Moim marzeniem jest:

Rower

Filip, 16 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2025-01-04

Filip to prawdziwy miłośnik zwierząt. Po domu przechadza się pies, który podobno tylko strasznie wygląda, zza rogu wyłania kociak i natychmiast sadowi się na kolanach naszego Marzyciela. Niemal natychmiast dają się słyszeć pomruki zadowolenia. Szybko odkrywamy, że to wcale nie koniec, bo są jeszcze 4 papugi. Jedna z nich ma na imię Szatan i jak mówi nasz podopieczny śmiejąc się szelmowsko, nie bez powodu ma takie imię. Nasz Marzyciel trochę nas zaskoczył informacją, że nie lubi komputerów. Za to uwielbia być w ruchu: chodzi na spacery po lesie, czasami pływa, ale najchętniej to jeździ rowerem. Swoją przyszłość wiąże z gastronomią, uczy się na kucharza. Przygotowywanie pizzy czy makaronu z serem i szpinakiem wychodzi mu bardzo dobrze. Z niemałą przyjemnością ogląda horrory.

Filip wymarzył sobie rower. Taki w miarę uniwersalny. Dużo jeździ po lesie, ale też po drogach z asfaltową nawierzchnią. Teren, na którym się porusza jest trochę pagórkowaty i piaszczysty.  Dobrze by było, żeby rower był wyposażony w bagażnik, najlepiej z metalowym koszykiem i dla bezpieczeństwa miał światła. Jest dość istotne, żeby rower nie był w kolorze czerwonym, każdy inny będzie super, no może jeszcze za wyjątkiem różowego.

spełnienie marzenia

2025-09-04

Filip powitał nas pod domem. Na widok roweru, jeszcze umieszczonego w bagażniku samochodu oczy mu się zaświeciły. „Ładny kolor” usłyszałyśmy, choć w czasie odkrycia marzenia kolor nie był ważny. Rower już w pełnej krasie, pięknie prezentował się w promieniach zachodzącego słońca. Nasz podopieczny nie mógł się napatrzeć. Sprawdzał to siodełko, to hamulce, to kierownicę. Bardzo się ucieszył z bidonu, który gwarantował ciepłą herbatkę w czasie jesiennych przejażdżek. W głowie już kiełkowały pomysły na pierwsze trasy. Póki co, rower musi poczekać na wyregulowanie do wzrostu naszego Marzyciela, co pewnie wydarzy się dnia następnego.
Wizytę zakończyliśmy słodkim akcentem, opowieściami o marzeniach, domowych pupilach i planach na bliższą i dalszą przyszłość. Życząc Filipowi mnóstwa radości i mocy w nogach ruszyłyśmy w drogę powrotną.
Żywimy nadzieję, że jazda na rowerze oprócz realnej przyjemności pomoże w stopniowym nabieraniu kondycji i powrocie do zdrowia.