Moim marzeniem jest:

Wyjazd na mecz FC Barcelona

Bartosz, 15 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Konsualt RP w Barcelonie

pierwsze spotkanie

2011-03-02


2 marca, razem z Kasią i Jeremiaszem udaliśmy się do 15-letniego Bartka. Marzyciel, z powodu zainteresowania piłką nożną,  jako lodołamacz dostał meczową koszulkę Lecha Poznań.

 

Przez cały czas sprzyjała nam ciepła, rodzinna atmosfera. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, począwszy od ocen w szkole, kończąc na zainteresowaniach. W końcu nadszedł czas wyboru trzech marzeń. Bartek rysunki miał już gotowe. Nie był jednak do końca przekonany, co do ich kolejności.

 

Na trzecim miejscu umieścił Playstation 3 wraz z grą Guitar Hero z pakietem gitarowym. Po długich przemyśleniach jego drugim marzeniem stał się laptop "Apple MacBook Pro". Wybór pierwszego, najważniejszego marzenia, nie był dla Bartka łatwy. Ostatecznie decyzja zapadła. Numer jeden to mecz FC Barcelony z możliwością indywidualnego spotkania zawodników po końcowym gwizdku.

 

Bartku, postaramy się jak najszybciej spełnić Twoje marzenie!

 

Relacja: Michał

spełnienie marzenia

2012-11-06

 

Bartek od dawna interesował się sportem. Sam czynnie trenował piłkę nożną  i nie szczędził sił, by być coraz lepszym. Nadeszła jednak choroba, która wymusiła przerwę  w uprawianiu sportu,  ale pasja przetrwała.

 

Bartek świetnie orientuje się  w futbolu, na temat swojej ukochanej drużyny wie wszystko. Zna jej aktualny i wcześniejszy skład, zna dzisiejszy i wczorajszy koloryt koszulek, zna wyniki najważniejszych meczów. Potrafi świetnie scharakteryzować Messiego, potrafi uargumentować dlaczego akurat on ma prawo być nazywany piłkarzem wszechczasów.

 

Po ponad rocznym oczekiwaniu na spełnienie marzenia, nadszedł wielki dzień - mecz FC Barcelony na Camp Nou. Na wspólne zdjęcie z idolami trudno było liczyć, ale już sama wizja oglądania meczu na Camp Nou, budziła wiele radości i emocji.



Dzień meczu - sobotę  3.11.2012 - rozpoczęliśmy wizytą w Muzeum FC Barcelony. Z radością obserwowaliśmy Bartka. Podchodził do tablic interaktywnych, zatrzymywał się, długo studiował. Był wyraźnie w swoim świecie. Zwiedziliśmy  stadion, na razie pusty, ale właśnie dlatego budzący tak wiele refleksji, marzeń. Ów historyczny rys był dobrym wstępem do tego, co miało wydarzyć się  wieczorem.

 

Kiedy nadeszło popołudnie, Bartek był  elegancko ubrany, bo już wiedział, że pojawiła się szansa na zdjęcie z bohaterami wieczoru. Dołączyli do nas, również odświętnie ubrani, dwaj inni Marzyciele - Dominik i Tomek, dla których świat bez Messiego nie może istnieć. Emocje czekały nas wielkie,  co potwierdzały wypieki na twarzach. Każdy z chłopców mógł stanąć w rogu boiska, na którym na 20 min przed meczem drużyna robiła rozgrzewkę. Bartek pozował do zdjęcia, a w tle miał tych, których na co dzień obserwuje, których poczynania i osiągnięcia śledzi bezustannie, którzy są dla niego wzorem.

 

Godzina 17.45 - za kwadrans początek meczu. Nagle .... niespodzianka - nasi marzyciele są zaproszeni, trudno uwierzyć, na środek stadionu. Tego się nikt nie spodziewał! Stąpają w uniesieniu po miękkim dywanie murawy, czują ją pod własnymi stopami! W napięciu czekają na środku stadionu. Chłoną tę chwilę. Mają poczucie, że są wybrańcami. 7 minut do meczu, na stadionie 80 tysięcy kibiców, a środek murawy należy do nich. Nagle podbiega drużyna, na moment, ale tak istotny dla chłopców.



Z prawej strony Bartka stanął David Villa, po lewej Sergio Busquets. Hernandez Xavi wykorzystał okazję, by właśnie z Bartkiem "przybić  piątkę". Tymczasem Leo Messi  musiał się  schylić i zawiązać but. I nagle, podnosząc się ... dotknął głową ramienia Bartka. To miejsce na ramieniu Bartka, "naznaczone przez boskiego Leo",  każdy chciał zobaczyć.



Potem już pośpiech i bieg na nasze miejsca na stadionie.  Bartek po drodze nie odpowiadał na żadne pytania.  Kręcił bezustannie głową, jakby miał do powiedzenia rzeczy, których słowem wypowiedzieć się nie da. Jakby nie wierzył w to, co się stało. Dotarliśmy do naszych miejsc na stadionie.To nie były przypadkowe miejsca. Nasi Marzyciele byli  VIP -ami,  zatem dane im było przeżywać mecz w luksusowych warunkach.  W loży serwowano drinki i wyszukane specjały kulinarne Katalonii, ale nasi mali piłkarze jak na kibiców przystało, pozostali przy coli i chipsach.



Mecz był wielkim widowiskiem, chociaż  Leo Messi, który w przeddzień został ojcem małego Thalgo, nie zdobył bramki tego wieczoru. Barca wbiła jednak 3 gole Celcie, co wzbudziło zadowolenie naszych małych pasjonatów.To był niebywały, niecodzienny, obfitujący w wiele radosnych emocji dzień. Taki dzień może dokonać zwrotu w życiu.

 

Bartek przeżywał mecz nawet w nocy. Tato chłopca słyszał jak przez sen wydaje komendy: „podaj, podaj!". Pewnie rozgrywał jakiś mecz, albo brał udział w intensywnym treningu. Na jawie Bartek zaczął snuć nowe plany. Jak wrócić do uprawiania sportu, jak rozwijać swój piłkarski talent. Widać  było,  że dostał skrzydeł,  więc trzymamy kciuki za jego zdrowie i karierę na wszystich boiskach świata.

 

Relacja: Alina