Popołudniowe słońce gdzieś się skryło za deszczowymi chmurami, my zaś przeciskaliśmy się przez uliczne korki do naszego Marzyciela. Osiedle na którym stał jego blok odnaleźliśmy bez większych problemów, natomiast znalezienie właściwego adresu zajęło nam troszkę więcej czasu. W końcu staliśmy pod właściwą klatką, a po chwili byliśmy witani przez Artura i jego mamę.

Szybko okazało się, że z Arturem mamy podobne zainteresowania, wymieniliśmy szereg uwag na temat rożnych tytułów, w tym osławioną serię Final Fantasy oraz delikatnie poruszyliśmy temat wyższości konsol nad PC-tami. Marzyciel głównie gra na XBOXie i jak twierdzi tylko konsola nadaje się do gier; polemika na ten temat wśród środowiska graczy trwa od wieków, my mieliśmy niestety tylko parę chwil na wymianę zdań, gdyż widząc miny zniecierpliwionych dziewczyn, które "nie są w klimacie" musiałem odpuścić i dać im dojść do słowa. Zająłem się w spokoju herbatką przygotowaną przez mamę Marzyciela, przekazując Ani i Agnieszce inicjatywę. Przeszliśmy do meritum naszego spotkania, mianowicie marzenia Artura. Chłopiec od niedawna interesuje się fotografią, zatem chciałby dostać lustrzankę.

Ostatecznie nadszedł czas dokończyć herbatkę, wziąć po ostatnim ciastku, grzecznie się pożegnać i brać się do pracy, gdyż kolejne marzenie czeka na spełnienie.