Moim marzeniem jest:

Laptop

Mateusz, 16 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2009-01-13

Pewnego pięknego dnia, nie zważając na mróz i śnieg, postanowiłyśmy wybrać się w odwiedziny do Instytutu Matki i Dziecka. Ale nie była to zwyczajna wizyta. Co prawda naszego nowego Marzyciela, Mateusza, poznałyśmy już jakiś czas wcześniej, jednak tym razem przybyłyśmy w konkretnym celu - z zamiarem poznania tego najważniejszego i najbardziej upragnionego - Marzenia.
Oczywiście Mati, nasza Gwiazda, kazał nam na siebie trochę poczekać. Cóż, gość w postaci pani rehabilitantki jest ważniejszy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze - warto było czekać, ponieważ nagrodą była rozmowa z Matim! Na początek - obowiązkowa sesja zdjęciowa, z odpowiednią dawką zabójczych min. Następnie - seria żartów i opowieści. Aż w końcu... Tak! Poznałyśmy marzenie Matiego! Nie wahał się On zbyt długo, ponieważ miał dużo czasu na zastanowienie się na tym, czego pragnie. A rzeczą o której Mati marzy jest... LAPTOP, który umili mu chwile spędzone w szpitalu i oczywiście posłuży jako narzędzie do zgłębiania wiedzy z różnych dziedzin nauki.


Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu marzenie Matiego - skontaktuj się z wolontariuszkami:
Iza Długołęcka, mail: isula@poczta.fm tel.: 501-679-682
Natalia Studzińska, mail: studzia@wp.pl

spełnienie marzenia

2009-02-17

Pada śnieg, pada śnieg... A my, chociaż o Świętach zdążyliśmy już dawno zapomnieć, przemieniamy się tego pięknego zimowego dnia w prawdziwych Mikołajów - co prawda bez brzucha, brody i czerwonego płaszcza, ale za to z wielkim workiem prezentów. A dla kogo te paczki? A dla naszego młodego przyjaciela - Matiego. Jednak Mateusz nic nie wie o wizycie Mikołajów, dlatego nasze wejście jest dla niego pewnym zaskoczeniem (mam nadzieję, a jeśli nie, to muszę powiedzieć, że nasz Marzyciel ma ogromne zdolności aktorskie!).
Po chwili zmieszania do Matiego dotarło kim jesteśmy i co przynosimy - dopiero wtedy przyszedł czas na radość ze ślicznego, wymarzonego laptopa. Ale zanim sprzęt ukazał się naszym oczom w pełnej okazałości, należało przebić się przez wszystkie zabezpieczenia, taśmy i kartonowe pudełka. Po tej ciężkiej pracy czekała jednak nagroda - lśniący laptop, od tej chwili należący już tylko i wyłącznie do Mateusza. Kolejne schody zaczęły się tuż po odpaleniu maszyny - trzeba było komputer skonfigurować, co sprawnie uczynił Przemek. Kilkanaście minut później, które upłynęły nam na sympatycznej rozmowie, sprzęt był gotowy do użycia.
Niestety Mati wraz z mamą musieli się już powoli zbierać, ponieważ czekała ich jeszcze bardzo długa droga do domu, a po całym dniu badań zmęczenie dało o sobie znać. Mati, chociaż padnięty, cieszył się (mam nadzieję) z naszej wizyty i otrzymanych prezentów.
Jeszcze tylko kilka zdjęć, szybkie przepakowanie sprzętu z pudeł do specjalnej torby i już gotowi byliśmy do drogi.

Mam nadzieję, że ten dzień, chociaż strasznie męczący, pozostanie w pamięci Matiego na długo, szczególnie, że z pamiątki „materialnej” nasz Marzyciel na pewno często będzie korzystał.