Moim marzeniem jest:

Wyjazd z Tatą na finał ligi mistrzów do Rzymu (27 maja)

Maciek, 14 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-12-12

Na samą myśl o spotkaniu z Maćkiem - uśmiecham się, no ale po kolei :)
Wraz z Anią, w piątkowe popołudnie, wybrałam się do Karnkowa, gdzie mieszka nasz nowy Marzyciel. Spotkanie zaplanowałyśmy na okolice godziny 15, bo właśnie wtedy Maciek wraca ze szkoły. Bez problemów znalazłyśmy małą miejscowość, a kolejno nasze miejsce docelowe. Trzeba przyznać, że wskazówki Maćka bardzo nam pomogły. Uzbrojone w lodołamacz (za który posłużyła gra Need for Speed Undercover), aparat i uśmiech zadzwoniłyśmy do domu Maćka. Stojąc w koszulkach (bo przecież spełnianie marzeń daje tyle energii) zobaczyłyśmy samego zainteresowanego w oknie. Otworzyły się drzwi, a nasze spotkanie zaczęło się...
Zostałyśmy ciepło przywitane przez Maćka i jego mamę. Podczas gdy Ania z mamą wypełniała RPM - ja zajęłam się najprzyjemniejszą częścią wizyty. Maciek zaprosił mnie do swojego pokoju, gdzie okazało się jak szerokie ma zainteresowania: geografia i przyroda, jednak co ważne, nie programy w TV, a książki, bardzo lubi oglądać mecze z tatą, grac w FIFĘ z bratem, no i oczywiście "Need for Speed". Powoli zaczęło wyłaniać się marzenie: ważny mecz. Wraz z Maćkiem przeszukaliśmy strony internetowe w poszukiwaniu właśnie tego wyjątkowego. W tym momencie dołączyła do nas Ania. Rozmowa o meczach zawrzała no i ujawniło się definitywne marzenie: pojechać z tatą na finał Ligi Mistrzów do Rzymu (27 maja). Spędziliśmy wspólnie jeszcze troszkę czasu przeglądając strony internetowe o Lidze Mistrzów i kolejno o przyrodzie, zachwycając się pięknem i możliwościami wielu zwierząt. Niestety musiałyśmy wracać do Warszawy, przy wyjściu udało nam się poznać jeszcze tatę Maćka. 
Pełne optymizmu ruszyłyśmy w drogę powrotną. Teraz czas na spełnienie marzenia Chłopca o szczęśliwych oczach.
 

inne

2009-05-27

We wtorek w południe spotkaliśmy się na lotnisku, by wyruszyć w podróż do wiecznego miasta.
Maciek był bardzo podekscytowany zarówno czekającą go podróżą, jak i zbliżającym się wielkimi krokami meczem - finałem Ligi Mistrzów.
Rzym przywitał nas upalną pogodą i duszącym aromatem kwitnących kwiatów. Do mieszkania podwiózł nas bardzo miły kierowca z Ambasady Polskiej, a wieczorem udaliśmy się na powitalną kolację do domu Państwa Lachewiczów.
Były włoskie pizze, Maciek (syn Państwa domu - również nasz marzyciel) raczył nas swoimi żartami i wierszami, a róże rosnące na balkonie roztaczały swój magiczny czar.
W środę rozpoczął się TEN DZIEŃ. Rozpoczęliśmy go od audiencji na Placu Św. Piotra,kibice Barcelony mieli tam wyraźną przewagę liczebną, było ich też bardziej słychać.Po audiencji poszliśmy na typowy włoski obiad, po czym zabraliśmy się do przygotowań do wyprawy na mecz.
Stadio Olimpico tętniło niczym ul, jeszcze zanim rozpoczął się mecz.
Po kupieniu pamiątkowych szalików, Ok. 18-tej Maciek wraz z Tatą weszli na stadion, a po chwili otrzymałam SMS-a:" Jesteśmy na miejscu. Jest wspaniale".
Mecz zakończył się wygraną Barcelony, co było skrytym życzeniem Maćka. Po wręczeniu pucharu zwyciezcom, nieco zmęczony, lecz szczęśliwy marzyciel Maciek opuścił Stadion Olimpijski.
Jako, że Maciek stwierdził, że jego marzenie zostało spełnione, otrzymał dyplom potwierdzający realizację tego wspaniałegio marzenia.
Zaczęliśmy wracać do domu, co nie było łatwe, zważywszy na wylewającą się rzekę kibiców, ale... podwiózł nas nieoceniony Pan Czarek Lachewicz.
Kolejnego dnia rano pojechaliśmy do Bazyliki Św. Piotra, gdzie czekał na nas ks. Paweł i odprawił  Mszę Św. w intencji zdrowia Maćka w jednej z kaplic w Bazylice. Zwiedziliśmy Bazylikę, pomodliliśmy się przy grobie Jana Pawła II, po czym poszliśmy odpocząć w jednej z rzymskich kawiarenek.
Następnie pojechaliśmy do  Kolegium Polskiego, gdzie już czekał na nas Ks. Jan i pokazał nam najcenniejsze pamiątki po papieżu Janie Pawle II. Obejrzeliśmy wzruszające zdjęcia Jana Pawła II, Jego odręczne zapiski.
Maciek dotykał szat Ojca Św., siedział przy jego biurku i na jego łóżku.
Ponieważ rozpoczęliśmy ten dzień bardzo wcześnie, pojechaliśmy odpocząć, po czym udaliśmy się by zobaczyć słynną Fontannę Di Trevi.Maciek wrzucił tam pieniążek, co jest równoznaczne, że do Rzymu wróci (wiem, bo  już to sprawdziłam na sobie).
Wieczorem ponownie zostaliśmy zaproszeni przez P. Danutę i Maćka Lachewiczów na kolację, gdzie zostaliśmy uraczeni najbardziej tradycyjnymi włoskimi przysmakami. Po chwili dołączył do nas Pan Czarek.
Nieco zmęczeni, ale uradowani wróciliśmy do Polski.

W imieniu Fundacji Mam Marzenie oraz swoim pragnę gorąco podziękować:

  • Firmie FORD, a szczególnie Pani Monice Dobrolubow za ogromne zaangażowanie w spełnienie marzenia Maćka -ofiarowanie biletów na mecz
  • Ambasadzie Polskiej w Rzymie, a zwłaszcza P. Ewie Maciejak, za wszechstronną pomoc
  • P.P. Danucie, Cezaremu oraz Maćkowi Lachewiczom za gorące przyjęcie i gościnę
  • Księdzu Pawłowi Wołczańskiemu za odprawienie Mszy Św. w Bazylice Św. Piotra oraz pokazanie nam grobu Jana Pawła II
  • Księdzu Janowi Słowińskiemu za oprowadzenie nas po Kolegium Polskim, pokazanie cennych pamiętek po Ojcu Świętym

Bardzo dziękuję za cudowne chwile, które nasz marzyciel Maciek zapamięta dzięki Państwu na długo.