Moim marzeniem jest:

wyjazd do Disneylandu

Krystian, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Olsztyn

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-01-06

W jesienne przedpołudnie 19.10.2008 pojechałyśmy z wolontariuszką Małgosią na pierwszą wizytę w Sołdanach pod Giżyckiem, aby poznać naszego Marzyciela Krystiana. Okazało się ze jest to bardzo przystojny 9-latek z czarnymi oczami i zawsze roześmianą buzią. Jako lodołamacz Krystianek dostał klocki, z których mógł ułożyć zielonego robota. Był jednak tak zajęty rozmową z nami, że nie zdążył nawet zbudować chociaż małej części tego dziwnego stwora.

Nasz Marzyciel bardzo lubi jeździć samochodem i ciągnikiem, czasami nawet jako kierowca, oczywiście na kolanach taty. Krystian wraz ze swoim młodszym bratem, 6-letnim Sebastianem tworzą zgrany duet i są bardzo towarzyscy. Można z nimi spędzić cały dzień i nie nudzić się nawet przez minutę! Chłopcy najchętniej lubią bawić się na podwórku, gdzie mają własną piaskownicę i mnóstwo zabawek. Gdy nadszedł czas na wyjawienie nam marzenia, Krystianek powiedział nam, że jego największym marzeniem jest dostać prawdziwego quada. I tutaj niestety czekał go zawód, ponieważ nasza fundacja nie może spełniać tego typu marzeń. Nasz Marzyciel musiał się więc głęboko zastanowić o czym jeszcze marzy i miał wiele propozycji. Ostatecznie zdecydował się na wyjazd do Disneylandu, a gdy dowiedział się że będzie tam mógł pojechać z bratem i rodzicami, był bardzo zadowolony. Marzeniem awaryjnym jest rower, zawsze to w końcu jakiś środek lokomocji. Zabieramy się za realizację marzenia Krystiana

Osoby chcące pomóc w spełnieniu marzenia Krystiana, proszone są o kontakt pod numer telefonu: 516 033 830.

 

inne

2011-06-07

Krystian napisał: "Podobały mi się oba parki Disnney'a. Najbardziej podobał mi się ten pierwszy, bo było tam najwięcej
różnych kolejek. Podobały mi się atrakcje: "Baz astral ", "Dom strachu" i "Samochody", ponieważ było spokojnie i nie szybko. Mój brat jest tylko z nas wszystkich ekstremalny, dlatego lubi szybkość. A w drugim parku podobali mi się kaskaderzy, którzy wyprawiali różne sceny".

I to prawda! Krystian nie należy do chłopców lubiących sporty ekstremalne, dlatego nie dał się namówić na spadającą z 12. piętra windę. Prawdopodobnie dlatego, że dzień wcześniej zupełnie nieświadomie poszedł na jedną z najtrudniejszych, najszybszych i wywracającą się w każdą stronę kolejkę. Prawde mówiąc, ja też drugi raz nie skusiłbym się na "wieżę terroru" - nogi same odrywały się od podłoża, pędziła z zawrotną prędkością, by nagle stanąć na wysokości 12. piętra gdzie otwierało się duże okno. Rzut okiem na Park Disneya i... z impetem w dół. Tyle pisku i krzyków dawno nie słyszałem. Aż wstyd było się bać, bo siedzący obok mnie brat Marzyciela - Sebastian, dzielnie trzymał się niewielkiej linki zabezpieczającej i zszedł z platformy bez większych sensacji żołądkowych. Moja zabawa tego dnia była już skończona...

Disneyland przywitał nas deszczem i deszczem pożegnał. Ale w międzyczasie Krystian świetnie się bawił i odkrywał stworzone dla dzieci atrakcje. Często przewijającym się motywem, była bajka "Auta", którą zarówno nasz Marzyciel jak i jego rezolutny brat bardzo lubią. Te kilka dni upłynęły pod znakiem uśmiechów i czasami nieprawdopodobnych, pełnych autentycznych wrażeń opowieści: 

- A byłeś tu?

- A widziałeś to?

- Ale suupeeeer!

Wspaniale słuchało się tych dziecięcych relacji. Marzenie Krystiana zostało spełnione. Chłopiec czekał bardzo długo, ale w oczekiwaniu tym nie stracił nadziei, że kiedyś do Disneylandu pojedzie. I pojechał! A po drodze - co oczywiste - wygonił podstępną chorobę, która mogłaby mu w tym przeszkodzić. Krystianie, Sebastianie, Agnieszko, Grzegorzu - wspaniale było móc z Wami tam być i to wszystko przeżywać. I choć czasami dostawaliśmy do jedzenia co innego, niż zamówione rzeczy, to miła atmosfera beztroskiej zabawy nigdy nas nie opuszczała. 

Dziękuję wszystkim sponsorom, którzy pomogli nam w spełnieniu marzenia Krystiana. Wierzcie mi, było warto i podjęliście dobrą decyzję. Takimi szczerymi uśmiechami można się karmić na co dzień!