Pierwsze spotkanie z Kajtkiem odbywa się online. Kajtek to żywe srebro – nie może usiedzieć w jednym miejscu:) Ale kto by siedział spokojnie przed komputerem, kiedy wreszcie można wyjść ze szpitala i można się bawić w swoim domu? No właśnie, kto? Dlatego nasze pierwsze spotkanie traktujemy jako spotkanie zapoznawcze. Opowiadamy chłopcu kim jesteśmy i czym zajmuje się Fundacja. Mówimy też o różnych rodzajach marzeń, jakie możemy spełnić, bo przecież tak różne są marzenia dzieci. Obiecujemy też spotkać się kolejny raz, aby dowiedzieć się o czym marzy nasz wesoły Kajtek.

Magiczny świat

Dzwoni telefon – mama Kajtka. Ma dla mnie informację – chłopiec prosił ją, żeby się skontaktowała z Fundacją, bo już zdecydował jakie jest jego największe marzenie. Nie możemy się więc doczekać i umawiamy się na spotkanie online. Tym razem zastajemy Kajetana w domku letniskowym na działce. Widać, ze chłopiec jest szczęśliwy, mogąc cieszyć się latem. Pamiętamy z poprzedniego spotkania, że jest on bardzo żywiołowy, jednak tym razem grzecznie siedzi z mamą i siostrą przed komputerem. Zaczynają nam opowiadać jak to się stało, że Kajtek wybrał swoje największe marzenie. A było to tak: podczas odwiedzin, ciocia chłopca pokazywała im zdjęcia ze swojej wycieczki. Kajtek zatrzymał się na kilku fotografiach, które go bardzo zaciekawiły. Dopytywał co to za miejsce, gdzie jest tak ładnie. Później zapytał mamy czy oni też mogą tam jechać, bo on by bardzo chciał. Jak myślicie – co to było za miejsce? Mała podpowiedź – jest to w Europie, a konkretnie we Francji. Wiecie już? Dokładnie tak – Kajtek bardzo chciałby zobaczyć Disneyland. Walt Disney, który był pomysłodawcą stworzenia tego parku rozrywki mawiał: „Wszystkie nasze marzenia mogą się spełnić, jeśli mamy odwagę je realizować”. Gwarantuję, że odwagi naszemu Kajtkowi nie brakuje. Nie pozostało nam nic innego jak spróbować pomóc w realizacji takiego pięknego marzenia.

Zbita szybka – szybka zmiana.

Na kolejne spotkanie umawiamy się online, ponieważ Kajtek odpoczywa na działce razem z mamą i siostrą. W końcu od tego są wakacje, żeby uciec z miasta i bawić się beztrosko. Kajtek jest uśmiechnięty i opalony. Opowiada, że niedawno wrócił z Grecji. Ja się śmieję, że chyba zabrał ze sobą śródziemnomorską pogodę, bo upał teraz jest niemiłosierny. Kajtek chciał się z nami skontaktować, ponieważ jego marzenie się zmieniło. „Chciałbym dostać nowy telefon. Mam taki stary, który dała mi kiedyś mama. Ale ostatnio zbiłem szybkę i już nic na nim nie widzę”. Ajjj... chyba każdemu z nas zdarzyło się kiedyś przez przypadek zbić szybkę w telefonie – mi na pewno i wiem, jakie jest to irytujące zgadywać, co się wyświetla na ekranie telefonu. Chłopiec powiedział, że z nowym smatrfonem mógłby robić zdjęcia, dzwonić do kolegów i grać w gry. No to szybka akcja – czas wymienić zbitą szybkę na coś innego.

„To nie kurier”

Idziemy przez osiedle z balonami – widać nas z daleka. A to nie dobrze, ponieważ dla Kajtka nasze przybycie miało być niespodzianką. Więc staramy się ukrywać między drzewami. Wchodzimy na klatkę schodową, dzwonimy. Bzzzyyy – znaczy możemy wchodzić. Uchylają się drzwi i jednocześnie, powoli wychyla się zza nich czubek głowy. Nagle krzyk: „Wiedziałem, że to nie kurier, wiedziałem!” - Kajtek woła i podskakuje do góry. „To mój nowy telefon, wiedziałem!” Cel naszej wizyty został zdemaskowany :) Wręczamy prezent, Kajtek go odbiera, nie przestając podskakiwać – to się nazywa radość. Nagle chłopiec biegnie do swojego pokoju. Czy już go znudziliśmy i ma nas dość? Nieee. Po kilku sekundach wraca do nas i w ręku trzyma czerwone etui ze spiderman’em. „To na mój nowy telefon. Wiedziałem, że kiedyś go dostanę i poprosiłem tatę, żeby kupił mi już etui”. Prezent wręczony, przyszedł czas na chwilę słodkości – tort czekoladowy. Bo takie wydarzenie trzeba odpowiednio uczcić. Na sam koniec wręczamy Kajetanowi dyplom Super Marzyciela. Mission completed.