Moim marzeniem jest:

Laptop

Małgosia, 11 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Łódź

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2009-03-28

inne

2009-04-16


            Wyruszyliśmy z Łodzi z małym opóźnieniem,  dzień zapowiadał się piękny,
słoneczko właśnie zaczynało  nieśmiało wychodzić zza chmur. Jedziemy do Małgosi, za Opoczno do miejscowości Radzice Małe. Daleka droga przed nami, jednak nie lękamy się
 gdyż to nie nasza pierwsza droga w nieznane, razem z Łukaszem szukaliśmy już naszych marzycieli w miejscach bardziej tajemniczych.
              Na miejsce docieramy szybko i sprawnie, wykonaliśmy zaledwie 2 telefony
do mamy naszej marzycielki aby upewnić się co do intuicyjnie wybranego kierunku jazdy
przez nas, okazało się, że kolejny raz intuicja nas nie zawiodła.
Przy bramie czeka na nas p. Edyta, wkrótce poznajemy naszą marzycielkę, jej  starszego brata i tatę. Nie odmawiamy zaproponowanej herbaty i  kawy, a widok pysznego ciasta bardzo nas ucieszył, wyglądało pysznie i smakowało pysznie, mniam... Zaczynamy, po wręczeniu drobnych upominków  Małgosi i jej bratu powolutku przystępujemy do odkrywania marzenia.
Oczywiście wcześnie była moja opowieść o naszych marzycielach, o tym, o czym marzą inne
dzieci, itd. Gdy doszliśmy do marzenia głównego, odpowiedź padła natychmiast, laptop,
i tak już zostało, 1-sze rezerwowe to wycieczka do Rzymu, 2-gie rezerwowe- spotkanie z Katarzyną Cichopek. Wypełniamy RPM i powoli szykujemy się do drogi powrotnej, obliczyliśmy, że w Łodzi będziemy około godz. 15.00, jednak nie pisane nam było spokojnie
dotrzeć do domów.
                Małgosia choruje na mukowiscydozę, przypominam, że był to tydzień walki
z tą chorobą, i dlatego po rozmowie z naszą P. Prezes postanowiliśmy spełnić jej marzenie prawie natychmiast.  Tego jeszcze nie było....!? Właśnie wyjeżdżaliśmy z Piotrkowa Trybunalskiego gdy zapadła decyzja o powrocie do Radzic Małych.
Kupujemy w Piotrkowie Tryb. pięknego laptopa, słodycze, soki i oczywiście szampana
bezalkoholowego i wracamy. Przed domem Małgosi zatrzymujemy się gdy na dworze jest
już ciemno, bez uprzedzenia wchodzimy do domu i zastajemy całą rodzinę przed telewizorem, lekko zdziwioną na nasz widok. 
 Małgosia niewiele mogła powiedzieć, dziękowała mama i tata, brat zaniemówił...
Co było później nie wiemy, rodzina spodziewała się gości, mam nadzieję, że to wrodzona
nieśmiałość Małgosi i zaskoczenie z jakim działaliśmy było powodem tak mało spontanicznej reakcji marzycielki .
                 Małgosiu napisz do nas i opowiedz nam jak było naprawdę, gdy już spokojnie
mogłaś cieszyć się swoim marzeniem !!!
                  Nam, wolontariuszom Dorocie B i Łukaszowi O, ta realizacja dostarczyła wiele
emocji i wrażeń, na które, wyjeżdżając, nie liczyliśmy.
                 Oby jak najwięcej tak szybko realizowanych  marzeń,....czego Wam marzyciele,
i nam wolontariuszom z całego serca życzą  Dorotka B i Łukasz O.