Moim marzeniem jest:

Zwiedzić Londyn

Adrian, 14 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • VI LO w Poznaniu

pierwsze spotkanie

0000-00-00

"Londyn - stolica Wielkiej Brytanii. Położony jest w Południowej Anglii nad Tamizą." (z notatek Adriana)
Adrian ma jedno największe marzenie - zobaczyć Londyn. Czekał na nas przygotowany z notatkami, co chciałby tam zobaczyć.

"Londyn jest siedzibą Towarzystwa Królewskiego Uniwersytetu Londyńskiego"
Adrian często opuszcza zajęcia w szkole. Brakuje mu towarzystwa kolegów. W szkole założył klub filmowy i pisał recenzje filmowe, bo jest wielkim miłośnikiem kina. Jego idolem jest Breckin Meyer. Spotkanie z nim to jego marzenie nr 2.

"Podstawą komunikacji miejskiej w Londynie jest wielopoziomowa sieć metra. Tamizę przecinają liczne mosty kolejowe i drogowe, m.in. London Bridge."
Adrian porusza się na wózku. Ale łamie nim wszelkie możliwe bariery. Trenuje karate i taniec. Ściga się na wózku i gra w piłkę. Siłę walki odziedziczył pewnie po tacie, który jest bardzo aktywną osobą.

"Londyńskie zoo mieści się w północnej części Regent's Park. Zostało otwarte w 1828 roku. Powierzchnię 14 hektarów zamieszkuje 650 różnych gatunków zwierząt, m.in. pingwiny, mrówkojady, małpy, kangury."
Ulubionym zwierzęciem Adriana jest filmowy kot Garfield. Jego idol, Breckim Meyer, znany jest właśnie z komedii o kocie Garfieldzie.

"Big Ben jest to nazwa ważącego 14 ton dzwonu umieszczonego na szczycie 106 metrowej wieży. Uważany jest on za symbol Wielkiej Brytanii."
Marzenie numer 3 to PSP2. Komputery to kolejna pasja Adriana. Ma dużą wiedzę, wszystko sprawdza w Internecie. Twierdzi, że nie wie wszystkiego, ale prawie wszystko. Aż dziw, że ma dopiero 14 lat.

"National Gallery znajduje się przy placu Trafalgar Square. Można tam zobaczyć blisko 2300 obrazów namalowanych w latach 1250 - 1900. Np. dzieła Leonarda da Vinci."
Sztuka też go interesuje. Wrażliwość odziedziczył po mamie. Śmiejemy się, że może zostanie dziennikarzem lub reżyserem (nakręcił już jeden amatorski film). Lubi obserwować, świetnie komentuje to, co widzi z dużą dawką humoru.

To musi być prawdziwa przygoda, odkrywać z nim świat. Czeka na nas więc Londyn!

inne

2007-06-25

Adrian o wyjeździe do Londynu marzył od dziecka. Kiedy tylko i dowiedział się, że spełnimy jego marzenie, w ciągu kilku chwil przygotował listę dwudziestu dwóch miejsc, które musi koniecznie zobaczyć, więc zaplanowanie trzydniowego pobytu z taką ilością atrakcji było nie lada wyzwaniem.

Ten jego pierwszy w życiu lot samolotem trochę go denerwował, na szczęście od uczniów z VI LO - popularnego " Paderka", dostał kilka książeczek o swoim ulubionym Garfieldzie, dzięki czemu mógł w czasie lotu nie myśleć o prędkości, wysokości na której się znajduje, za sprawą wielu ton blachy zaopatrzonej w potężne silniki.

Odkąd tylko wylądowaliśmy w Londynie, okazało się, że pasją Adriana jest robienie zdjęć. Właściwie przez cały wyjazd nie rozstawał się z aparatem. Najczęściej fotografował samochody. Znajdował jakieś ciekawe auto, po czym pędził zrobić zdjęcie ... jeszcze ciekawszemu, które w międzyczasie dostrzegł kątem oka. Kiedy już sfotografował wypatrzona "super brykę" znajdował jeszcze bardziej odjazdowy pojazd i oczywiście musiał zrobić następnych kilka zdjęć. W ślad za tą pasją nasz plan zwiedzania musiał się rozszerzyć o kilka wizyt w ekskluzywnych salonach samochodowych łącznie z salonem Lamborghini i Porsche (jak się po powrocie okazało pamiątkowe zdjęcie z wizyty Adriana w tym salonie zdobi ściany jego pokoju).

Przez trzy dni zobaczyliśmy wszystko co było do zobaczenia, Big Ben, Tower Bridge, Parlament, Westminister Abbey i oczywiście London Eye oraz Muzeum figur woskowych. Byliśmy też oczywiście w Zoo, co było wg Adriana najważniejszym punktem wycieczki. Największą radość sprawił mu tata, który w muzeum madame Tussaud, stał nieruchomo przez kilka chwil udając figurę woskową. Zwiedzający zastanawiali się pewnie kim jest ta figura, a nie znajdując odpowiedzi na wszelki wypadek zaczęli robić sobie przy nim zdjęcia. Mogło się przecież zdarzyć, że to ktoś bardzo sławny, o którym jeszcze nie słyszeli.

Adrian stał się rozpoznawalnym gościem kilku restauracji, szczególnie tej na Kensingtonie (oczywiście w każdej odwiedzonej restauracji musiał sobie zrobić zdjęcie z obsługą). Zaowocowało to tym, że zawsze dostawał jakieś ekstra danie, a raz zostaliśmy zaciągnięci przez kelnera do prywatnego muzeum samochodów, gdzie Adrian mógł podziwiać prawdziwy bolid Schumachera.