Moim marzeniem jest:

Laptop

Arek, 14 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Łódź

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-11-28



We wtorek, 28 listopada wolontariusze Dorota, Monika i Adam (czyli skromny autor niniejszej relacji) wyruszyli w mglisty wieczór do Chechła II, gdzie mieliśmy odwiedzić Arka. Mimo wątpliwości nawigacyjnych i ucieczek przed pędzącymi tirami, udało nam się dotrzeć do domu Arkadiusza.



Powitała nas Mama Marzyciela i zaprowadziła do pokoju chłopaka. Okazało się,że przyjechaliśmy w porze snu Arka, w związku z czym z początku był trochę nieprzytomny, ale w ciągu wizyty był coraz bardziej aktywny, skory do rozmów i towarzyski. Mimo, że ze snem na powiekach, Arek wiedział kim jesteśmy i o czym przyjechaliśmy z nim porozmawiać. Tak też zaczęła się rozmowa o marzeniach.



Na początku Arkadiusz wyznał nam, że chciałby zobaczyć na własne oczy i zwiedzić piękny zamek Neuschwanstein w Niemczech. Pokazał nam nawet zestaw puzzli z wizerunkiem tej zachwycającej budowli. Należy tu nadmienić, że puzzle są, obok modeli motocykli i samochodów (także sterowanych radiem), pasją Arka. Niestety sam marzyciel zrezygnował z realizacji tego pragnienia ze względu na zły stan zdrowia. Stwierdził bardzo poważnie, że nie chciałby uczestniczyć w takiej wycieczce nie będąc na siłach, żeby wszystko podziwiać.



Kolejnym pragnieniem chłopca był quad. Jednak statut naszej fundacji nie zezwala na obdarowywanie Marzycieli pojazdami z silnikiem spalinowym, a quadem elektrycznym Arek nie był zainteresowany. Tak doszliśmy do następnego marzenia, czyli laptopa (oczywiście jak najbardziej ?wybajerzonego?). Na to złożyły się dwa czynniki: po pierwsze komputer Arka jest już nie pierwszej młodości i zaczyna szwankować, a najnowsze gry na nim już nie chcą chodzić. A po drugie laptopa mógłby bez trudu zabierać do szpitala.



Kolejnym pragnieniem Arkadiusza jest nowe wyposażenie jego pokoju wraz z telewizorem i zestawem kina domowego. Arek był przygotowany bardzo profesjonalnie: miał katalog mebli i bardzo sprecyzowane życzenia łącznie z żyrandolem.



Potem zrobiliśmy pamiątkową fotografię i wróciliśmy do Łodzi, a Arek do przerwanego wypoczynku.






inne

2009-04-15

W przedświąteczny czwartek miało się spełnić marzenie Arka z Chechła II - chłopak pragnął mieć laptopa, żeby móc również podczas pobytów w szpitalu grać w swoje ulubione gry i oglądać filmy DVD.

Z Marzeną "Brzozą", Łukaszem "Luką" i naszym Marzycielem umówiliśmy się sklepie Media Markt w Centrum Handlowym M1. Arek przyjechał tam z Mamą, Łukaszem i panem sanitariuszem z hospicjum. Zajechali, jak na VIP-ów przystało, pod samo wejście. Zaraz też Arek przesiadł się na specjalny pojazd do poruszania się po sklepie zaadaptowany z wózka na zakupy budowlane. Starczyło tam miejsca zarówno dla Arka, jak i jego butli tlenowej, która nie była zbytnią przeszkodą w zakupowym szaleństwie.

Szybko trafiliśmy do alejki pełnej laptopów, gdzie Arkadiusz poczuł się jak w swoim żywiole. Oczywiście od razu do gustu przypadły mu modele z najwyższej półki, które, rzecz jasna, oferowały największe możliwości. Po skrupulatnej selekcji i wyborze konkretnego laptopa przyszła pora na negocjacje cenowe. Tu niezastąpiony okazał się czar Marzeny, która od pana kierownika działu (pozdrawiamy i dziękujemy za miłą i profesjonalną obsługę) uzyskiwała coraz to nowe upusty. Dzięki temu mogliśmy pozwolić sobie na obdarowanie Arka naręczem dodatkowych gadżetów. Oprócz samego komputera w zestawie podarunkowym znalazły się: profesjonalna torba, mysz, pad, karta telewizyjna (ile można grać?) i filmy DVD z ulubieńcem Naszego Marzyciela - Garfieldem. Przy wszystkich decyzjach dotyczących wyboru sprzętu Arkowi pomagał telefonicznie osobisty doradca - komputerowy spec. Linia była wręcz gorąca.

Kiedy wyszliśmy już Media Marktu i zatrzymaliśmy się by chwilę odsapnąć po szaleństwie zakupów i by zrobić kilka fotek Arkadiusza z nowym nabytkiem, powiedział nam, że to najlepszy prezent gwiazdkowy w jego życiu. Takie chwile i takie słowa z ust dziecka, to najlepsze wynagrodzenie za całą pracę wolontariuszy.

Zaraz potem rozstaliśmy się z Arkiem i jego Mamą. Choć mieliśmy wątpliwości, czy cały sprzęt zmieści się do niewielkiego w sumie auta. Mimo naszych obaw wszyscy wszystko się pomieściło i kolejny Marzyciel pojechał do domu by cieszyć się ze spełnionego marzenia.