Moim marzeniem jest:

Spotkanie z Bobem Budowniczym

Patryk, 3 lata

Kategoria: spotkać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-07-10

Niby już lato, a tu codziennie pada i pada. To nas jednak nie przeraża i wybieramy się do naszego nowego marzyciela, 3-letniego Patryka. Po dotarciu na miejsce, wspólnie z wolontariuszką Patrycją jesteśmy miło powitane przez mamę marzyciela, która zaprosiła nas do pokoju. Poczekałyśmy krótką chwilę, ponieważ Patryk był troszkę zawstydzony i dopiero wspólnie z mamą dał się namówić na wyjście do nas. My jednak mamy sposoby, by to przełamać. Wystarczyło wręczyć mu drobny lodołamacz, którym był traktor i samochód budowlany. Atmosfera między nami od razu stała się inna.
Najpierw wspólnie rozpakowaliśmy prezenty i trochę się nimi pobawiliśmy, w międzyczasie rozmawiając z nowych marzycielem o jego ulubionych zajęciach w czasie wolnym. Na to pytanie, uroczy Patryczek odpowiedział, że najbardziej lubi się bawić takimi dużymi autami. To było dla nas dość oczywiste, gdy zobaczyłyśmy całą kolekcję jego samochodów.
Mama zaczęła wypełniać fundacyjne dokumenty, a nasz nowy marzyciel pokazał nam swój pokój - w nim różne bajki, których miał całe mnóstwo.
Puścił też swoją ulubioną płytę z muzyką, do której jak zdradziła nam mama, nasz marzyciel uwielbia tańczyć.
W międzyczasie rozpoczęliśmy właściwą rozmowę o marzeniach. Trochę to trwało, bo w prawie każdej kategorii pojawiły się marzenia, a do nich odpowiednie uzasadnienia.
A było tak... Po kolei, ja i Patrycja przedstawiałyśmy fundacyjne kategorie marzeń.
Tylko w kategorii "Chciałbym wyjechać" nie pojawiło się żadne pragnienie Patryczka.
Przeszliśmy więc to następnej, którą była "Chciałbym dostać". Tutaj znalazły się głównie zwierzątka, czyli: papużka, kotek i pies - duży i ciemny (jak to opisał marzyciel). Oprócz tego chciałby dostać Boba Budowniczego (jego narzędzia i samochody).
Potem rozmawialiśmy o tym, kim Patryk chciałby stać się na jeden dzień. Jak wszyscy już wiedzą, mamy w fundacji takie magiczne możliwości, by takie marzenie spełnić. I tutaj pojawiły się takie propozycje ze strony naszego marzyciela,jak:
- strażak, by móc lać sikawką i gasić pożary
- policjant, by łapać groźnych przestępców, a potem zamykać ich w kajdanki, czy też jeździć na sygnale policyjnymi samochodami
- lekarz, by - jak to słodko określił nasz marzyciel - badać lekarskimi słuchawkami swoją mamę, tylko mamę :)
- panem wywożącym odpady, by móc jeździć takimi dużymi samochodami jak on
- budowniczy, by kopać DUŻE dziury koparką, by móc kierować dźwigiem, by móc budować nowe budowle
I doszliśmy już do ostatniej kategorii, czyli "Chciałbym spotkać". W tej pojawiło się spotkanie z słynnym Bobem Budowniczym, czyli bohaterem ulubionej bajki Patryczka.
Gdy przyszło do podjęcia tej właściwej decyzji, tej najważniejszej, a zarazem – najpiękniejszej pytaliśmy dla pewności kilka razy, ale za każdym razem była mowa o spotkaniu z Bobem.
Czyli jak już wszyscy się domyślili, czytając relację z tego niesamowitego spotkania z 3-letniem, uroczym Patryczkiem, jego największym marzeniem jest spotkanie z Bobem Budowniczym. Chciałby być na budowie z Bobami, w ich żółtych bobowych samochodach i oczywiście z bobowymi żółtymi kaskami ochronnymi na głowach...
Tak, właśnie to jest jego największym marzycielem. Patryk pokazał nam nawet budowę, która jest niedaleko jego domu i widać ją z okna pokoju. Mama marzyciela wspomniała nam, że syn codziennie ogląda jak tam Bobowie pracują.
Potem zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć z naszym kochanym marzycielem, który uśmiechał się do nich na różne sposoby i robił też różne miny, zresztą sami zobaczcie...
Następnie pożegnaliśmy się z mamą marzyciela i małym Patryczkiem, z którym przybiliśmy sobie "piątkę" i pomachaliśmy, w myślach z nadzieją na ponowne, oby jak najszybsze kolejne spotkanie...i zostawiliśmy go z nowymi zabawkami, którymi był już całkowicie pochłonięty..
 

inne

2009-05-05

Prognozy pogody na wyczekiwany przez nas dzień były nie za ciekawe, ale starałyśmy się nie poddawać i myślałyśmy pozytywnie. Dlatego też pewnie, zamiast zapowiadanego przez meteorologów deszczu - poranna mgła przejaśniła się, niebo było czyste, błękitne, a nawet pojawiły się na chwilkę promienie słońca.
Z rodzicami chłopca umówiliśmy się na sobotę rano. Poprosiliśmy też wcześniej, żeby nic nie mówili Patrykowi o tym, co się będzie działo. Jak to bowiem zawsze u Nas w fundacji bywa - chcieliśmy zrobić WIELKĄ niespodziankę ;)
Pojawiłyśmy się w wyznaczonym miejscu i cierpliwie czekaliśmy na najważniejszą osobę tego dnia - naszego marzyciela :) Po chwili pojawił się razem z mamą i tatą. Na początku troszkę się wystraszył i nie chciał z Nami jechać, ale po namowach rodziców, że na pewno będzie bardzo fajnie, zgodził się wsiąść do samochodu.
Ruszyliśmy w drogę. Ze względu na wczesną porę jak na tajemniczą wycieczkę - niespodziankę, nasz Patryczek trochę przysypiał na kolanach taty. Jak się obudził, to powoli zaczynał się niecierpliwić. Pytał gdzie jedziemy, po co tam jedziemy i kiedy wreszcie dotrzemy na miejsce. No i w końcu dotarliśmy. Marzyciel szeroko otworzył oczka i zaczął się zastanawiać, gdzie my jesteśmy. Zanim jednak wysiedliśmy wszyscy z auta, Basia przypomniała o zmianie obuwia na kalosze, gumowce itp. ze względu na trudne warunki w miejscu, w którym się znaleźliśmy.
Po chwili już chyba każdy wiedział gdzie jest - błoto, koparka, piasek i panowie Bobowie jakby to powiedział Patryk. Wszystko to wskazywało na budowę :)
Na miejscu powitał nas Bob - w żółtym kasku, czerwonej koszuli i niebieskich spodniach. Na biodrach pojawiła się też znajoma przepaska - a na niej najpotrzebniejsze narzędzia, miarki itd. Bob oprowadził Nas po całej budowie, opowiadał jak co po kolei powstało i jak co dalej będzie tutaj powstawać. Marzycielowi najbardziej spodobały się dziury, wykopane przez specjalne maszyny pod fundamenty całej budowy. Wszystkie z nich przypominały ciąg korytarzy bez wyjścia - zupełnie tak, jak labirynt.
Oglądaliśmy też koparkę, która pomachała nawet do Nas swoją "łyżką", służącą do kopania w ziemi. Potem przyglądaliśmy się pracy jednego z Bobów, który w tym czasie wykopywał taką "łyżką" kolejną dziurę pod fundament. Zapytaliśmy pana Boba, czy Patryk może sam pokierować taką koparką i wykopać takie duże dziury - Bob bez problemu się zgodził. Marzyciel wszedł do ogromnej, głośno warczącej maszyny. Zajął miejsce kierowcy i z niewielką pomocą Boba sam zaczął wykopywać taką dziurę. Tak mu się to spodobało, że wykopał ich nawet kilka.
Kolejnym punktem programu była druga maszyna, znajdująca się na budowie. Marzyciel miał pooglądać ją sobie z bliska, a gdyby chciał - dostał także pozwolenie, żeby się nią przejechać. Jednak większym zainteresowaniem malca okazały się wysokie góry piachu, znajdujące się na budowie. Wspólnie z mamą wdrapał się na sam ich szczyt i tam zaczął się bawić. Gdy razem z Basią wgramoliłyśmy się do marzyciela, spytałyśmy co robi. Powiedział, że buduje tam "chodnik" :)
Tak więc zabawa na górach piasku była najlepszą ze wszystkich. Stamtąd Patryczek doskonale widział całą budowę - pokazywał Bobom co mają kopać i gdzie przewozić wykopany piach. Tam poczuł się zapewne jak w ogromnej piaskownicy - brakowało mu tylko wiaderka i grabek. To jednak nie był problem dla naszego budowniczego, bo jak sam na koniec powiedział "najlepiej kopie się, a także buduje rękami i on tak woli".
Po bardzo "brudnej" zabawie na górach piasku, zszedł do nas na dół - tam na niego czekaliśmy. Poszliśmy jeszcze na koniec zobaczyć jedną maszynę, która miała BARDZO DUŻE koła, większe nawet od naszego Patryczka. Tam odbyła się krótka sesja zdjęciowa z Bobem, rodzicami i maszyną koparką również, a następnie pożegnaliśmy się z Bobem i skierowaliśmy się w stronę auta. Zanim jednak wsiedliśmy, każdy zmienił buty z błota na te czyste i dopiero wtedy ruszyliśmy.
Na sam koniec zaliczyliśmy jeszcze lunch w hamburgerowej restauracji, gdzie wręczyliśmy naszemu marzycielowi jeszcze jedną niespodziankę - prezenty, związane z Bobem Budowniczym - jedną dużą książkę, dwie mniejsze - w kształcie "bobowych narzędzi", 3 filmy na dvd - z Bobem w roli głównej, a także żółty Bobowy kask, obowiązkowy jak dla każdego dzielnego budowniczego :) Oprócz tego w posiadaniu Patryka będzie elektroniczny warsztat Boba oraz wszystkie jego budowlane samochody z garażem.
Marzyciel podsumował wszystko słowami, że bardzo mu się podobało i jest zadowolony z tej wycieczki - niespodzianki.
Obiecaliśmy kolejne spotkanie na budowie, kiedy tylko pojawią się tam betoniarki i kiedy będzie się tam budować już ten obiekt, który ma tam powstać.
A tymczasem pożegnaliśmy się z naszym kochanym bobowym Patryczkiem, ciesząc się niezmiernie, że mogliśmy być świadkami spełnienia tak wspaniałego marzenia...
 

 

DZIĘKUJEMY SERDECZNIE:
PANU PIOTROWI HASSIE (ZAKŁAD REMONTOWO-BUDOWLANY HASSA) ZA UMOŻLIWIENIE PATRYKOWI SPOTKANIA Z BOBEM BUDOWNICZYM

KSIĘGARNI DZIECIĘCEJ BADET.PL ZA PODAROWANIE KSIĄŻEK O BOBIE BUDOWNICZYM WRAZ ZABAWKĄ

FIRMIE ASTABE.COM ZA PODAROWANIE BAJEK NA DVD O BOBIE BUDOWNICZYM

FIRMIE TOYSLAND.PL
ZA PODAROWANIE KOMPLETU ZABAWEK BOB BUDOWNICZY