Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2007-08-03
Pierwsze spotkania z Marzycielami mają to do siebie, że zawsze towarzyszy im dreszczyk emocji i wielka niewiadoma. Za każdym razem zadajemy sobie pytanie: w jaką podróż udamy się tym razem? W przypadku naszej młodej Marzycielki właściwa odpowiedź mogła być tylko jedna: W KAROLINOWĄ )) Bo jak inaczej nazwać jednym słowem wszystkie ścieżki, które wydeptałyśmy?
Karolina przywitała nas uśmiechem, który okazał się równie skutecznym lodołamaczem, co wręczone przez nas książki poświęcone pięknym i tajemniczym miejscom naszej Ziemi. Nasza marzycielka, niezwykle pogodna i rozważna - jak twierdzi - bardzo lubi podróżować. Ale w jej podróżach nie miejsca są najważniejsze, a sam fakt podróżowania. Stąd też podążanie ścieżkami jej marzeń nie doprowadziło nas do jednego, konkretnego przystanku, lecz do wielu równie fajnych i ciekawych. Zaczęłyśmy od wyjazdów w góry i nad morze, ale nie zatrzymałyśmy się tam na dobre (zdecydowanie najdłużej zabawiłyśmy nad brzegiem Włoch, który wywoływał na twarzy Karoliny bardzo wyjątkowy uśmiech). Wracając z tej wyprawy Karolina spotkała Gosię Andrzejewicz, z którą zamieniła kilka zdań na temat jej piosenek, po czym uwieczniła to spotkanie na kilku (no, może kilkunastu) zdjęciach i... wpadła prosto na Macieja Zakościelnego. Z radością (i uroczym uśmiechem) spędziła z nim trochę czasu, po czym bez żalu zasiadła przed własnym laptopem. Niestety nie było jej dane spokojnie pograć w Sims-y, ponieważ mała, rozbrykana małpka-kapucynka nie dawała jej ani grać, ani spać. W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem okazało się ... pójście do pracy! A jeśli praca - to tylko jedna: INSPEKTOR RUCHU DROGOWEGO. Cóż mogę powiedzieć? Chyba tylko "Drżyjcie panowie kierowcy ciężarówek", bo z tego, co usłyszałyśmy jednoznacznie wynika, że Karolina będzie jednym z najsumienniejszych pracowników w Polsce (nawet jej tato nie mógłby liczyć na taryfę ulgową ;P) W czasie kontroli sprawdzi wszystko, co można: tachografy, jakość paliwa, stan techniczny pojazdu, nacisk osi itd. A gdyby ktoś próbował przekupstwa, to dopiero będzie miał problemy! Oj będzie się działo!!! No, ale to dopiero za jakiś czas (jak twierdzi przyszła kontrolerka ciężarówek). Na razie siedzi roześmiana w małej sali szpitalnej, grzecznie łyka lekarstwa, których zdecydowanie nie lubi i zastanawia się jaki fragment dzisiejszej podróży najbardziej by chciała urzeczywistnić.
Za dwa dni przekonamy się, które z zasianych nasionek okazało się najsilniejsze i co z niego wyrosło :)))))))) Możecie być pewni, że natychmiast Wam o tym opowiemy!
spotkanie
2007-08-05
Dwa dni bardzo intensywnych przemyśleń i konsultacji z rodziną zaowocowały decyzją: LAPTOP. Bo i rozstawać się z nim nie trzeba (jeśli się musi wyjechać), i pogadać przez niego można z tymi, którzy są daleko, i podróżować do woli, i oglądać filmy, i słuchać muzyki i grać w Sims-y... i do kufra skutera się idealnie zmieści! Normalnie doskonale się wkomponowuje w Karolinowy świat! Jestem przekonana, że gdybyście mogli zobaczyć z jakim uśmiechem nasza Marzycielka mówiła o swoim wybranym marzeniu - natychmiast zrozumielibyście dlaczego nie spoczniemy w działaniach na rzecz jego realizacji.
Jeśli są jacyś chętni do pomocy - zapraszamy serdecznie!
spełnienie marzenia
2007-10-06
        Nasi Marzyciele nie lubią słowa reżim, które niesie ze sobą izolację od innych dzieci  i wiele godzin samotnie spędzonych w czterech ścianach, a w takich warunkach Karolina  spędziła kilka ostatnich dni. Kiedy weszłyśmy do izolatki (za zgodą miłych pań pielęgniarek)  Marzycielka przywitała nas wesoło. W ułamku sekundy sprytnie zawiązała na głowie niebieską chusteczkę  i z uśmiechem na ustach czekała na to, co się za chwilę wydarzy. 
 Nie musiała czekać długo. Duże pudło, podane przez Martę, wywołało na Karolinowej twarzy  natychmiastową reakcję. Jej oczy, usta, dłonie -  wszystko zdawało się potwierdzać,  że oto spełnia się jej marzenie: staje się właścicielką laptopa. 
         Z zapałem wysłuchała krótkiego instruktażu, zapamiętując podawane hasła, przyglądając się  pilnie przyciskom, wtyczkom, wyświetlanym na monitorze komendom i kolejnym pudełkom pojawiającymi  się przed nią niczym grzyby po deszczu. Z błyskiem w oku przyglądała się małej kamerce  (przez którą ma zamiar widywać się ludźmi po tamtej stronie monitora), obadała większość  zakamarków w torbie (dzięki której nie będzie musiała nosić laptopa pod pachą),  roześmiała się na widok małego pokrowca na myszkę bezprzewodową i drżącymi rękami uzupełniła  tą ostatnią o dwie baterie. Na koniec zaś zabrała się do uroczystego testowania sprzętu. 
 Jak na dłoni było widać, że nasza Marzycielka jest szczęśliwa.  "Jeszcze nigdy nie dostała tylu prezentów naraz" - usłyszałyśmy od jej mamy. 
         Spojrzałyśmy na porozkładane na łóżku sprzęty, na rozradowaną, pełną energii Karolinę,  na wzruszoną mamę, wręczyłyśmy dyplom i... zniknęłyśmy. 
 Karolino! Dziękujemy Ci za to, że podzieliłaś się z nami swoim marzeniem i swoim szczęściem :)  
 
         Pragniemy również gorąco podziękować firmie Sellcom za osobisty wkład i zaangażowanie  w proces spełniania marzenia.