się do nas zbliżył i przywitał z wszystkimi bardzo ciepło. Jako że już był późno (dotarliśmy tam ok. 19) a Marcelowi aż śmiały się oczy na możliwość przejażdżki rajdówką jego Tato umieścił naszego Marzyciela w fotelu pilota, sam Mistrz zajął miejsce za kierownicą iii... poooooooszli na trasę odcinka treningowego (mnie samemu przeszły ciarki po plecach na dźwięk silnika ). Brat Marcela Jarek załapał się na jazdę rajdowym Kadetem z Teamu. W drugim "nawrocie" pojechał Mama Marcela (Kadetem) i Jego siostra Mariola (ta "załapała" się na Kuchara ). Wracając z trasy Tomek "prawie" pod naszymi nogami zakręcił "bączka" i... tyle było jeżdżenia bo robiło się ciemno i jak orzekł nasz Mistrz - również niebezpiecznie. Wszyscy byliśmy zafascynowani tym cały spotkaniem i tylko Tata Marcela nie zapomniał zadawać Tomkowi pytań. Marcel był tak zafascynowany tym krótkim ale intensywnym popołudniem, że prawie się nie odzywał. Za to w drodze powrotnej (żal było odjeżdżać) Marcel na moment nie chciał się położyć, odpocząć.

Szczęśliwie dotarliśmy do Marszałek gdzie z czystym sumieniem wręczyliśmy Marcelowi dyplom Marzyciela, zjedliśmy pyszne ciasto (oczywiście własnego wypieku-mamy) popiliśmy kawą i w drogę do Poznania. Wróciliśmy ok. 3 w nocy (raczej zmęczeni - w połowie drogi "Czarny" przejął stery) ale za to bardzo szczęśliwi - mimo trudności udało się spełnić kolejne marzenie, kolejny Marzyciel miał taki szczęśliwy wyraz twarzy gdy się z Nim żegnaliśmy wyjeżdżając.