Moim marzeniem jest:

Spotkanie z lwem

Tobiasz, 9 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Łódź

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Łódzki Ogrod Zoologiczny

pierwsze spotkanie

2007-01-31

TobiaszWyposażone w mapę, dokładny opis dojazdu, ogromne pokłady zapału i twarz rozjaśnioną uśmiechem razem z Dorotką ruszyłyśmy na długo oczekiwane spotkanie z małym Marzycielem - Tobiaszem.

 

Dzięki dokładnym i skrupulatnym wytycznym mamy Tobiasza szybko pokonałyśmy drogę i mogłyśmy rozpocząć kolejną długą, mającą na celu wywołanie wielkiego uśmiechu na dziecięcej twarzy, rozmowę. Zaopatrzone w "zwierzęcy" lodołamacz, w którego skład wchodziła encyklopedia zwierząt i książeczka z naklejkami przedstawiającymi bardziej i mniej dzikie gatunki, zapoznałyśmy się z Tobiaszem. Trafiłyśmy akurat na porę jedzenia, a że wiadomo, że jak Polak głodny to i zły, poczekałyśmy cierpliwie aż mały brzuszek się zapełni. Niestety ciekawość chłopca wzięła górę i jak tylko zobaczył wielką zieloną torbę, w której kryły się jakieś tajemnicze prezenty - o dalszym jedzeniu nie było mowy!

 

Tobiasz był niezwykle zainteresowany wielką księgą zwierząt. Dorotka trzymała samą książkę, a chłopiec szybko i niecierpliwie przerzucał kartki. Tak by chciał przeczytać od razu całą! Wśród wielu zabawek Tobiasza wypatrzyłam sporo zwierzątek, widać zoologia to jego pasja. Szczególnie ruchliwy i pobudzony był, kiedy położyłyśmy obok niego małego lwa. Aby dać chłopcy chwilę odpocząć, zrobiliśmy przerwę na "biurokracyjne" obowiązki przy ciepłej herbacie i cukierkach - przy okazji dowiedziałyśmy się więcej o chorobie chłopca, spędzaniu przez niego czasu i ukochanym piesku Timonie. Nie byłyśmy do końca pewne, że trop, na który zostałyśmy naprowadzone przy pytaniu o marzenie (lew) jest właściwy. Starałyśmy się wymyślić jakąś dodatkową metodę, by sprawdzić, jakie jest największe marzenie Tobiasza. Po wielu mniejszych znakach nabrałyśmy stuprocentowej pewności, że motywem przewodnim jest lew, kiedy Tobiasz zaczął krzyczeć i wołać nas wszystkich, kiedy zobaczył w telewizji reklamę batona "Lion". Za dużo sygnałów, żeby można było je zignorować.

 

Jasne było, że marzeniem Tobiasza jest spotkanie z lwem. Ruszymy więc do pracy! Oczywiście ideałem byłaby wizyta prawdziwego, afrykańskiego króla zwierząt? Tylko czy to nie będzie zbyt duża dzikość dla tak małego chłopca? Nie podlega dyskusji, że lew, czy to mniej bądź bardziej oryginalny - BĘDZIE!

 

inne

2009-04-15


Marzenie Tobiasza spędzało nam sen z powiek niemalże rok. Aż wreszcie nadszedł ten upragniony dzień czyli 20.11.2007.
Wszystko zaczęło się o godz. 10.00, kiedy to gotowe do boju zwierzęta z łódzkiego ZOO ;-), pod czujnym okiem swoich opiekunów, zapakowały się do jednego z naszych samochodów. W międzyczasie Dorota i Ola udzieliły wywiadu dziennikarce radia ESKA. I wszystko zapowiadało się świetnie do czasu, aż nie wyjechaliśmy na jedną z głównych dróg wylotowych Łodzi. Tam gigantyczny korek odebrał nam nieco entuzjazmu. Ale co to dla nas :-D W myślach każdy powtarzał sobie powiedzenie "przez trudy do gwiazd". I w ten sposób po trudach podróży, z lekkim poślizgiem dotarliśmy do domu Tobiasza. Oprócz naszego Marzyciela czekali na nas także jego rodzice i maleństwo pod sercem mamy .
Spełnianie marzenia zaczęło od wkroczenia lwa "Moniki". Król zwierząt zapowiedział, że nie przyjechał sam. Po czym w pokoju zaczęły pojawiać się inne zwierzęta. Pierwszy był lemur. Od razu zdobył sobie wielkie serce Tobiasza i sympatię wszystkich tam zebranych. Na początku nieśmiały i nieco zdezorientowany. Jednak po chwili, nakarmiony przez Tobiasza ruszył na podbój całego pokoju i wtedy już było go wszędzie pełno. Kolejnym gościem Tobiasza była tchórzofretka. A potem przyszedł czas na królika. Mięciutkie futerko zwierzaka wyraźnie sprawiło naszemu Marzycielowi przyjemność podczas przytulania go. Oczywiście przez cały czas w pobliżu buszował ciekawski lemur .
Następnie pojawiły nieco bardziej egzotyczne zwierzęta. Najpierw jaszczurka a po niej wąż. Ku zdumieniu wszystkich Tobiasz ani chwili nie zawahał się przed dotykaniem i głaskaniem zwierząt. Był ciekawy ich wyglądu i tego co o nich opowiadała pani opiekunka. Na koniec przyszedł czas na prezenty, które miały Tobiaszowi przypominać o tej nietypowej wizycie. I tak nasz Marzyciel stał się posiadaczem zegarka i poduszki z lwem, Encyklopedii Zwierząt, bajki na DVD, soczków, maski lwiątka i pluszaków. Drobne upominki zostawili także pracownicy ZOO. Podsumowaniem marzenia był oczywiście dyplom dla Tobiasz i konsumpcja pysznych słodkości.
Ponieważ przyszedł czas zajęć lekcyjnych Tobiasza, pożegnaliśmy się z naszym Marzycielem i jego przesympatyczną rodziną i ruszyliśmy z powrotem do Łodzi. Cel został osiągnięty a nasze serca urosły widząc radość i zadowolenie naszego Marzyciela. Teraz przyszedł czas na kolejne marzenia...