Moim marzeniem jest:

Meble do swojego pokoju

Kasia, 7 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-01-22

 

W poniedziałkowy wieczór wybrałyśmy się z pierwszą wizytą do Kasi, naszej nowej Marzycielki. Styczeń przypomniał chyba sobie, że jest zimowym miesiącem i jakoś zaczął dopasowywać aurę do pory roku. Ale nawet ten chłodny dzień nie był w stanie zmienić naszych planów.

Kasia czekała na nas chyba dość niecierpliwie, ale jednocześnie była skrępowana naszą obecnością. Cichutko i nieśmiało odpowiadała na pytania.

Lodołamacz nieco pomógł. Kasia dostała od nas wielką księgę rebusów i zagadek, blok rysunkowy i kredki (dwustronne! Zupełna nowość na rynku!), małą, różową torebkę, która pomieści różne ważne rzeczy i małego miśka, w sam raz do przytulania.

Rozmawiałyśmy z Kasią na różne tematy. Opowiadała nam o swoich braciach, o swoich ulubionych zabawkach, o koleżankach. O nowym domu i nowym pokoju, który ma niebieskie ściany. O bajkach. O ulubionej aktorce. My z kolei opowiedziałyśmy Kasi o Fundacji i o tym, jakiego rodzaju marzenia możemy spełnić.

Kasia nie zastanawiała się nad marzeniem wcale, od razu wiedziała, jakie ono ma być. Nasza Marzycielka bardzo chciałaby dostać meble do swojego nowego pokoju. Dobrze by było - powiedziała - żeby miały jakieś niebieskie akcenty. Kasia chciałaby, żeby wśród tych mebli znalazło się m.in. biurko, przy którym będzie mogła odrabiać zadania domowe. Przecież każdy musi mieć wygodne miejsce do nauki!

 

spotkanie

2007-02-04

 

Niedzielne popołudnie podczas ferii zimowych to doskonała pora na składanie wizyt. Dlatego postanowiłyśmy odwiedzić naszą marzycielkę Kasię, która została przeniesiona do innego szpitala.

Po długich poszukiwaniach miejsca pobytu naszej marzycielki dotarłyśmy na właściwe piętro i ujrzałyśmy, jak winda, wraz z dziewczynką w środku, zamyka się i jedzie na dół. Było to dla nas szokiem, ale postanowiłyśmy spokojnie poczekać na małą w jej sali. I rzeczywiście za chwilę przybyła. Tego dnia miała sporo wizyt, a gdy przyszłyśmy akurat odprowadzała swoją ciocię.

Podczas tych odwiedzin poznałyśmy babcię Kasi. Była bardzo zainteresowana pracą fundacji. W ramach podwieczorku dostałyśmy po kawałku ciasta. Kasia nie miała apetytu, ale oczywiście razem z babcią uznałyśmy, żeby być zdrową, dziewczynka musi jeść. Marzycielka, tak jak poprzednim razem, mało się odzywała. Jednak było widać, że nasza wizyta sprawia jej przyjemność. A nam było miło słyszeć, że Kasia czuje się lepiej (sama to powiedziała:)). Mamy nadzieję, że z każdym dniem będzie zdrowiała. 

 

spełnienie marzenia

2007-02-09

 

W piątkowe południe, 9 lutego, dzień przed urodzinami Kasi, wszystko było gotowe - meble zapakowane do samochodu, podróżnicy w humorach wybornych.

Wyposażeni w mapy, wszelkie możliwe instrukcje i same dobre myśli ruszyliśmy w drogę, wiedząc, że u celu naszej podróży (nie aż takiej długiej) czeka na nas Marzycielka. Zanim wyjechaliśmy z Wrocławia, trzydziesty ósmy raz sprawdziłam, czy wzięłam adres Kasi.

Kasia czekała na nas w domu razem z babcią, mamą i braćmi - Grześkiem i Krzysiem. Ustaliłyśmy z Kasią, że najpierw wniesiemy wszystkie meble, ustawimy je tak, jak trzeba, a potem poprosimy, żeby oceniła efekt końcowy. Kasia, z godną podziwu cierpliwością i opanowaniem czekała, a ja razem z moimi pomocnikami zabrałam się do dzieła. Grzesiek, starszy brat Kasi, włączył się do rozpakowywania mebli (silny chłopak z niego, we dwójkę przestawiliśmy regał!). Mały Krzyś dotrzymywał towarzystwa Kasi.

Kiedy już posprzątaliśmy wszystkie kartony i folie, zeszliśmy po naszą Marzycielkę. Nie mówiła za wiele, powoli wspinała się po schodach. Napięcie rosło. Wiadomo, że ośmioletnie dziewczynki potrafią być bardzo wymagające, więc z niepokojem wyczekiwałam pierwszej reakcji. Uśmiech, który rozjaśnił buzię Kasi, powiedział mi wszystko! Ufff, meble znalazły akceptację! Mały Krzyś sprawdził jeszcze tylko, czy wszystkie szuflady działają prawidłowo (działały!) i można było świętować urodziny Kasi! Tort urodzinowy był pyszny! Puszysty, kremowy, ozdobiony kolorowymi kwiatkami. W czasie biesiadowania Kasia i Jej Mama planowały, co ustawią na półkach. Pierwsze zadanie Kasi: przenieść wszystkie pluszaki i poustawiać na półkach książki. Przy nowym biurku Kasia rozpocznie naukę już w tym tygodniu.

Ani się obejrzeliśmy, a nasza Marzycielka zniknęła nam z pola widzenia. Gdzie ją znaleźliśmy? Oczywiście w jej własnym, umeblowanym już, pokoju!

Nie chcąc nadużywać gościnności domowników zaczęliśmy szykować się do drogi. Pożegnanie było krótkie, ale bardzo serdeczne. Kasia pomachała mi na "do widzenia" i poszła do swojego pokoju. A w moim sercu w to lutowe popołudnie zagościła wiosna!

Za pomoc w realizacji marzenia dziękujemy:

- pani Beacie Raczyńskiej - Ferenc, dyrektor wrocławskiego salonu Meble Agata

- panu Krzysztofowi Gago