Moim marzeniem jest:

wyjazd do Rzymu

Damian, 17 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-03-09

To był ładny i przyjemny dzień, świadczący o zbliżającej się wiośnie. Wraz z Donatą spotkaliśmy się w Centrum i udaliśmy się w stronę dworca Centralnego, by tam wsiąść w autobus linii 525 mający nas zawieźć do naszego nowego marzyciela. Jadąc rozmyślaliśmy, jak będzie wyglądało nasze pierwsze spotkanie z Damianem. Gdy dojechaliśmy do Międzylesia bez problemu znaleźliśmy naszego nowego marzyciela. Damian nie był zaskoczony naszą wizytą, ale i tak wmawiam sobie, że był z tego powodu niesamowicie szczęśliwy. Oczywiście kupiony przez Nas "lodołamacz" w 100% się sprawdził, dzięki czemu bez problemu przeszliśmy do poznawania naszego marzyciela. Damian okazał się sympatycznym nastolatkiem, interesującym się, jak przystało na chłopaka motoryzacją. Jego ulubione marki pochodzą z Niemiec. Rozmowa przebiegała w dość luźnej atmosferze, ale trzeba było przejść do najważniejszej części naszego spotkania. Niestety, Damian postanowił jeszcze pomyśleć nad swoim marzeniem, więc czekamy do następnego spotkania. Mam nadzieje, że myśli o tym bardzo długo i namiętnie:) Na koniec spotkania zamieniliśmy się rolami, dzięki czemu Damian mógł poznać lepiej mnie oraz Donate. Później niestety musieliśmy się pożegnać z naszym nowym kolegą...

spotkanie

2008-04-10

Po raz kolejny spotkaliśmy się z Damianem. Po burzliwych przemyśleniach nasz Marzyciel zdecydował się co jest jego największym pragnieniem. Damian chciałby pojechać ze swoim bratem do Włoch i zwiedzić starożytny Rzym, Watykan oraz Wenecję. Nigdy nie był na takiej wycieczce. Jest pewny, że doda mu ona niezapomnianych wspomnień.
Jeśli chcesz pomóc nam spełnić marzenie Damiana to skontaktuj sie z wolontariuszami:

Donata: dorato667@gmail.com
Mariusz: marsek.warszawa@wp.pl

 

inne

2008-06-26

Po długiej podróży wreszcie dotarliśmy do celu. Przed nami ukazał się duży dom Sióstr, w którym mieliśmy mieszkać przez kolejne dni. Chwilę później byliśmy już w pokojach i regenerowaliśmy siły przed wieczorową wycieczką na miasto. I tu pojawił się dylemat. Dokąd najpierw pójdziemy? Ponieważ obiektem znajdującym się najbliżej naszego miejsca zamieszkania był Stadion Olimpijski to tam pokierowaliśmy swoje pierwsze kroki. Przy stadionie zrobiliśmy krótką sesję zdjęciową i poszliśmy na pizzę. Potem na lody i?. na spacer brzegiem Tybru do mostu Duca d? Aosta, na którym znajduje się taras widokowy. Wdrapaliśmy się po schodach. Cała okolica nie miała już przed nami żadnych tajemnic. Po tym wyczerpującym dniu do pensjonatu postanowiliśmy wrócić autobusem, do którego wleciał mały nietoperz. Gdy kierowca to zobaczył zatrzymał się na środku ulicy i po chwili wszyscy pasażerowie próbowali wypuścić biedaka na zewnątrz.

22.06.2008

Ten dzień był bardzo wyczerpujący. O godzinie 9 wyruszyliśmy z pensjonatu. Damian zadecydował, że dzisiaj zwiedzimy Watykan. I tak się stało. Na początku odwiedziliśmy Bazylikę św. Piotra i weszliśmy na kopułę, aby z góry popatrzeć na całe miasto. Damian był oczarowany pięknymi widokami. Dla nich warto było przemierzyć 400 schodków. O godzinie 12 wyszliśmy na zewnątrz, aby zobaczyć Papieża i wspólnie odmówić ?Anioł Pański?. Potem z powrotem wróciliśmy do Bazyliki i do grobu JP II. Upał był tak wielki, że postanowiliśmy schować się w cieniu parasoli i zjeść obiad. Po południu poszliśmy na wyspę uzdrowień, a z niej do fontanny di Trevi. Damian nie chciał jechać autobusem tylko iść piechotą, najlepiej jakimiś małymi uliczkami, aby poznać najgłębsze zakamarki miasta. I udało się!!! Zobaczyliśmy Rzym zupełnie inny niż w przewodnikach. Trafiliśmy do biednej dzielnicy żydowskiej. Tam już nie było wystawnych budowli tylko poobdrapywane kamienice i brudne ulice. Przy nich w barach siedzieli Żydzi i jedli obiad. Tym razem na talerzach nie zobaczyliśmy pizzy lecz?same ogórki!!!

23.06.2008

Jesteśmy pod wielkim wrażeniem. Trasy , które przeszliśmy tego dnia oczarowały nas wszystkich. Podziwialiśmy uroki starożytnego Rzymu. Swoją wyprawę tego dnia zaczęliśmy od Coloseum. Potem był spacer po palatynie. Tu mieliśmy wszystko? piękne widoki, kulturę starożytną i cień drzew, chroniący nas przed palącym słońcem. Moglibyśmy spędzić tu cały dzień, ale szkoda było czasu, bowiem nasz cel był inny. Jak najwięcej zobaczyć i zrobić jak najwięcej zdjęć, Musieliśmy uchwycić te niezapomniane chwile. Dlatego też prosto z Palatynu przez Plac Wenecki z polskim kościołem udaliśmy się na hiszpańskie schody, o których pisał Cyprian Kamil Norwid. W kościele na górze znajduje się tablica z wierszem tego poety. Z hiszpańskich schodów pojechaliśmy na Lateran, gdzie jest Bazylika św Jana i schody prowadzące do obrazu, którego według legend nie namalowała ludzka ręka.

24.06.2008

Zmęczeni upałem, z obolałymi nogami od przemierzonych kilometrów wybraliśmy się na plażę. Cień parasoli, woda i smak kokosów sprawiły, że czuliśmy się jak w raju. Tego nam było trzeba. Pływaliśmy, spacerowaliśmy po plaży, przepłynęliśmy się rowerem wodnym. Do pensjonatu wróciliśmy z torbą pełną muszelek.

25.06.2008

To był najsmutniejszy dzień naszego pobytu. Najsmutniejszy nie dlatego, ze coś złego się wydarzyło, lecz dlatego, ze był to dzień ostatni. Każdy z nas miał świadomość, ze te wspaniale chwile zaraz skończą się i pozostaną wspomnienia. Rano wybraliśmy się jeszcze raz do Watykanu, aby odwiedzić te miejsca, do których nie udało nam się wcześniej dotrzeć. Chcieliśmy zobaczyć miejsce, w którym został postrzelony nasz papież Jan Paweł II i jeszcze raz wjechać na kopułę Bazyliki, aby spojrzeć na ulice miasta. Obkupiliśmy się pamiątkami i z pełnymi siatkami wróciliśmy do domu Sióstr. Tam po raz pierwszy znaleźliśmy czas, aby zejść do pięknego ogrodu. Niestety nie mogliśmy długo spacerować ukwieconymi alejkami. Musieliśmy się spakować.