Moim marzeniem jest:

samodzielnie poprowadzić pociąg

Stefanek, 5 lat

Kategoria: być

Oddział: Olsztyn

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Koleje Mazowieckie

pierwsze spotkanie

2010-02-20

Lutowe, leniwe, sobotnie popołudnie. Wybieramy się z Violą do marzyciela Stefana, lat pięć. Wiemy, że lubi pociąg, więc dzielnie w ręku dzierżymy po paczce torów do ulubionych „Tomków” . W drzwiach przywitał nas chłopiec z blond włoskami i czarującym uśmiechem, elegancka koszula zdradzała, że przygotował się do wizyty i oczekiwał z niecierpliwością. 

 - Cześć jestem Gosia.
- A ja mam na imię Stefan - rezolutnie odpowiedział maluch - i już wiedziałyśmy, że mamy do czynienia z nieprzeciętnym malcem. 

 W pokoju uśmiechała się do nas cała konstrukcja szyn, pomostów i podjazdów. Tylko pociągi grzecznie czekały w poczekalni - ale tylko przez chwilę - bo Stefan przy akompaniamencie taty Wojtka wszystko nam pokazywał, wyjaśniał i demonstrował:
 - Tu mieszka Tomek, a tu Piotrek i jego przyczepa, a tam Marta. To jest lokomotywa parowa a to spalinowa - ze świecącymi oczkami opowiadał Stefan.
- A zobaczcie tutaj: mam lotnisko i 2 samoloty! Jeden może lądować na śniegu!

Pasja Stefana jest wielka i wypełnia całe mieszkanie uroczej rodzinki. Tata też podziela fascynację syna – zdradził nam nawet, że jak był mały, to marzył o NRD-owskiej kolejce PIKO (ale i teraz z czułością na nią patrzy w sklepie z zabawkami) - widać po kim malec przejął pasję! W czasie pogawędki dowiedzieliśmy się jak uroczym i wszechstronnym dzieckiem jest Stefanek.

Jest bardzo znany w jednym z olsztyńskich hipermarketów gdyż …. doszedł do wniosku, że ruchome schody niepotrzebnie działają skoro nikt nimi nie jedzie, więc je po prostu... wyłączył! Jak? Ano czerwonym guzikiem – pokazał mamie (podobno wyłączają je tylko w czasie alarmu). A gdy w pobliskiej "Biedronce" pojawiły się nowe chłodziarki, pierwsze co zrobił Stefanek,  to wpełzł pod nie, by obejrzeć jakie mają tam mechanizmy….

Podobno pielęgniarki kochają go nade wszystko – bo jak tu nie kochać malca który przy 40 stopniowej gorączce patrzy na ciebie szklistymi oczkami, obejmuje za buzię i mówi: - Mamuś, ja wiem że ty się martwisz, że jestem chory, ale nie martw się, tylko trochę silnik mi się przegrzał. Zaraz będzie dobrze….

Stefanek doskonale przygotował się do naszej wizyty, bo oprócz wyjściowej koszuli przygotował dla nas z tatą sernik na zimno – P Y C H O T A!!!! To się nazywa dobrze przyjąć gości - iście z polską gościnnością. Viola zajęła się wypełnieniem RPM, a ja grą w domino ze Stefankiem, przemycając w międzyczasie dyskusję na temat marzeń. O czym marzy Stefanek? BY SAMODZIELNIE POPROWADZIĆ POCIĄG!!! – nie było to dla nas zaskoczeniem, wszak z każdego kąta wypełzały do nas pociągi!

Zabawa ze Stefankiem to świetna zabawa i naprawdę nieprzeciętnie spędzony czas, dlatego wprosiłam się już na kolejną zabawę w pociągi – uwierzcie mi warto wpisać się w jego grafik!!! 

Osoby chcące pomóc w spełnieniu marzenia Stefanka, proszone są o kontakt pod numer telefonu: 516 033 830.

 

spełnienie marzenia

2010-07-05

Spotkaliśmy się o świcie (bo 6:30 rano w niedzielę to przecież środek nocy!!!) na dworcu w Olsztynie by pojechać do Warszawy i dać się porwać Kolejom Mazowieckim, a właściwie pani Anetce - dobrej duszy kolei i ambasadorce Stefanowego marzenia. Czym mogliśmy jechać do Warszawy…. oczywiście koleją! Po drodze graliśmy i oglądaliśmy co za oknem się dzieje (Stefan nawet pionki do gier ma w kształcie ciuchci...). Na koniec podróży krótka bitwa balonowa i już po chwili, (czyli 4,5 h... ) byliśmy na Dworcu Warszawa Centralna. Tam za rogiem, na ulicy Towarowej czaiło się (moim prywatnym zdaniem) największe pozytywne zaskoczenie PKP – Muzeum Kolejnictwa. Raj na ziemi dla fanatyków pociągów. Stefan gdy tam wpadł, to po prostu... .ZANIEMÓWIŁ (a nie należy do milczków, bynajmniej!). Szeroko otwarta buźka mówiła wszystko, Stefan był w siódmym niebie – podobnie zresztą jak jego tata (a nawet nie wiem kto bardziej przeżył emocjonalnie tą wizytę - tata czy Stefan??).

Pan przewodnik opowiadał, pokazywał, tłumaczył i pytał, więc bardzo szybko zorientował się ze ma do czynienia z kolejowym profesjonalistą wysokiej wody! Np. na pytanie: Do czego służy ta maszyna? - Do układania torów i podkładów – szybko rzucił Stefan. - A skąd się wzięła nazwa tłuczeń? – Bo tam jest duży tłum! Proste!!!

Po szoku kolejowego muzeum czas na małe co nieco, a później wizyta w Zoo, gdzie Stefan dostał małą pandę – maskotę fundacji działającej przy Zoo. No i panda towarzyszyła już nam w całej podróży jako główny kumpel Stefana! Małpy, nosorożce, słonie i inne bezkręgowce tak wyczerpały nas wszystkich (choć wspólnie uznaliśmy że najbardziej dostojne są orangutany - ach ten czar i urok!), że mieliśmy tylko siłę na spełnienie patriotycznego obowiązku (II tura wyborów prezydenckich) i myk do hotelu by przyłożyć głowę do poduszki.

Poniedziałek miał być tym Wielkim Dniem – Stefan poprowadzi pociąg!! Rano pierwsze słowa Stefana po wyjrzeniu przez okno i zobaczeniu jednego z głównych skrzyżowań warszawskich to: - Jak tu pięęęęęknie!!! Tyle samochodów, tramwajów i do tego pociąg jedzie – mógłbym tu mieszkać!!!!

Przed hotelem czekała na nas niezastąpiona Anetka (którą Stefan pokochał miłością bezgraniczną) i ekipa TVN Warszawa -bo takie marzenia jak Stefana nie zdarzają się często, więc warto o tym opowiedzieć szerszej publiczności – nieprawdaż? Najpierw jechaliśmy na trasie Warszawa - Ochota do Sulejówka - Miłosna czyli przez całą Warszawę. Stefan był w kabinie maszynisty i nawet czasami siedział na jego kolanach (ale tsssss, to mała tajemnica!). Potem pojechaliśmy do Warszawy - Grochów, a ściślej mówiąc do Sekcji Napraw i Eksploatacji Taboru, gdzie Stefan mógł robić wszystko... no, prawie wszystko :-) Jedynie pod okiem Naczelnika owej Sekcji, Pana Krzysia było więc wchodzenie pod pociąg, do myjni pociągowej, naprawianie hamulców i takie tam inne standardowe naprawy i renowacje pociągów. Na koniec Stefan odjechał... tym razem samodzielnie, jedynie przy akompaniamencie maszynisty, Pana Sławka i donośnym trąbieniu pociągu! Na szczęście Stefan raczył wrócić do zajezdni by udzielić końcowych wywiadów do telewizji TVN.

Powrót do centrum tym razem kolejką piętrową a na koniec jeszcze jedna niespodzianka... na peronie czekał na Stefana Pan Naczelnik Marcjusz z wielką paką (bo nie można powiedzieć paczką, zobaczcie na zdjęciach!!!!) prezentów. Stefan zaniemówił po raz wtóry! Tata zresztą też!

Ufff to prawie wszystko z poniedziałku, obiad i podróż powrotna…… fajnie jest poprowadzić samodzielnie pociąg!!!!!!

A teraz zobaczcie sami...

http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1663725,0,,najmlodszy_maszynista_w_stolicy,wiadomosc.html

 

Fundacja Mam Marzenie pragnie serdecznie podziękować:


Panu Arturowi Radwanowi, Prezesowi Zarządu "Koleje Mazowieckie - KM" Sp. z o. o.

Panu Kamilowi Migała, z Biura Rzecznika Prasowego "PKP Intercity" S.A.

Panu Ferdynandowi B. Ruszczycowi, Dyrektorowi Muzeum Kolejnictwa w Warszawie

Pani Oldze Zbonikowskiej, z Fundacji Rozwoju Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego PANDA

a przede wszystkim

Pani Anecie Podgajnej, Panu Krzysztofowi, Panu Sławkowi i Panu Marcjuszowi z "Kolei Mazowieckich - KM" za pomoc, zaangażowanie i wielkie serce okazane przy realizacji marzenia Stefanka