Moim marzeniem jest:

Pokój księżniczki

Wiktoria, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • EKIPA Z WARSZAWY

pierwsze spotkanie

2009-07-09

   Wiktorię, naszą nową Marzycielkę, odwiedzamy w trakcie jej pobytu w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Lipcowe popołudnie jest pochmurne, zupełnie przeciwnie do oddziałowych sal, pomalowanych na soczyste kolory. Naszą czterolatkę znajdujemy w łóżeczku, oglądającą filmy. Jest wyraźnie zmęczona niedawnymi zabiegami, i mimo zachęty mamy Moniki, nie daje się namówić na rozmowę. Piękne, wielkie, niebieskie oczy Wiki z zaciekawieniem obserwują natomiast zawartość torby, w której znajduje się nasz lodołamacz. Już po chwili, ogromny, pluszowy miś polarny ląduje tuż obok Wiktorii. Co prawda, w łóżeczku zajmuje więcej miejsca niż dziewczynka, ale wydaje się jej to zupełnie nie przeszkadzać. Zdecydowanym ruchem, sama odrywa z pluszowego ucha metkę, misiek zostaje zaakceptowany. W rozmowie z mamą dowiadujemy się, że dziewczynka szczególnie lubi przebierać się za księżniczki. Sama Wiktoria to potwierdza, kiedy proponuję abyśmy jakąś narysowały. Z namysłem wybiera kolory, w jakich mają być poszczególne części garderoby rudowłosej postaci. Mama zdradza nam, że Wiktoria szczególnie lubi kolor zielony, w który najczęściej uwielbia się ubierać. Nasza rysunkowa księżniczka również ma zieloną sukienkę. Kasia opowiada o przeróżnych marzeniach dzieci, które spełnia nasza fundacja. Wiktoria obiecuje pomyśleć, o czym tak najbardziej marzy, albo spróbować takie marzenie narysować, kiedy będą z mamą z powrotem w domu. Obiecuje nam również więcej się uśmiechać, kiedy następnym raz ją odwiedzimy. 

spotkanie

2009-10-28

 Kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że Wiktoria czuje się dobrze i chce z nami porozmawiać o marzeniu, bardzo się ucieszyliśmy. Ten dzień był słoneczny i mieliśmy dobre humory. Okazało się, że mamy do pokonania długą trasę, co nie przeraziło nas zbytnio. Nie spodziewałyśmy się jednak, że w srodku dnia dopadną nas korki. Niestety tak się stało. Przez inne zobowiązania Madzia musiała wracać, a ja poszłam na spotkanie z Wiktorią. Marzycielka, ubrana w przepiękną "księżniczkową" suknię przywitała mnie ze swoimi rodzicami. Zaczęliśmy rozmawiać, śmiać się. Potem Wiktoria zaczęła rysować różne, ale to przeróżne rysunki. Rysowanie to pasja Wiktorii- już od samego rana, jak tylko wstanie jest gotowa to robić. Czas mijał nam bardzo szybko. W końcu Wiktoria była gotowa na to, by narysować nam swoje marzenie. W tym momemncie poprosiła tatę, by wyszedł z domku. W końcu czekała nas bardzo poważna rozmowa. Kiedy drzwi się za tatą zamknęły Wiki powiedziała- "ja bym chciała mieć pokój ksieżnicki i diwan". Jej oczka były przy tym tak rozpromienione, że nie mogłam się od nich oderwać. Wiki powiedziała również, że szafeczki muszą mieć uchwyty, bo inaczej nie wiadomo, jak je otworzyć. No i rzecz jasna księżniczkowe łóżko też musi być. Jednak pasja do księżniczek Wiktorii obecna jest wszędzie. Pełna radości, a takze mając cały czas przed oczami buźkę Wiki musiałam wracać do domu. Nie pozostaje nam w tym momencie nic innego, jak tylko zamienić się w dobre wróżki i spełnić naszej księżniczce Wikuni marzenie.

 

 

Kasia Smolińska

spełnienie marzenia

2009-12-19

Ten mroźny grudniowy dzień zapisze się w naszej pamięci z pewnością.

Z samego rana - bo już o 7- razem ze Sponsorami wyruszyliśmy do Naszej Marzycielki do domku, by spełnić jej marzenie. Mieliśmy mnóstwo paczek, bo przecież prawdziwa księżniczka musi mieć wszystko na tip-top.  I tak jechaliśmy, jechaliśmy po drodze obserwując piękne krajobrazy, i rzecz jasna rozmawiając o Wiki. No i nagle, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, okazało się, że w ślicznym małym domku czeka na nas Nasza Wikunia. Początkowo wystraszyła się ogromnej ilości nowych cioć i wujków. Nasi Sponsorzy zabrali się od razu do pracy, zaś my z Natalką zaczęłyśmy bawić się z Wiki. Na szczęście tym razem Wikunia dużo szybciej nas zaakceptowała i przeróżnym zabawom, tańcom i śmiechom nie było końca.  W pewnym momencie nasi cudowni gospodarze - czyli rodzice i dziadkowie - zaprosili nas na poczęstunek. Wszyscy obecni na realizacji byliśmy zgodni, że takich pyszności dawno nie jedliśmy. Co poniektórzy uprosili nawet przepisy od pani gospodyni. Stół uginał się od ilości przeróżnych potraw - rzecz jasna wszystkie były domowej roboty. Po pysznym jedzonku trzeba było się zabrać znowu do pracy. Zza zamkniętych drzwi słychać było wiertarki, wkrętarki oraz radosne głosy wujków i cioć. Wiktoria z każdą chwilą była bardziej przejęta i nawet chciała podejrzeć, jak wygląda praca przy urządzaniu jej pokoiku. Zapytana - jak go sobie wyobraża powiedziała - no łóżko, szafa i okno. Nasza Mała Marzycielka nawet nie zdawała sobie sprawy, ile niespodzianek było dla niej przygotowanych. Po wielu godzinach nadeszła ta upragnona chwila. Wikunia z zamkniętymi oczkami weszła do swojego księżniczkowego pokoju. I cóż tam zobaczyła - nowe łóżeczko z pościelą, komódkę, regał z książeczkami i zabawkami. W jej nowej szafie wisiała suknia księżniczki, na ścianie obrazek i lampki-kwiatki. Na podłodze piękny, puchaty fuksjowy dywan. Oprócz tego śliczy duży fotel oraz stoliczek i krzesełka z żabkowymi siedziskami. Firanka rzecz jasna również była w księżniczki. Jednak najbardziej przykuł uwagę Wiki ogromny domek dla lalek ( notabene w ciagu dnia podczas zabawy z Wiką dowiedzieliśmy się, że w liście do Mikołaja prosiła o taki domek).  Nasza radość była tym bardziej większa, że ubiegliśmy Mikołaja w tym względzie. Wiktoria była tak przejęta swoim nowym pokoikiem, że nie powiedziała już ani słowa, tylko wodziła oczkami po pokoju, po czym wtuliła się w ramiona mamy. W tym momencie postanowiliśmy się zebrać, by Nasza Księżniczka mogła sama spokojnie wszystko obejrzeć i zacząć się cieszyć. Z ogromną radością w serduchach i na buziach obiecaliśmy powrócić jeszcze do Wikuni, zauroczeni nie tylko okolicą, w jakiej mieszka, ale przede wszytskim cudowną rodzinką. Wyściskaliśmy wszystkich i zebraliśmy się do Warszawy.

 

Cała ta historia nie odbyła by się, gdyby nie cudowni Sponsorzy, którzy pomyśleli o każdym, nawet najmniejszym detalu pokoika Wikuni. Dziękujemy Wam serdecznie DROGA EKIPO za to, że dzięki Wam Nasza Księżniczka ma swój wymarzony pokój. Za to, że po raz kolejny uwierzyliśmy w DOBRYCH ludzi. Wasze zaagażowanie wzbudziło nasz ogromny podziw. Jeszcze raz bardzo, BARDZO serdecznie DZIĘKUJEMY!!!

 

A Tobie Wikuniu życzymy, byś zawsze była taką słodką, roześmianą ksieżniczką i byś pamiętała, że MARZENIA NAPRAWDĘ SIĘ SPEŁNIAJĄ!!!