Moim marzeniem jest:

Aparat cyfrowy

Paulinka, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-02-02

Przygoda z Paulinką zaczęła się dawno temu;) Minęło sporo, czasu zanim poznaliśmy to jedno, najskrytsze marzenie... Ale za nim to się stało, były spotkania, dużo spotkań. Na początku były one trochę nieśmiałe. Nasza mała Marzycielka czuła się trochę skrępowana naszą obecnością - i w sumie nie ma co się dziwić. Bo kto by się nie przestraszył dwóch obcych ludzi, przychodzących niewiadomo skąd. I jeszcze zadających dużo pytań. Żeby przełamać to pierwsze zawstydzenie przynieśliśmy Paulince lodołamacz - książkę pełną bajek. A w tym zbiorze była ta jedna, ulubiona bajka - "Calineczka". Oglądaliśmy wspólnie kolorowe bajki., zwracając uwagę na śmieszne szczegóły takie jak księżniczka na ziarnku grochu jeżdżąca na motorze... Pomału zdobywaliśmy sympatię Paulinki. Rozmawialiśmy o jej zainteresowaniach, co najbardziej lubi, a co nie. Paulinka opowiadała nam o swoim rodzeństwie, opowiedziała także historie patyczaków jej brata... Kwestii marzenia postanowiliśmy na razie nie poruszać.

spotkanie

2006-03-14

Paulinka była już do nas bardziej przychylnie nastawiona. Robiliśmy sobie razem zdjęcia... A kiedy mieliśmy wrażenie, że Paulinka przekonała się do nas, ja poszłam z mamą uzupełniać dokumenty, a Pierre dostał najważniejsze zadanie - poznać marzenie. Sprawa wydawała się prosta, ale tylko wydawała;) Paulinka miała w główce jedno marzenie - był to laptop, a według regulaminu Fundacji była na tą rzecz za mała. Minęło sporo czasu i sporo spotkań za nim poznaliśmy zastępcze marzenie. Ale może to i lepiej... Mieliśmy czas, żeby poznać i zaprzyjaźnić się z naszą Paulinką. Podczas pobytu w domu dziewczynka przygotowała dla nas śliczne rysunki, a my z Pierrem mieliśmy problem z rozdzieleniem, który dla niego, a który dla mnie, bo wszystkie były piękne! Graliśmy w gry i poznaliśmy kolejny talent Paulinki. Ogrywała nas cały czas! A my musieliśmy z uśmiechem przyjąć przegraną;)

Przyszedł czas, kiedy Paulinka pojechała do domu i długo nie przyjeżdżała do Międzylesia. My jednak nie daliśmy o sobie zapomnieć i wykonywaliśmy telefony z małym przypomnieniem - "Paulinko czekamy na marzenie..." I udało się!;) Paulinka zdradziła nam, a raczej mi, swój sekret. Chciałaby robić zdjęcia i nagrywać filmiki własnym aparatem cyfrowym. Więc do dzieła!
 

inne

2006-04-25

Kiedy udało nam się poznać marzenie Paulinki, cel był jeden - spełnić je jak najszybciej, bo dziewczynka czekała już wystarczająco długo. Z pomocą przyszli nam nauczyciele, uczniowie i wszyscy pracownicy 44. liceum ogólnokształcącego im. Antoniego Dobiszewskiego w Warszawie. Dzięki zgodzie pani dyrektor Wandy Mioduszewskiej w szkole zaczęła funkcjonować "Kawiarenka Charytatywna", z której cały dochód przeznaczony był na spełnienie tego oto marzenia.

Ze względu na odległość, która dzieliła mnie i Paulinkę, aparat długo czekał na wręczenie. W końcu nadszedł ten wymarzony dzień. Najpierw w poniedziałek jeden krótki sms od mamy dziewczynki: "Jesteśmy w pociągu - do zobaczenia", a we wtorek sama realizacja.

Z samego początku kiedy poszłyśmy do CZD z wielką różową torbą (bo to ulubiony kolor Paulinki) i z zapakowanym w zielony papier aparatem (zielony - bo to nasz fundacyjny kolor) Paulinka była bardzo zmieszana. Nie spodziewała się, że w tej torbie jest jej marzenie i nawet bała się rozpakować... Więc zaczęłyśmy rozmowę:
Ja: - Paulinko, pamiętasz jakie były oficjalne powody naszych spotkań?
Paulinka: - Hmm... nie...
Ja: - A pamiętasz o co Cię tak męczyłam na tych spotkaniach?
Paulinka: - Żebym powiedziała Ci moje największe marzenie...?
Ja: - No właśnie... Więc jak myślisz - co jest w tej torbie?
Paulinka: - APARAT??!!

I zaczęło się - torba i zielony papier fruwały bo całym łóżku. Paulinka jak najszybciej chciała zobaczyć swój wymarzony aparat! Kiedy został już rozpakowany czekał mnie i Agnieszke sprawdzian techniczny, czyli uruchomienie tej jakże skomplikowanej machiny. I nie obyło się bez wpadki. Za pierwszym razem źle włożyłyśmy baterie a za drugim... A zresztą czy to ważne? Przecież mam pisać o Paulince a nie o naszej niewiedzy technicznej ;) Grunt, że się udało i Paulinka mogła zrobić pierwsze zdjęcie! Najpierw modelką była mama - Marzenka, następnie przyszedł czas na nas - na mnie i Agnieszkę. Każdy nasz najmniejszy gest został uwieczniony na zdjęciach. Były te z zaskoczenie i pozowane - dziewczynka nie miała żadnego problemu z używaniem aparatu. Wystarczyło, że raz pokazałyśmy jak działa aparat i nasza Marzycielka zasypała nas setką zdjęć ;) Pomiędzy robieniem zdjęć (albo w trakcie) także dużo rozmawiałyśmy. Paulinka nie mogła doczekać się kiedy pojedzie do domku i będzie mogła robić zdjęcie swojej młodszej siostrzyczce, która mimo młodego wieku podobno jest świetną modelką i uwielbia pozować do zdjęć.

Nasz młody fotograf postanowił zmienić tło zdjęć i wyruszyła na spacer po oddziale w celu zrobienia zdjęć. Największą radością były zdjęcie zrobione na przykład podczas snu rodziców lub kolegów.
Czas bardzo szybko mijał i musiałyśmy się pożegnać. Jeszcze ostatnie zdjęcia, obietnica, że jak tylko znów Paulinka przyjedzie do Warszawy to da mi znać.

Podczas tego dnia było tyle radości i uśmiechu, że żal mi było wracać do domu. W trakcie drogi powrotnej cały czas przed oczami miałam ten szeroki uśmiech i te błyszczące oczka. Aparat - wydawało by się, że rzecz błaha sprawiła tyle radości... Przez cały ten czas uśmiech nie znikał z twarzy naszej Marzycielki.

A ja czekam z niecierpliwością na nasze kolejne spotkanie - Paulinka obiecała, że zrobi dużo zdjęć swojej całej rodziny, domu...
Więc do zobaczenia Paulinko!!