Moim marzeniem jest:

Polecieć samolotem do delfinów

Adrian, 5 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2009-11-08

Na pierwsze spotkanie z naszym nowym Marzycielem Adrianem pojechaliśmy do jego domu do Józefowa. Dzięki Jackowi i jego GPSowi dotarliśmy bez żadnych kłopotów.
Kiedy z Dagmarą weszłyśmy do domu, powitała nas cała rodzinka - Adrian, jego mama, brat i śliczny mały kotek, który okazał się być słodkim łobuzem. Kiedy Adrian otworzył prezent, który dla niego przyniosłyśmy - długi tor do ścigania się dla samochodów - kotek natychmiast zajął się opakowaniem, a Adrian zabawą. Okazało się, że tor ma aż 2 metry długości! Samochody mogły więc naprawdę się rozpędzić i jak błyskawice jechać do mety.
Po wspólnej zabawie, zaczęliśmy rozmowę o marzeniach. Adrian zastanawiał się chwilkę, ale pomysł na marzenie musiał zrodzić się w jego główce wcześniej, bo dość szybko odpowiedział: "Chciałbym zobaczyć prawdziwe delfiny. I polecieć do nich samolotem". Adrian chciałby pogłaskać delfinki i zobaczyc jak pływają. No i bardzo ważne - chciałby polecieć do nich samolotem, bo jeszcze do tej pory nie miał okazji podróżować tak wysoko w powietrzu. Na tą wyprawę marzeń bardzo chciałby zabrać ze sobą mamę i brata.
Adrianku, zabieramy się do pracy! Postaramy się, żeby już niedługo Twoje marzenie spełniło się i żebyś zobaczył prawdziwe delfiny!

Jeżeli masz możliwość w jakikolwiek sposób pomóc w realizacji marzenia Adriana, bardzo prosimy o kontakt!

Magda Zagrajek - tel. 509531414, magda.zagrajek@gmail.com

 

inne

2010-05-31

   Ostatni tydzień maja wspólnie z Adriankiem możemy uznać za najbardziej "marzycielski" - wtedy właśnie spełniło się Jego największe marzenie - spotkał się z prawdziwymi delfinami!

   Wszystko zaczęło się, kiedy 26 maja spotkaliśmy się z Adrianem, jego mamą i bratem Patrykiem na lotnisku, żeby udać się na wyprawę do Rzymu. Był to pierwszy lot samolotem chłopca i jego rodziny, więc wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani. I choć nie obyło się bez turbulencji, to dolecieliśmy szczęśliwie. Na lotnisku czekał na nas Pan z ambasady, który zawiózł nas do hotelu. Chociaż byliśmy trochę zmęczeni, to po niedługim odpoczynku postanowiliśmy pójść na spacer po okolicy. I ku uciesze Adrianka, od razu trafiliśmy na plac zabaw :) oczywiście nie mogliśmy go ominąć, więc poszliśmy na karuzelę i huśtawki. Ten miły wieczór zakończyliśmy prawdziwie włoską kolacją - pizzą.

   Następnego dnia poszliśmy na zwiedzanie Rzymu. Zaczęliśmy od Fontanny di Trevi, do której każdy z nas wrzucił pieniążek, żeby jeszcze kiedyś tu przyjechać. Później poszliśmy do koloseum, a ponieważ Rzym jest ogromny, a my mali i nie dalibyśmy rady zobaczyć wszystkiego, to po południu pojechaliśmy zwiedzać to piękne miasto piętrowym autobusem bez dachu, który Adrianek bardzo polubił.

   Kolejny dzień był najważniejszy spośród wszystkich - bo to właśnie wtedy mieliśmy zaplanowany wyjazd do parku Zoomarine, gdzie są delfiny! Okazało się, że niedługo po tym, jak dojechaliśmy, delfinki miały swój pokaz. Poszliśmy więc zająć najlepsze miejsca, ze świetnym widokiem i czekaliśmy, aż wypłyną. I po kilkunastu minutach naszym oczom ukazały się 4 śliczne delfiny wraz ze swoimi opiekunami. Przez ponad pół godziny pokazywały nam wspaniałe sztuczki, pływały i bawiły się z opiekunami. Na koniec pomachały nam płetwami. Ale dla Adrianka wcale nie był to koniec przygody z tymi zwierzakami. Pan biolog, z którym poznaliśmy się przed pokazem, zabrał nas "za kulisy" i pokazał z bliska basen, a w nim - delfina Pako, który był tuż obok Adrianka! Pako oraz jego opiekunka Regina przywitali się z nami i Pako zaczął prezentować swoje umiejętności specjalnie dla Adriana. Następnie chłopiec mógł w nagrodę za pokaz dać Pako jego ulubione ryby, a później nawet dotknął jego mokrego ogona. Na koniec jeszcze Pako pozował do zdjęcia, machając pięknie swoją płetwą :) ale było fajnie! Gdy kupiliśmy na pamiątkę pluszowe delfinki, Adrianek od razu nazwał je Pako. I powiedział, że jak dorośnie, to zostanie opiekunem i treserem delfinów.

   Następne dwa dni upłynęły nam bardzo szybko. W sobotę pływaliśmy Tybrem w takich specjalnych turystycznych łódkach i byliśmy w zoo, a całą niedzielę spędziliśmy nad morzem w dzielnicy Rzymu Ostii. Było piękne słońce, więc siedzieliśmy na plaży, a część z nas także w morzu :)

   Ostatniego dnia musieliśmy wstać bardzo wcześnie rano, żeby zjeść śniadanie i zdążyć na samolot. Dzięki Panu z ambasady, który również i tym razem po nas przyjechał, zdążyliśmy bez problemu i niedługo potem siedzieliśmy na swoich miejscach gotowi do startu. Kiedy jechaliśmy już na pas startowy, Adrianek wyjrzał za okno i machając rączką powiedział: "Papa Rzymie, papa delfinki! Wrzuciłem pieniążek do fontanny, więc jeszcze do was wrócę!!!"